czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 14

Będąc już w sklepie i wybierając meble zauważyłam, że przygląda się nam jakaś dziewczyna. Zastanawiało mnie tylko czemu ona się tak nam przygląda. Podczas wybierania mebli mieliśmy z Moritzem niezły ubaw. W końcu wybraliśmy to co spodobało nam się najbardziej i poszliśmy do kasy. Sprzedawca zaoferował nam, że jutro mogą nam to wszytko przywieźć, a ponieważ, że nie mieliśmy transportu zgodziliśmy się. Meble mieli przywieźć z rana o 10. Kiedy już wyszliśmy przed sklep zauważyłam tą sama dziewczyną, która przyglądała nam się wcześniej. Idąc w kierunku auta zobaczyłam, że zmierza ona w naszym kierunku. Trochę mnie to zdziwiło, ale z jednej strony można było powiedzieć, że się cieszyłam, bo w końcu dowiem się czemu nam się tak przyglądała.
- Cześć. - powiedziała na przywitanie kiedy już do nas podeszła.
- Hej, Ann. - przywitał dziewczynę piłkarz przytulając ja. Poczułam się wtedy zazdrosna, bo nie wiedziałam kim ona dla mojego ukochanego. - Proszę poznaj moją dziewczynę. - powiedział wskazując na mnie.
- Witaj, jestem Ann. - przywitała mnie serdecznie wysoka blondynka.
- Cześć, Klaudia. - również powitałam dziewczynę. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że bardzo serdecznie lecz w głębi duszy nie cieszyła mnie ta sytuacja.
- Co ty tu w ogóle robisz? - spytał nowo poznaną mi dziewczynę.
- Rodzicie pozwolili mi się w końcu przeprowadzić do Dortmundu.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś? Pomógł bym Ci.
- No widzisz, nie pomyślałam. - powiedziała z uśmiechem.
- To zrób to następnym razem. - powiedział po czym posłał jej swój najpiękniejszy uśmiech. Na szczęście tą ich pogawędkę, w której czułam się trochę niezręcznie przerwał dzwoniący telefon Moritza.
- Mario dzwoni. Przepraszam na chwilkę. - powiedział po czym oddalił się i zaczął rozmowę z przyjacielem.
- Długo już jesteście razem? - z moich myśli wyrwał mnie głos Ann.
- Gdzieś ponad miesiąc. - powiedziałam wysilając przy tym uśmiech.
- To nie zbyt długo. - stwierdziła, w końcu dołączył do nas piłkarz.
- Mario i Marco organizują imprezę w czwartek, na którą jesteśmy zaproszeni.
- Dobrze, że o nas nie zapomnieli. - powiedziałam kierując uśmiech do mojego ukochanego.
- Nie inaczej. - odpowiedział mi dając buziaka w policzek.
- Ja już się będę zbierała. - powiedziała Ann. - Na razie.
- Tylko pamiętaj o swoim najlepszym przyjacielu. - powiedział pomocnik Borussii podchodząc do niej. - Na razie. - powiedział ściskając dziewczynę na pożegnanie.
- Będę pamiętała na pewno. - odpowiedziała z uśmiechem. - No to na razie.
- Cześć. - odpowiedziałam jej uśmiechając się.
- Teraz do domu. - powiedział Moritz podchodząc i obejmując mnie w pasie.
- Oczywiście. - odpowiedziałam i ruszyliśmy gdzie stał zaparkowany samochód piłkarza. Przez całą drogę do domu, w którym jeszcze nadal mieszkałam nie zamieniliśmy ani słowa. Nasuwały mi się tylko pytania, na które chciałam znać odpowiedź, ale jakoś nie mogłam zebrać w sobie tyle siły, aby o to zapytać. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała go o to zapytać, ale wolałam później. Musiałam się na to przygotować. Bałam się, że może ona zabrać mi coś czego szukałam wiele lat i kogoś kogo kocham nad życie. Pogrążona w tych rozmyślaniach nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się już na miejscu, ale z rozmyślań wyrwał mnie głos piłkarza, który oznajmił, że jesteśmy już pod domem. Po jego słowach wygramoliłam się z samochodu i skierowałam w stronę drzwi wejściowych. Nie wiedziałam czy zastanę przyjaciółkę w domu, więc po drodze zaczęłam szukać w torebce kluczy. Kątem oka zauważyłam, że zaraz za mną podąża mój chłopak. Dochodząc już do drzwi miałam przygotowany klucz, aby je otworzyć, ale ubiegła mnie Weronika.
- Hej! - przywitała nas radośnie.
- Hej. - powiedziałam posyłając przyjaciółce uśmiech.
- Cześć. - powitał Weronikę również serdecznie piłkarz.
- Jak zakupy? - spytała kiedy weszliśmy już do środka.
- Dobrze. - powiedziałam rozpłaszczając się. Wchodząc do salonu usłyszałam dzwonek do drzwi, chciałam iść je otworzyć, ale wyprzedziła mnie Weronika cała w skowronkach. Idąc na górę po schodach zaczęło nasuwać mi się pytanie czemu ona taka zadowolona. Skoro Weronika pobiegła otworzyć drzwi ja spokojnie mogłam iść na górę aby się przebrać. Wchodząc do pokoju od razu skierowałam się do szafy. Wzięłam swoje ulubione dresy i poszłam się przebrać do łazienki. Przebrana zeszłam na dół i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do picia.
- Chcecie coś do picia? - krzyknęłam z zapytaniem.
- Nie. - odpowiedzieli zgodnie. Nalałam sobie do szklanki wodę i ruszyłam w stronę salonu. Wchodząc do niego nie mogłam uwierzyć kogo w nim zastałam.
- Aaaaaaa! - krzyknęłam z zadowolenia.
- Tatusiu ćemu ciocia ksycy? - spytał mój mały chrześniak.
- Cieszy się, że ją odwiedziliśmy. - odpowiedział mu tata.
- Cześć. - powiedziała Magda, na której już po chwili wisiałam.
- Hej! - odpowiedziałam uradowana.
- Widzę, że niespodzianka nam się udała i że się cieszysz z naszych odwiedzin. - powiedział mój kochany kuzyn podchodząc z małym Kamilkiem.
- Udała i to nawet nie wiesz jak. - powiedziałam i zaczęłam go ściskać.
- Dobra, bo mnie udusisz. - zaśmiał się i go puściłam.
- A teraz niech się przywitam z moim słodkim szkrabem. - powiedziałam biorąc Kamila na ręce.
- Cieść ciocia. - powiedział słodko uśmiechając się przy tym jak tylko najładniej potrafił.
- Witaj słoneczko. - odpowiedziałam. Z małym na rękach skierowałam się w stronę kanapy, aby wygodnie na niej zasiąść. W moje ślady poszła również Madzia z Adrianem. Usiadłam z Kamilem obok siedzącego już Moritza.
- Poznaliście się już? - spytałam mojego chłopaka.
- Mniej więcej tak. - odpowiedział.
- A gdzie jest Weronika? - spytałam, gdy zauważyłam, że jej nie ma.
- Poszła na górę się przebrać. - powiedziała Madzia.
- Wiesz zaraz przychodzi Robert. - dodał Moritz.
- No to wszystko jasne.- powiedziałam śmiejąc się. - Na długo przyjechaliście?
- Na zawsze. - powiedział Adrian.
- Naprawdę? - spytałam nie dowierzając, bo myślałam, że sobie żartuje.
- Tak. - upewniła mnie żona kuzyna. W tym czasie na dół zeszła przebrana Weronika i w samą porę, bo do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Otworzę. - powiedziałam i skierowałam się w kierunku drzwi.
- Cześć. - przywitałam Roberta.
- Hej. - odpowiedział przyjaźnie i wszedł do środka. Rozpłaszczył się i poszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
- Hej słońce. - powitała go Weronika namiętnie całując co nie uszło uwadze Adrianowi.
- Hej. - przywitał ją również odwzajemniając jej pocałunek.
- Widzę, że nie próżnowałyście. - zaśmiał się Adi.
- Madzia, Adi poznajcie Roberta. - te słowa skierowała Weronika do naszych gości po czym przywitali się ze sobą, a do mnie podszedł Kamil.
- Co to za słodziak? Moritz nic mi nie mówiłeś, że... - chciał dokończyć, ale przerwał mu pomocnik Borussii.
- To jest chrześniak Klaudii debilu.
- Dobra chłopaki nie zaczynajcie. - przerwał im przyjaciółka.
- To może my nie będziemy wam przeszkadzać? - powiedział Adrian.
- Nie przeszkadzacie. - powiedziała Weronika.
- Tak w ogóle to macie gdzie spać? - spytałam.
- Jutro mamy iść oglądać mieszkanie. - powiedziała Magda.
- No to dzisiaj zostajecie u nas.- powiedziałyśmy zgodnie z Weroniką.
- Ale nie chcemy wam robić problemu. - stwierdził Adrian.
- Ale nie ma żadnego problemu. - powiedziałam.
- Zostajecie u nas dopóki nic nie załatwicie. - dodała Weronika.
- A jutro już będziecie mieli do dyspozycji o jeden pokój więcej. - powiedziałam z uśmiechem.
- No dobrze. - powiedział Adrian.
- Klaudia, mielibyśmy do Ciebie prośbę. - zaczęła Madzia.
- Zamieniam się w słuch.
- Jutro mamy parę spraw do załatwienia i chcieliśmy Cię prosić, żebyś zajęła się małym.
- Z przyjemnością zajmę się małym.
- A jak z pracą? - spytał Adi.
- Myślę, że nie będzie problemów. - powiedział Moritz.
- Dziękuje. - powiedziała Magda.
- Nie ma za co. Zawsze chętnie się zajmę Kamilem. - powiedziałam.
- Może zrobimy grilla? - zaproponował Robert obserwując pogodę za oknem.
- Dobry pomysł. - odparł Adrian.
- To ja pójdę na zakupy. - oznajmiłam.
- Idę z tobą. - odparł Moritz.
- Kamilku chcesz iść ze mną i wujkiem Moritzem na zakupy? - spytałam małego chłopca.
- Jaśne. -  odpowiedział. Pobiegłam szybko na górę i przebrałam się, później zeszłam na dół ubrałam Kamilkowi buciki i bluzę i opuściliśmy dom. Udaliśmy się do najbliższego marketu. Nie obeszło się bez zapasu alkoholu, za który zabrał się piłkarz. Razem z Kamilem poszliśmy pierw na dział ze słodyczami, a później ze spożywką. Z Moritzem spotkaliśmy się przed kasą. W drodze powrotnej postanowiłam, że zapytam Moritza o jego przyjaciółkę.
- Długo znacie się z Ann? - spytałam niepewnie.
- Chodziliśmy razem do gimnazjum i liceum, ale później musiałem wyprowadzić się z Monachium do Dortmundu. - odpowiedział na moje pytanie.
- A po za przyjaźnią coś was łączy?
- Czyżbyś była zazdrosna? - spytał z uśmieszkiem na twarzy.
- Nawet gdyby to co? - spytałam.
- Ale nie denerwuj się. - powiedział przyciągając mnie do siebie.
 -Ja się nie denerwuje tylko pytam.
- Też tylko spytałem.
- Powiem to tylko raz. Jestem o Ciebie zazdrosna. - powiedziałam i na moich ustach zagościły wargi piłkarza namiętnie mnie całując.
- Moritz przestań dziecko patrzy. - zwróciłam mu uwagę kiedy już przestał mnie całować. Złapaliśmy się za ręce. Z mojej lewej strony szedł Moritz, a z drugiej Kamil. Po jakiś 40 minutach z powrotem byliśmy w domu. Weszliśmy do przedpokoju. Mały nawet się nie rozbierając wybiegł do ogrodu i zaczął krzyczeć :
- Ciocia i wujek sie ciałowali. - Ja z zakupami poszłam do kuchni natomiast Moritz wyszedł za małym do ogrodu gdzie chłopaki próbowali rozpalić grilla. Wchodząc do kuchni zobaczyłam, że prawie wszystko jest gotowe, brakowało jedynie sałatki, na którą składniki kupiłam. Rozpakowałam wszystkie zakupy i zabrałam się do jej przyrządzania. Po jakiś 20 minutach była gotowa i zaczęłam wszystko wynosić do ogrodu.
- Pomóc Ci? - spytała Weronika.
- Tam chyba coś jeszcze zostało do przyniesienia. - powiedziałam.
- To ja pójdę. - odparła. Kiedy poszła do kuchni ja zobaczyłam, że Moritz  gra w piłkę z Kamilem, mimowolnie się uśmiechnęłam
- Mamo! Wujek Mo naućił mnie glać w pilke.
- No widzisz jakiego masz fajnego wujka.
- No to już niedługo, pewnie będziesz lepszy od wujka. - zaśmiałam się.
- Nia pewnio. Ciocia a zaglaś z nami? - spytał i zrobił przy tym słodką minę.
- Jasne, że zagram. To gdzie ja mam stać?
- Ić na blamke. - powiedział Kamil i udałam się na wskazaną pozycję. Graliśmy tak dopóki Robert nie zawołał, że już wszystko gotowe. Ciężko było odciągnąć małego od piłki, ale jakimś cudem udało się to Moritzowi. Po zjedzonej kolacji poszłam na górę położyć Kamila. Małemu zamarzyła się bajka więc jakąś mu opowiedziałam i nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam razem z nim....

W to sie przebrała Klaudia jak wrócili ze sklepu. s

Strój głównej bohaterki, kiedy szła do sklepu z Kamilem i Moritzem. 


Jeżeli  wam się podobało to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. :) O wiele lepiej się pisze ze świadomością, że ktoś to czyta. :) 

4 komentarze:

  1. Kocham ♥
    Świetne , czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje <3 Dobrze wiedzieć, że ktoś to czyta. :) Następny rozdział w niedziele :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! :>
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ też piszę o BVB :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, super :)
    Zapraszam do siebie :) http://footballforever12.blogspot.com/2013/02/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń