Całą drogę ku wyjściu
rozmyślałam nad tym czego Michał tak naprawdę chce. Gdy znaleźliśmy się już
przed stadionem z rozmyślań wyrwał mnie głos Moritza:
- Dzwonił Kuba,
zapraszają nas na kolację.
- Dobrze, o której
mamy u nich być?
- O 19. –
odpowiedział, a ja spojrzałam na zegarek.
- To zdążymy jeszcze
pojechać do mnie do domu.
- Tak, ale po co?
- Muszę się przebrać.
– powiedziałam posyłając mu mój najpiękniejszy uśmiech.
- Wyglądasz ślicznie.
– opowiedział odwzajemniając uśmiech.
- Z dziewczyna nie
wygrasz. – powiedział śmiejąc się Marco.
- Oj dobra chłopaki
przestańcie. To co jedziemy?
- Jedziemy. –
odpowiedział Moritz. Pożegnaliśmy się jeszcze
Reus’em i poszliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmy do auta i po 10
minutach byliśmy na miejscu. W domu znalazłam się w mgnieniu oka, szybko
poleciałam na górę i zaczęłam przeglądać w co mogę się ubrać. Ostatecznie
wybrałam rurki w kolorze miętowym, luźną białą bluzkę i na to czarną marynarkę.
Teraz musiałam wybrać tylko buty. Postawiłam na wygodę i nałożyłam czarne
baletki. Po jakiś 15 minutach zeszłam na dół już gotowa.
- Wyglądasz pięknie
moja królewno. – powiedział Moritz.
- Już nie przesadzaj.
– powiedziałam.
- Nie przesadzam.
Idziemy? – spytał.
- Idziemy. –
odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i wyszliśmy. Droga do domu
Błaszczykowskich zajęła 20 minut. Weszliśmy na przepiękną posesję.
Zadzwoniliśmy do drzwi i otworzył nam je Kuba.
- Cześć. – powitał
nas wesoło.
- Hej. –
odpowiedzieliśmy równocześnie. Po naszych słowach dołączyła do nas żona i
córeczka Kuby.
- Agata. Hej. –
powitała nas gospodyni.
- Klaudia. Hej. –
również przywitałam się i posłałam uśmiech.
- Kochanie
przedstawisz się? – Kuba skierował pytanie do córeczki.
- Dzień Dobly Oliwka jestem. – powiedziała
nieśmiało dziewczynka.
- Hej. –
odpowiedziałam małej zniżając się do jej wzrostu.
- No witaj moja mała
królewno. – przywitał Moritz pociechę Błaszczykowskich.
- Hej. – przywitała Oliwka jednego z wujków.
- Zapraszam dalej. –
powiedziała z uśmiechem Agata i wskazała drogę do salonu. Skierowaliśmy się do niego.
- Zaraz powinni
zjawić się jeszcze Piszczki. – oznajmił Kuba.
- To w końcu poznam
też te szczęściary Łukasza. – uśmiechnęłam się do pomocnika.
- Chcecie może coś do
picia? – spytała Agata.
- Wodę. –
powiedziałam.
- To ja przyniosę a
wy tu sobie porozmawiajcie. – powiedział pomocnik BvB i poszedł do kuchni i
razem z nim udał się również Leitner.
- Co Cię właściwie
sprowadziło do Dortmundu? – spytała mnie Agata.
- Piłkarze z
Borussii. – powiedziałam uśmiechając się. – A tak szczerze to chciałam wyrwać
się z rodzinnego miasta i iść na psychologię. – skończyłam mówić i razem z
Agatą usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Przepraszam Cię na moment. – powiedziała z
uśmiechem i ruszyła w stronę drzwi. Po chwili do salonu gdzie bawiła się Oliwka
wbiegła pociecha Piszczków.
- Dzień Dobly. –
przywitała się.
- Hej. –
odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech.
- A ty jesteś
dziewcinką wujka Molitza? – spytała uśmiechając się.
- Tak słoneczko. –
usłyszałam za sobą głos piłkarza BvB.
- Wujek !!!! –
krzyknęła dziewczynka i pobiegła do Moritza, ten wziął ja na ręce. – Fajnią
masz dziewcine, a ja nową ciocie.
- No wiem. –
odpowiedział.
- A jak maś na imię?
– skierowała pytanie do mnie.
- Klaudia. –
powiedziałam uśmiechając się.
- Ja jeśtem Śala.
- O Moritz widzę, że
moja królewna już Cię zaatakowała. – powiedział Łukasz wchodząc z żoną do
salonu.
- No jak widać.
- Cześć. –
powiedziałam do nowo przybyłych gości.
- Witaj moja ulubiona
pani psycholog. – powiedział wyszczerzając zęby Piszczek.
- Hej. My się jeszcze
nie znamy. Ewa jestem. – odpowiedziała żona Łukasza.
- Klaudia. –
uśmiechnęłam się i podałam rękę.
- No to zapraszam do
stołu. – zawołała Agata i wszyscy skierowali się w stronę jadalni. Zasiedliśmy
do stołu.
- Mam nadzieję, że będzie wam smakowało. –
powiedziała gospodyni podając zapiekankę z makaronem.
- Zawsze smakuje. –
wtrącił Łukasz.
- Smacznego. –
powiedział Kuba na co wszyscy mu odpowiedzieliśmy i zaczęliśmy konsumować.
- Smaczne, jak
zawsze. – skomentowała Ewa po zjedzeniu.
- Zgadzam się z Ewą.
– powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Weronika :
Po zakończonym
treningu pożegnałam się z przyjaciółką. Klaudia poszła do swojego gabinetu a ja
udałam się przed stadion czekając na Lewego. Długo nie musiałam czekać, bo po
jakiś 5 minutach zjawił się u mojego boku i ruszyliśmy do samochodu.
- Do mnie czy do
Ciebie? – spytał.
- Do mnie. -
powiedziałam, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. W domu byliśmy w niecałe 3
minuty. Będąc już na posesji Robert wysiadł i otworzył mi drzwi, wysiadłam i
podeszliśmy do drzwi. W trakcie drogi szukałam kluczy w torebce i w końcu je znalazłam. Weszliśmy do domu
rozpłaszczyliśmy się. Lewandowski udał się do salonu natomiast ja poszłam do
kuchni. Zajrzałam do lodówki, ale nic konkretnego nie znalazłam.
- Głodny? – spytałam.
- Jak wilk. – powiedział
i znalazł się tuż za mną a jego ręce znalazły się na moich biodrach.
- No to mamy mały
problem, lodówka jest pusta. – powiedziałam.
- Nie ma problemu,
zamówimy pizze. – powiedział to szczerząc swoje białe zęby w uśmiechu.
- Jedną dużą? –
spytałam próbując wyswobodzić się z jego uścisku.
- Jasne.
- To ja zamówię. –
powiedział kiedy już przestał mnie całować i ruszył po telefon.
- To ja idę się
odświeżyć. – dogoniłam go, musnęłam jego usta.
- Nie zaczekasz na
mnie.
- Ty lepiej zamów
pizze. – powiedziałam i już mnie nie było na dole. Poszłam do pokoju po
ubrania. Wybrała krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka i poszłam do łazienki
po 20 minutach byłam już odświeżona i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu
zauważyłam, że Lewy leży wygodnie na kanapie i lata po kanałach szukając czegoś
co go zainteresuje. Nie widząc dla siebie miejsca na kanapie ruszyłam w stronę
fotela, ale kiedy przechodziłam obok Roberta ten mnie złapał, przyciągnął do
siebie i zaczął łaskotać.
- Przestań.
- Nie ma mowy.
- Robert proszę,
wiesz że tego nie lubię. – powiedziałam i w końcu przestał mnie łaskotać. –
Dziękuje.
- Ależ nie ma za co
kochanie. – powiedział i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek stawał się coraz
bardziej namiętny, ale niestety przerwał nam dzwonek do drzwi.
- To ja otworzę. –
powiedziałam.
- Ty sobie wygodnie
posiedź a ja otworze. – powiedział po czym musnął moje wargi i poszedł otworzyć
drzwi. Za chwilę z powrotem znalazł się w salonie z dwoma pudełkami od pizzy.
Podnosiłam się z kanapy i poszłam do kuchni. Wzięłam dwie szklanki i sok. Z
piciem powędrowałam do salonu i zajęłam wygodne miejsce obok piłkarza.
- Może jakiś film do
tego? – spytał.
- Komedia
romantyczna. – wiedziałam, że Robert ich nie lubi, ale zanim zdążył coś
powiedzieć pocałowałam go.
- Niech Ci będzie.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham. –
powiedział i włożył do dvd jakąś płytę z komedią, po czym wrócił na swoje
miejsce. Razem z rozpoczęciem filmu zaczęliśmy konsumować pizzę. Film trwał
półtorej godziny. Gdy skończyliśmy go oglądać na zegarku wybiła 19.
- To może dla odmiany
teraz jakiś horror. – zaproponował Robert.
- Może być. –
powiedziałam i napastnik Borussii poszedł zmienić płytę. Na szczęście ten horror
nie był aż taki straszny, ale były momenty, w których wtulałam się w
towarzysza. Horror skończyliśmy oglądać o
22. Byłam tak zmęczona, że prawie usypiałam na siedząco. Wygramoliłam się z
kanapy i razem z Lewym powędrowaliśmy na górę, żeby się położyć już spać, bo
niestety rano czekały nas codzienne obowiązki.
Świetny , kocham ten blog ♥ Dodaj kolejny xd
OdpowiedzUsuńDziekuje <3 Dobrze wiedziec, ze ktos wogole to czyta. Nastepny rozdzial bedzie w piatek. ;)
Usuń