Weronika:
Po tym jak Klaudia poszła do swojego gabinetu ja jeszcze chwile stałam pod drzwiami dyrektora. W końcu się odważyłam i zapukałam do drzwi.
- Proszę. – usłyszałam i weszłam. – Proszę usiąść. – powiedział i wskazał na miejsce naprzeciwko siebie. Posłusznie zajęłam wskazane miejsce.
- O czym pan chciał ze mną rozmawiać? – spytałam.
- Słyszałem, że studiuje pani fizjoterapie.
- Tak.
- W związku z tym mam dla pani ofertę pracy jako fizjoterapeutka naszych kochanych pszczółek.
- Ale jak to ? – spytałam trochę zdziwiona kiedy na jego biurku ujrzałam swoje CV.
- Nasza fizjoterapeutka zaciążyła, a my szukamy nowej. Przejrzałem pani CV. Jest pani zainteresowana? – spytał prezes BvB.
- Od kiedy mogę zacząć? – spytałam z uśmiechem.
- Myślę, że od jutra.
- O której zaczynam?
- Tak jak chłopaki.
- Dobrze.
- Mam nadzieje, że pogodzi pani pracę ze studiami.
- Jakoś dam radę. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Dziękuję i dowidzenia. – pożegnałam prezesa i wyszłam z jego gabinetu.
- Dowidzenia. – usłyszałam za drzwiami. Byłam ciekawa skąd miał moje CV. Spojrzałam na zegarek, chłopaki mieli jeszcze trening więc zmierzałam w stronę murawy. Przed wejściem na nią stała Klaudia i Robert.
- Gdzie ty byłaś? – spytał piłkarz kiedy mnie zauważył.
- U prezesa. – powiedziałam i znacząco spojrzałam na przyjaciółkę.
- I jak rozmowa? – spytała Klaudia.
- Jak rozmowa. – odpowiedziałam.
- Możesz trochę jaśniej? – spytała.
- Dostałam.
- Aaaaaaaaaa. Jezu nawet nie wiesz jak się cieszę. – krzyczała Klaudia.
- Ja tez. – powiedziałam i przytuliłam ją.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi? – powiedział zdezorientowany Lewandowski.
- Nie mów. – powiedziałam przyjaciółce na ucho.
- No nie dziewczyna ma przede mną tajemnice. – powiedział obrażonym tonem.
- Kochanie dowiesz się w swoim czasie. – odpowiedziałam mu po czym pocałowałam.
- To ja wam przeszkadzać nie będę. – powiedziała Klaudia i poszła na murawę.
- Lewandowski na boisko ! – krzyknął Klopp. Robert nic nie odpowiadając trenerowi pocałował mnie i pobiegł na murawę. Chwilę stałam tak jeszcze, ale postanowiłam w końcu pójść do przyjaciółki, która zawzięcia rozmawiała o czymś z trenerem. Kiedy do nich podeszłam :
- I jak rozmowa z prezesem? – spytał.
- Zakończona sukcesem. – odpowiedziałam.
- A więc bardzo się cieszę na naszą współpracę. – powiedział z uśmiechem.
- Ja również.
- Ja lecę do gabinetu bo zaraz zwierzątka się zlecą na pogawędkę. – oznajmiła Klaudia w tym samym czasie chłopaki zaczęli schodzić z boiska.
- Zdzwonimy się. – powiedziałam, a ona na znak odpowiedziała mi uśmiechem i po chwili zniknęła w tunelu.
- Chłopaki do szatni, a potem do Klaudii. – powiedział trener, a chłopaki bez żadnego sprzeciwu powędrowali do szatni żeby się przebrać.
Klaudia:
Siedziałam w swoim gabinecie czekając na nich. Pierwsi zjawili się Hummels, Kehl i Bedner. Zaraz za nimi wszedł Kuba, Łukasz, Robert, Marco, Mario, Moritz i reszta piłkarzy.
- No to zaczynamy. Jak dobrze wiecie w środę gracie mecz z Bayerem Leverkusen. Przez te następne trzy dni treningu moglibyście sobie odpuścić żarty, ale wiem, że i tak wam się nie uda. Wierzę jednak, że kiedy wyjdziecie już na boisko będziecie w pełni skoncentrowani i podążycie po zwycięstwo.
- Nie ma innej opcji. – powiedział Mario.
- No ja myślę. – powiedziałam z uśmiechem. – A teraz do szatni po swoje rzeczy i do domu.
- Tak jest pani psycholog. – krzyknęli zgodnie i momentalnie już nie było ich w gabinecie. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i miałam wychodzić kiedy w moim gabinecie ukazał się Moritz.
- To jak jedziemy?
- Gdzie? – spytałam.
- No jak to gdzie mieliśmy dzisiaj wybrać meble. – powiedział z uśmiechem.
- A to zapomniałam, jedziemy. – powiedziałam, wzięłam torebkę i poszliśmy w stronę samochodu.
Dzisiaj nieco krócej. Jeżeli się wam podobało to zostawcie po sobie jakiś ślad. :)
A tak w ogóle to zastanawiam się czy jest sens abym pisała to dalej.?
pisz , opowiadanie jest świetne :P
OdpowiedzUsuńdziekuje :)
OdpowiedzUsuń