Klaudia :
Wstałam o 10 i poszłam przygotować śniadanie, kiedy
Moritz jeszcze spał. Śniadanie było gotowe w przeciągu 30 minut, a ja poszłam
na górę ogarnąć się zanim wstanie mój kochany śpioch. Będąc na górze zanim
poszłam do łazienki zajrzałam do sypialni, a on tam sobie słodko spal, więc
poszłam do łazienki ogarnąć się. Ubrana, uczesana i lekko pomalowana zeszłam na
dół do kuchni. Moritz dalej spał, a ja nie chciałam go budzić więc zjadłam
śniadanie, pozmywałam po sobie naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam wygodnie
na kanapie i włączyłam sobie telewizor. Skakałam po kanałach kiedy usłyszałam
dźwięk dzwoniącego telefonu. Komórka leżała na stoliku obok telewizora. Wstałam
i poszłam po telefon. Spojrzałam na ekran i ujrzałam numer przyjaciółki.
- Hej kochana. – powiedziała entuzjastycznie.
- Hej. – odpowiedziałam odwzajemniając entuzjazm.
- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam.
- No coś ty ja już od godziny nie śpię, no ale
gdybyś miała sprawę do Moritza to raczej byś go obudziła.
- No to dobrze, że Robert do niego nie zadzwonił.
- Oj tam trochę by się powyzywali. – powiedziałam
śmiejąc się do telefonu.
- Będziesz na treningu? – spytała zmieniając temat.
- Jasne, że będę przecież tam pra… znaczy Moritz
mnie tam na pewno zabierze.
- To w takim razie do zobaczenia o 14. – powiedziała
przyjaciółka i nie czekając na moja odpowiedź rozłączyła się. Poszłam do kuchni
zrobić sobie herbatę. Po drodze odłożyłam telefon na stolik w przedpokoju.
Stojąc w kuchni twarzą do okna podziwiałam uroki wiosennej aury Dortmundu, gdy
nagle na swoich biodrach poczułam dotyk. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą
piłkarza.
- Nareszcie
wstał mój kochany śpioch. – powiedziałam a na moich ustach zagościł namiętny
pocałunek pomocnika BvB.
- Witaj miśku. – powiedział i znowu mnie pocałował.
- Wiesz, która jest godzina? – spytałam.
- Wcześnie rano.
- O ile 13 można nazwać wczesnym rankiem. –
powiedziałam uśmiechając się. – Kawy? – spytałam kiedy woda była już gotowa.
- O takk.
- To siadaj śniadanie już gotowe. – powiedziałam i
zalałam wodą dwa kubki. Po moich słowach Moritz zajął miejsce przy stole i
kiedy już siedział podałam mu gotową kawę i sama usiadłam na przeciwko niego z
kubkiem gorącej herbaty. Popijając herbatę spojrzałam na zegarek była już 13.20
a ja na 13.30 musiałam być na Signal Iduna Park, na szczęście spaliśmy dzisiaj
u mnie, więc spokojnie zdążę.
- Dobra ja lecę kochanie. – powiedziałam i upiłam
jeszcze łyk herbaty.
- Do zobaczenia na stadionie. – powiedział, a ja
wychodząc z kuchni ucałowałam go w czoło. W szybkim tempie ubrałam się i
wyszłam z domu. Droga na stadion zajęła mi niecałe 5 minut, więc nie spóźniłam
byłam wręcz punktualnie o 13.30. Po drodze zastanawiałam się gdzie mogę znaleźć
Jurgena Kloppa i postanowiłam, że pójdę do jego gabinetu. Będąc pod gabinetem zapukałam
i usłyszałam :
- Proszę. –
po tych słowach weszłam do Sali.
- Dzień Dobry trenerze. – powiedziałam uśmiechając
się.
- Dzień Dobry, co za punktualność. – odpowiedział z
uśmiechem. – Gotowa do pracy?
- Gotowa.
- Tylko ostrzegam, że on lubią sobie żartować i
często ich treningi, a z reszta co ja Ci będę mówił sama zobaczysz. A teraz
choć pokarzę Ci twój gabinet. Po tych słowach
opuściliśmy pokuj Kloppa a udaliśmy się do mojego miejsca pracy.
- Oto twój gabinet. – powiedział po czym otworzył
drzwi do pokoju przy, którym staliśmy. – Równo o 14 widzimy się na murawie. –
dodał i opuścił mój gabinet. Chwilę porozglądałam się po pokoju i spojrzałam na
zegarek, dochodziła 14 więc postanowiłam skierować się w stronę boiska. Po
drodze wstąpiłam jeszcze do miejscowej kawiarenki po kawę. Równo o 14 weszłam
na murawę gdzie byli już wszyscy piłkarze i moja przyjaciółka.
- Hej ! – krzyknęli równo.
- Cześć. – odpowiedziałam.
- Przed wami stoi nowy psycholog. – powiedział
trener do chłopaków. Zawodnicy nie zdążyli mi nic powiedzieć, bo po słowach
trenera zaraz przy mnie znalazł się Moritz przytulając mnie i całując.
- Dość tych czułości! – wydarł się Klopp. – Jazda na
boisko, porozmawiacie sobie bo treningu. – po tych słowach chłopaki zaczęli
rozgrzewkę a ja dosiadłam się na ławkę, na której siedziała już Weronika.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? – spytała obrażonym
tonem.
- Bo nie byłam pewna czy dostanę tę prace.
Dowiedziałam się wczoraj po treningu, a poza tym chciałam żeby to była
niespodzianka. Moritz też o tym nie wiedział, bo trener poprosił mnie o
dyskretność wszyscy mieli dowiedzieć się na treningu.
- Mi mogłaś powiedzieć.
- Oj nie wkurzaj się już na mnie. – powiedziałam i przytuliłam się do
przyjaciółki.
- Wiesz, że nie potrafię się na Ciebie dugo złościć.
- Wiem i za to Cię kocham. – powiedziałam i ponownie
przytuliłam przyjaciółkę.
- Słyszałam, że Moritz miał dla Ciebie jakąś
niespodziankę.
- Dobrze słyszałaś.
- Nie pochwalisz się jaką?
- Kupił mieszkanie i zaproponował żebyśmy razem
zamieszkali w nim razem. – odpowiedziałam przyjaciółce szczerząc się w
uśmiechu.
- Mam nadzieję, że się zgodziłaś. – powiedziała
uśmiechając się.
- Oczywiście, że tak.
- Nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę.
- Oj daj spokój. Założę się, że Lewy niedługo Cię
też o to poprosi. – powiedziałam i zauważyłam, że Robert przysłuchuję się
naszej rozmowie.
- Chciałabym.
– powiedziała Weronika i w tym samym momencie odwróciła się za siebie gdzie
stał napastnik BvB.
- Co byś chciała? – spytał posyłając jej swój
zniewalający uśmiech.
- Tajemnica.
Odpowiedziała odwzajemniając jego uśmiech.
- Lewandowski wracaj na boisko! – krzyknął wkurzony
trener.
- Idę trenerze. – odpowiedział i pobiegł do
chłopaków, którzy właśnie tworzyli drużyny. Robert był w drużynie między innymi
z Mario, Marco, Łukaszem, Kubą, Moritzem i jeszcze kilkoma piłkarzami. W końcu
trening dobiegł końca, chłopaki z drużyny Mario wygrali i cieszyli się jak
dzieci. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do swojego gabinetu zabrać się
za papierkową robotę. Zaczęłam przeglądać papiery kiedy usłyszałam pukanie do
drzwi.
- Proszę. – powiedziałam i w drzwiach stał nie kto
inny tylko Moritz.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś, że dostałaś ta
pracę? – spytał i zrobił minę jak obrażone dziecko.
- To miała być niespodzianka po pierwsze, a po
drugie trener mnie prosił o dyskretność. – powiedziałam i pocałowałam go.
- Przeprosiny przyjęte. – odpowiedział i wyszczerzył
swoje białe zęby w uśmiechu. – Dużo Ci jeszcze pracy zostało?
- Jeszcze trochę, muszę przejrzeć papiery i
przygotować się do jutrzejszej rozmowy z wami na temat zbliżającego się meczu.
- To ja zaczekam na Ciebie w kawiarence. –
powiedział po czym musnął moje wargi i
już go nie było. Po chwili znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam, ale tym razem ujrzałam w
nich Michała. – Czego ty znowu ode mnie chcesz? – spytałam podirytowana, że
znowu go widzę. – Jak dobrze pamiętam to miałeś zniknąć z mojego życia.
- Ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Myślałem, że
dam radę, ale się przeliczyłem.
- Chłopaku weź zrozum, że ja nie chcę do Ciebie
wrócić. Ułożyłam sobie życie na nowo i nie mam zamiaru go zmieniać, bo ty sobie
nagle przypomniałeś o mnie. – mówiłam, ale właśnie ktoś wszedł do środka. Był
to Marco.
- Przeszkadzam? – spytał.
- Nie, właśnie skończyliśmy rozmowę. – spojrzałam znacząco
na Michała, a ten wyszedł.
- Widziałem jak Moritz wchodził do ciebie do
gabinetu, przepraszam nie powinienem był wchodzić.
- Nie dobrze, że przyszedłeś przynajmniej sobie
poszedł.
- Wiem, że może nie powinienem się pytać, ale kto to
był.
- Mój były. Próbuję do mnie wrócić. Nie może
zrozumieć, że już go nie kocham i nie wrócę do niego.
- A tak właściwie to czemu z nim zerwałaś? – spytał,
a mi na samą myśl o tym wspomnieniu poleciały mi łzy.
- Wolałabym na razie o tym nie mówić.
- Moritz wie? – spytał i przytulił mnie do siebie.
- Nie. Wie o tym tylko Weronika.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
- Dobra muszę się w sobie zebrać, bo mam jeszcze
trochę pracy.
- Jak będziesz chciała pogadać to możesz na mnie
liczyć.
- Dziękuje.
- Wiesz gdzie jest Moritz?
- Powiedział, że poczeka na mnie w kawiarence.
- To ja pójdę do niego.
- Ok. Za jakieś 30 minut do was dołączę. –
powiedziałam i posłałam mu uśmiech, on go odwzajemnił i wyszedł z gabinetu.
Usiadłam za biurko i dokańczałam przeglądać papiery. Minęło pół godziny i w
moim gabinecie znalazł się Moritz z Marco. Ubrałam się, wzięłam kilka papierów
do domu i wyszliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz