wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 11


Całą drogę ku wyjściu rozmyślałam nad tym czego Michał tak naprawdę chce. Gdy znaleźliśmy się już przed stadionem z rozmyślań wyrwał mnie głos Moritza:
- Dzwonił Kuba, zapraszają nas na kolację.
- Dobrze, o której mamy u nich być?
- O 19. – odpowiedział, a ja spojrzałam na zegarek.
- To zdążymy jeszcze pojechać do mnie do domu.
- Tak, ale po co?
- Muszę się przebrać. – powiedziałam posyłając mu mój najpiękniejszy uśmiech.
- Wyglądasz ślicznie. – opowiedział odwzajemniając uśmiech.
- Z dziewczyna nie wygrasz. – powiedział śmiejąc się Marco.
- Oj dobra chłopaki przestańcie. To co jedziemy?
- Jedziemy. – odpowiedział Moritz. Pożegnaliśmy się jeszcze  Reus’em i poszliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmy do auta i po 10 minutach byliśmy na miejscu. W domu znalazłam się w mgnieniu oka, szybko poleciałam na górę i zaczęłam przeglądać w co mogę się ubrać. Ostatecznie wybrałam rurki w kolorze miętowym, luźną białą bluzkę i na to czarną marynarkę. Teraz musiałam wybrać tylko buty. Postawiłam na wygodę i nałożyłam czarne baletki. Po jakiś 15 minutach zeszłam na dół już gotowa.
- Wyglądasz pięknie moja królewno. – powiedział Moritz.
- Już nie przesadzaj. – powiedziałam.
- Nie przesadzam. Idziemy? – spytał.
- Idziemy. – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i wyszliśmy. Droga do domu Błaszczykowskich zajęła 20 minut. Weszliśmy na przepiękną posesję. Zadzwoniliśmy do drzwi i otworzył nam je Kuba.
- Cześć. – powitał nas wesoło.
- Hej. – odpowiedzieliśmy równocześnie. Po naszych słowach dołączyła do nas żona i córeczka Kuby.
- Agata. Hej. – powitała nas gospodyni.
- Klaudia. Hej. – również przywitałam się i posłałam uśmiech.
- Kochanie przedstawisz się? – Kuba skierował pytanie do córeczki.
 - Dzień Dobly Oliwka jestem. – powiedziała nieśmiało dziewczynka.
- Hej. – odpowiedziałam małej zniżając się do jej wzrostu.
- No witaj moja mała królewno. – przywitał Moritz pociechę Błaszczykowskich.
-  Hej. – przywitała Oliwka jednego z wujków.
- Zapraszam dalej. – powiedziała z uśmiechem Agata i wskazała drogę do salonu. Skierowaliśmy się do niego.  
- Zaraz powinni zjawić się jeszcze Piszczki. – oznajmił Kuba.
- To w końcu poznam też te szczęściary Łukasza. – uśmiechnęłam się do pomocnika.
- Chcecie może coś do picia? – spytała Agata.
- Wodę. – powiedziałam.
- To ja przyniosę a wy tu sobie porozmawiajcie. – powiedział pomocnik BvB i poszedł do kuchni i razem z nim udał się również Leitner.
- Co Cię właściwie sprowadziło do Dortmundu? – spytała mnie Agata.
- Piłkarze z Borussii. – powiedziałam uśmiechając się. – A tak szczerze to chciałam wyrwać się z rodzinnego miasta i iść na psychologię. – skończyłam mówić i razem z Agatą usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
 - Przepraszam Cię na moment. – powiedziała z uśmiechem i ruszyła w stronę drzwi. Po chwili do salonu gdzie bawiła się Oliwka wbiegła pociecha Piszczków.
- Dzień Dobly. – przywitała się.
- Hej. – odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech.
- A ty jesteś dziewcinką wujka Molitza? – spytała uśmiechając się.
- Tak słoneczko. – usłyszałam za sobą głos piłkarza BvB.
- Wujek !!!! – krzyknęła dziewczynka i pobiegła do Moritza, ten wziął ja na ręce. – Fajnią masz dziewcine, a ja nową ciocie.
- No wiem. – odpowiedział.
- A jak maś na imię? – skierowała pytanie do mnie. 
- Klaudia. – powiedziałam uśmiechając się.
 - Ja jeśtem Śala.
- O Moritz widzę, że moja królewna już Cię zaatakowała. – powiedział Łukasz wchodząc z żoną do salonu.
- No jak widać.
- Cześć. – powiedziałam do nowo przybyłych gości.
- Witaj moja ulubiona pani psycholog. – powiedział wyszczerzając zęby Piszczek.
- Hej. My się jeszcze nie znamy. Ewa jestem. – odpowiedziała żona Łukasza.
- Klaudia. – uśmiechnęłam się i podałam rękę. 
- No to zapraszam do stołu. – zawołała Agata i wszyscy skierowali się w stronę jadalni. Zasiedliśmy do stołu.
 - Mam nadzieję, że będzie wam smakowało. – powiedziała gospodyni podając zapiekankę z makaronem.
- Zawsze smakuje. – wtrącił Łukasz.
- Smacznego. – powiedział Kuba na co wszyscy mu odpowiedzieliśmy i zaczęliśmy konsumować.
- Smaczne, jak zawsze. – skomentowała Ewa po zjedzeniu.
- Zgadzam się z Ewą. – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Weronika :
Po zakończonym treningu pożegnałam się z przyjaciółką. Klaudia poszła do swojego gabinetu a ja udałam się przed stadion czekając na Lewego. Długo nie musiałam czekać, bo po jakiś 5 minutach zjawił się u mojego boku i ruszyliśmy do samochodu.
- Do mnie czy do Ciebie? – spytał.
- Do mnie. - powiedziałam, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. W domu byliśmy w niecałe 3 minuty. Będąc już na posesji Robert wysiadł i otworzył mi drzwi, wysiadłam i podeszliśmy do drzwi. W trakcie drogi szukałam kluczy w torebce  i w końcu je znalazłam. Weszliśmy do domu rozpłaszczyliśmy się. Lewandowski udał się do salonu natomiast ja poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki, ale nic konkretnego nie znalazłam.
- Głodny? – spytałam.
- Jak wilk. – powiedział i znalazł się tuż za mną a jego ręce znalazły się na moich biodrach.  
- No to mamy mały problem, lodówka jest pusta. – powiedziałam.
- Nie ma problemu, zamówimy pizze. – powiedział to szczerząc swoje białe zęby w uśmiechu.
- Jedną dużą? – spytałam próbując wyswobodzić się z jego uścisku.
- Jasne.  
- To ja zamówię. – powiedział kiedy już przestał mnie całować i ruszył po telefon.
- To ja idę się odświeżyć. – dogoniłam go, musnęłam jego usta.
- Nie zaczekasz na mnie.
- Ty lepiej zamów pizze. – powiedziałam i już mnie nie było na dole. Poszłam do pokoju po ubrania. Wybrała krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka i poszłam do łazienki po 20 minutach byłam już odświeżona i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu zauważyłam, że Lewy leży wygodnie na kanapie i lata po kanałach szukając czegoś co go zainteresuje. Nie widząc dla siebie miejsca na kanapie ruszyłam w stronę fotela, ale kiedy przechodziłam obok Roberta ten mnie złapał, przyciągnął do siebie i zaczął łaskotać.
- Przestań.
- Nie ma mowy.
- Robert proszę, wiesz że tego nie lubię. – powiedziałam i w końcu przestał mnie łaskotać. – Dziękuje.
- Ależ nie ma za co kochanie. – powiedział i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, ale niestety przerwał nam dzwonek do drzwi.
- To ja otworzę. – powiedziałam.
- Ty sobie wygodnie posiedź a ja otworze. – powiedział po czym musnął moje wargi i poszedł otworzyć drzwi. Za chwilę z powrotem znalazł się w salonie z dwoma pudełkami od pizzy. Podnosiłam się z kanapy i poszłam do kuchni. Wzięłam dwie szklanki i sok. Z piciem powędrowałam do salonu i zajęłam wygodne miejsce obok piłkarza.
- Może jakiś film do tego? – spytał.
- Komedia romantyczna. – wiedziałam, że Robert ich nie lubi, ale zanim zdążył coś powiedzieć pocałowałam go.
- Niech Ci będzie.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham. – powiedział i włożył do dvd jakąś płytę z komedią, po czym wrócił na swoje miejsce. Razem z rozpoczęciem filmu zaczęliśmy konsumować pizzę. Film trwał półtorej godziny. Gdy skończyliśmy go oglądać na zegarku wybiła 19.
- To może dla odmiany teraz jakiś horror. – zaproponował Robert.
- Może być. – powiedziałam i napastnik Borussii poszedł zmienić płytę. Na szczęście ten horror nie był aż taki straszny, ale były momenty, w których wtulałam się w towarzysza.  Horror skończyliśmy oglądać o 22. Byłam tak zmęczona, że prawie usypiałam na siedząco. Wygramoliłam się z kanapy i razem z Lewym powędrowaliśmy na górę, żeby się położyć już spać, bo niestety rano czekały nas codzienne obowiązki. 

2 komentarze:

  1. Świetny , kocham ten blog ♥ Dodaj kolejny xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje <3 Dobrze wiedziec, ze ktos wogole to czyta. Nastepny rozdzial bedzie w piatek. ;)

      Usuń