sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 10


Klaudia : 
Wstałam o 10 i poszłam przygotować śniadanie, kiedy Moritz jeszcze spał. Śniadanie było gotowe w przeciągu 30 minut, a ja poszłam na górę ogarnąć się zanim wstanie mój kochany śpioch. Będąc na górze zanim poszłam do łazienki zajrzałam do sypialni, a on tam sobie słodko spal, więc poszłam do łazienki ogarnąć się. Ubrana, uczesana i lekko pomalowana zeszłam na dół do kuchni. Moritz dalej spał, a ja nie chciałam go budzić więc zjadłam śniadanie, pozmywałam po sobie naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam sobie telewizor. Skakałam po kanałach kiedy usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Komórka leżała na stoliku obok telewizora. Wstałam i poszłam po telefon. Spojrzałam na ekran i ujrzałam numer przyjaciółki.
- Hej kochana. – powiedziała entuzjastycznie.
- Hej. – odpowiedziałam odwzajemniając entuzjazm.
- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam.
- No coś ty ja już od godziny nie śpię, no ale gdybyś miała sprawę do Moritza to raczej byś go obudziła.
- No to dobrze, że Robert do niego nie zadzwonił.
- Oj tam trochę by się powyzywali. – powiedziałam śmiejąc się do telefonu.
- Będziesz na treningu? – spytała zmieniając temat.
- Jasne, że będę przecież tam pra… znaczy Moritz mnie tam na pewno zabierze.
- To w takim razie do zobaczenia o 14. – powiedziała przyjaciółka i nie czekając na moja odpowiedź rozłączyła się. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Po drodze odłożyłam telefon na stolik w przedpokoju. Stojąc w kuchni twarzą do okna podziwiałam uroki wiosennej aury Dortmundu, gdy nagle na swoich biodrach poczułam dotyk. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą piłkarza.
 - Nareszcie wstał mój kochany śpioch. – powiedziałam a na moich ustach zagościł namiętny pocałunek  pomocnika BvB.
- Witaj miśku. – powiedział i znowu mnie pocałował.
- Wiesz, która jest godzina? – spytałam.
- Wcześnie rano.
- O ile 13 można nazwać wczesnym rankiem. – powiedziałam uśmiechając się. – Kawy? – spytałam kiedy woda była już gotowa.
- O takk.
- To siadaj śniadanie już gotowe. – powiedziałam i zalałam wodą dwa kubki. Po moich słowach Moritz zajął miejsce przy stole i kiedy już siedział podałam mu gotową kawę i sama usiadłam na przeciwko niego z kubkiem gorącej herbaty. Popijając herbatę spojrzałam na zegarek była już 13.20 a ja na 13.30 musiałam być na Signal Iduna Park, na szczęście spaliśmy dzisiaj u mnie, więc spokojnie zdążę.
- Dobra ja lecę kochanie. – powiedziałam i upiłam jeszcze łyk herbaty.
- Do zobaczenia na stadionie. – powiedział, a ja wychodząc z kuchni ucałowałam go w czoło. W szybkim tempie ubrałam się i wyszłam z domu. Droga na stadion zajęła mi niecałe 5 minut, więc nie spóźniłam byłam wręcz punktualnie o 13.30. Po drodze zastanawiałam się gdzie mogę znaleźć Jurgena Kloppa i postanowiłam, że pójdę do jego gabinetu. Będąc pod gabinetem zapukałam i usłyszałam :
 - Proszę. – po tych słowach weszłam do Sali.
- Dzień Dobry trenerze. – powiedziałam uśmiechając się.
- Dzień Dobry, co za punktualność. – odpowiedział z uśmiechem. – Gotowa do pracy?
- Gotowa.
- Tylko ostrzegam, że on lubią sobie żartować i często ich treningi, a z reszta co ja Ci będę mówił sama zobaczysz. A teraz choć pokarzę Ci twój gabinet.  Po tych słowach opuściliśmy pokuj Kloppa a udaliśmy się do mojego miejsca pracy.
- Oto twój gabinet. – powiedział po czym otworzył drzwi do pokoju przy, którym staliśmy. – Równo o 14 widzimy się na murawie. – dodał i opuścił mój gabinet. Chwilę porozglądałam się po pokoju i spojrzałam na zegarek, dochodziła 14 więc postanowiłam skierować się w stronę boiska. Po drodze wstąpiłam jeszcze do miejscowej kawiarenki po kawę. Równo o 14 weszłam na murawę gdzie byli już wszyscy piłkarze i moja przyjaciółka.
- Hej ! – krzyknęli równo.
- Cześć. – odpowiedziałam.
- Przed wami stoi nowy psycholog. – powiedział trener do chłopaków. Zawodnicy nie zdążyli mi nic powiedzieć, bo po słowach trenera zaraz przy mnie znalazł się Moritz przytulając mnie i całując.
- Dość tych czułości! – wydarł się Klopp. – Jazda na boisko, porozmawiacie sobie bo treningu. – po tych słowach chłopaki zaczęli rozgrzewkę a ja dosiadłam się na ławkę, na której siedziała już Weronika.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? – spytała obrażonym tonem.
- Bo nie byłam pewna czy dostanę tę prace. Dowiedziałam się wczoraj po treningu, a poza tym chciałam żeby to była niespodzianka. Moritz też o tym nie wiedział, bo trener poprosił mnie o dyskretność wszyscy mieli dowiedzieć się na treningu.
- Mi mogłaś powiedzieć.
- Oj nie wkurzaj się już na mnie.  – powiedziałam i przytuliłam się do przyjaciółki.
- Wiesz, że nie potrafię się na Ciebie dugo złościć.
- Wiem i za to Cię kocham. – powiedziałam i ponownie przytuliłam przyjaciółkę.
- Słyszałam, że Moritz miał dla Ciebie jakąś niespodziankę.
- Dobrze słyszałaś.
- Nie pochwalisz się jaką?
- Kupił mieszkanie i zaproponował żebyśmy razem zamieszkali w nim razem. – odpowiedziałam przyjaciółce szczerząc się w uśmiechu.
- Mam nadzieję, że się zgodziłaś. – powiedziała uśmiechając się.
- Oczywiście, że tak.
- Nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę.
- Oj daj spokój. Założę się, że Lewy niedługo Cię też o to poprosi. – powiedziałam i zauważyłam, że Robert przysłuchuję się naszej rozmowie.
 - Chciałabym. – powiedziała Weronika i w tym samym momencie odwróciła się za siebie gdzie stał napastnik BvB.
- Co byś chciała? – spytał posyłając jej swój zniewalający uśmiech.
 - Tajemnica. Odpowiedziała odwzajemniając jego uśmiech.
- Lewandowski wracaj na boisko! – krzyknął wkurzony trener.
- Idę trenerze. – odpowiedział i pobiegł do chłopaków, którzy właśnie tworzyli drużyny. Robert był w drużynie między innymi z Mario, Marco, Łukaszem, Kubą, Moritzem i jeszcze kilkoma piłkarzami. W końcu trening dobiegł końca, chłopaki z drużyny Mario wygrali i cieszyli się jak dzieci. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do swojego gabinetu zabrać się za papierkową robotę. Zaczęłam przeglądać papiery kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam i w drzwiach stał nie kto inny tylko Moritz.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś, że dostałaś ta pracę? – spytał i zrobił minę jak obrażone dziecko.
- To miała być niespodzianka po pierwsze, a po drugie trener mnie prosił o dyskretność. – powiedziałam i pocałowałam go.
- Przeprosiny przyjęte. – odpowiedział i wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu. – Dużo Ci jeszcze pracy zostało?
- Jeszcze trochę, muszę przejrzeć papiery i przygotować się do jutrzejszej rozmowy z wami na temat zbliżającego się meczu.
- To ja zaczekam na Ciebie w kawiarence. – powiedział  po czym musnął moje wargi i już go nie było. Po chwili znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam, ale tym razem ujrzałam w nich Michała. – Czego ty znowu ode mnie chcesz? – spytałam podirytowana, że znowu go widzę. – Jak dobrze pamiętam to miałeś zniknąć z mojego życia.
- Ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Myślałem, że dam radę, ale się przeliczyłem.
- Chłopaku weź zrozum, że ja nie chcę do Ciebie wrócić. Ułożyłam sobie życie na nowo i nie mam zamiaru go zmieniać, bo ty sobie nagle przypomniałeś o mnie. – mówiłam, ale właśnie ktoś wszedł do środka. Był to Marco.
- Przeszkadzam? – spytał.
- Nie, właśnie skończyliśmy rozmowę. – spojrzałam znacząco na Michała, a ten wyszedł.
- Widziałem jak Moritz wchodził do ciebie do gabinetu, przepraszam nie powinienem był wchodzić.
- Nie dobrze, że przyszedłeś przynajmniej sobie poszedł.
- Wiem, że może nie powinienem się pytać, ale kto to był.
- Mój były. Próbuję do mnie wrócić. Nie może zrozumieć, że już go nie kocham i nie wrócę do niego.  
- A tak właściwie to czemu z nim zerwałaś? – spytał, a mi na samą myśl o tym wspomnieniu poleciały mi łzy.
- Wolałabym na razie o tym nie mówić.
- Moritz wie? – spytał i przytulił mnie do siebie.
- Nie. Wie o tym tylko Weronika.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
- Dobra muszę się w sobie zebrać, bo mam jeszcze trochę pracy.
- Jak będziesz chciała pogadać to możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje.
- Wiesz gdzie jest Moritz?
- Powiedział, że poczeka na mnie w kawiarence.
- To ja pójdę do niego.
- Ok. Za jakieś 30 minut do was dołączę. – powiedziałam i posłałam mu uśmiech, on go odwzajemnił i wyszedł z gabinetu. Usiadłam za biurko i dokańczałam przeglądać papiery. Minęło pół godziny i w moim gabinecie znalazł się Moritz z Marco. Ubrałam się, wzięłam kilka papierów do domu i wyszliśmy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz