4 miesiące później
Ze snu wyrwało mnie szeptanie do ucha.
- Kochanie czas wstawać. - wymawiał dobrze znany mi głos. Postanowiłam nie otwierać jeszcze oczu. Moritz dalej próbował obudzić mnie swoim pociągającym głosem, leczy kiedy zorientował się, że to nic nie da zaczął mnie delikatnie całować.
- Nareszcie moja królewna się obudziła. - powiedział kiedy otworzyłam oczy. Ja nic mu nie odpowiedziałam, tylko się do niego uśmiechnęłam. - Wiem, że to było celowe. - uśmiechnął się i wrócił do całowania.
- Czas wstawać. - stwierdziłam.
- Czekam w kuchni. - powiedział i skierował się na dół, ja natomiast udałam się do szafy po wygodne ubrania. Następnie udałam się do łazienki, żeby się ogarnąć. Ubrana, uczesana i z lekkim makijażem zeszłam na dół do kuchni, gdzie czekał na mnie piłkarz. To co ujrzałam bardzo mnie zdziwiło, a zarazem ucieszyło. W kuchni czekało na mnie moje ulubione śniadanie. Na stole stały naleśniki z owocami, czekoladą i bitą śmietaną. Moritz wiedział co uwielbiam i strasznie mnie rozpieszczał odkąd zamieszkaliśmy razem i dowiedział się o ciąży. Zjedliśmy śniadanie, ja zaczęłam zmywać naczynia, natomiast Moritz poszedł na górę, aby spakować torbę treningową. Po umyciu naczyń udałam się do salonu i nie siadając na kanapę włączyłam sobie telewizor. Przełączyłam na jakiś film i podeszłam do półki, na której leżał mój telefon. Z telefonem w ręku odwróciłam się w stronę telewizora. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, był to nie kto inny tylko piłkarz.
- Co jest słońce? - spytałam.
- A nic takiego. - powiedział i odwrócił mnie w swoją stronę. - Po prostu Cię Kocham. - dodał patrząc mi prosto w oczy.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam i zaczęłam składać pocałunki na jego wargach.
- I to mi się podoba. - powiedział w przerwie między pocałunkami. Podczas wyznawania sobie miłości spojrzałam ukradkiem na zegarek była 13.
- Kochanie już 13.
- Trening dopiero na 14. - odparł i dalej zaczął mnie całować.
- A nie pomyślałeś, że mogą być korki?
- Racja.
- To co zbieramy się?
- Tak. - odpowiedział, ja szybko pobiegłam na górę po torebkę. Będąc już na dole wzięłam z szafki w korytarzu klucze i wyszłam z domu zamykając drzwi i udałam się do samochodu gdzie czekał na mnie pomocnik BvB. Nie myliłam się droga na stadion zajęła nam 40 minut, ponieważ były korki. Przez całą drogę nie zamieniliśmy ani słowa. Pod stadionem znaleźliśmy się o 14.45. Przed wejściem jak zwykle spotkaliśmy chłopaków.
- Hej! - krzyknął Robert, kiedy nas zobaczył.
- Hej. - odpowiedzieliśmy i reszta grupki zwróciła się w naszą stronę.
- Co wy tu tak stoicie? Chcecie biegać karne kółka? - spytałam.
- Nie. - odpowiedział Kuba.
- No to jazda do szatni. - powiedziałam i piłkarze ruszyli w jej stronę, ja natomiast udałam się do swojego gabinetu. Wchodząc spodziewałam się stosu papierów na biurku jednak się myliłam, nie było ich dużo. Postanowiłam od razu zabrać się do pracy. Wypełnianie dokumentów zajęło mi niecałe pół godziny. Po skończonej pracy postanowiłam iść sprawdzić czy Weronika jest u siebie. Dochodząc pod jej gabinet poczułam lekkie kopnięcie w brzuch. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zapukałam do gabinetu przyjaciółki.
- Proszę. - usłyszałam.
- Hej. - przywitałam radośnie fizjoterapeutkę.
- Cześć. - powitała mnie równie radośnie.
- Co tam u ciebie słychać? Nie odzywasz się.
- Dobrze. To samo mogę powiedzieć o tobie.
- Oj dobra nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam się przecież wiesz.
- Skończyłaś na dziś czy masz coś jeszcze do zrobienia? - spytałam.
- Skończyłam.
- To co może pójdziemy na murawę?
- Jasne.
- Jutro mam wolne, więc może zrobimy sobie taki babski dzień?
- Z wielką chęcią. - powiedziała Weronika z uśmiechem.
- Moritza gdzieś wyślę i będziemy miały cały dom dla siebie.
- Niech Mo ugada się z Robertem. - powiedziała uśmiechając się.
- Dobry pomysł, żeby nie marudzili, że ich zostawiamy.
- To ustalone jutro mamy babski dzień. - powiedziała Weronika i wyszłyśmy z jej gabinetu udając się na boisko. Jak zwykle chłopaki dawali w kość Klopp'owi, więc razem z Weroniką postanowiłyśmy zareagować.
- Co to ma być? - krzyknęła.
- Wzięlibyście się do trenowania, a nie robicie za małpy w cyrku! - również wydarłam się na nich. Chłopaki po naszych sowach uspokoili się.
- Dziękuje dziewczyny. - powiedział Jurgen, kiedy do niego podeszłyśmy.
- Nie ma za co. - powiedziała fizjoterapeutka.
- Ktoś kiedyś musi ogarnąć nasze kochane małpki. - powiedziałam z uśmiechem co moi rozmówcy odwzajemnili. Trener poszedł do chłopaków, a ja wraz z przyjaciółką zajęłyśmy miejsce na ławce. Siedziałyśmy na niej jakieś dwie godziny rozmawiając. Tematów nie było końca. W końcu piłkarze zakończyli trening, udali się do szatni, a ja z przyjaciółką do swoich gabinetów po rzeczy. Wraz ze swoimi rzeczami udałyśmy się przed stadion czekając na swoich ukochanych. Długo nie trzeba było czekać, bo wyszli jako pierwsi. Pożegnaliśmy się i każdy udał się w swoją stronę.
- Może odwiedzimy Adrian i Madzię? - spytałam.
- Dobry pomysł dawno u nich nie byliśmy. - powiedział. Zgodnie z planem pojechaliśmy w odwiedziny do Adriana. Posiedzieliśmy u nich do 20 i wróciliśmy do domu. Pierwsze co zrobiłam gdy tylko byłam już w domu to rzuciłam się na kanapę.
- Kochanie chcesz coś do jedzenia? - spytał Mo z kuchni.
- Nie dziękuję. - odpowiedziałam. - Jedyne o czym marzę to ciepła, relaksująca kąpiel i łóżko. - powiedziałam i znalazłam się na rękach u piłkarza.
- Co ty robisz? - spytałam.
- Niosę moją księżniczkę do łazienki.
- Ale ja jeszcze muszę wziąć piżamy.
- To zaniosę Cię do pokoju, a później do łazienki. - powiedział i tak zrobił. Wybrałam sobie wygodne piżamy. Następnie moje kochanie zaniosło mnie do łazienki. Wzięliśmy kąpiel, następnie zaniósł mnie to sypialni. Ułożyłam się spokojnie na łóżku obok mnie leżał już Moritz. Wtuliłam się w piłkarza i po 20 minutach zasnęłam w jego ramionach.
*********************************************************************************
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Jeżeli tu zajrzeliście to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. :)
Super <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
Zapraszam do siebie, jeżeli masz chwilkę :) http://footballforever12.blogspot.com/
Dziękuję <3 Napewno zajrzę. :)
UsuńNie iwem czemu ale Moritz jakos mi sie z Królem Julianem skojarzył :P. A wracając do tematu. Słodko sie zrobiło. zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2013/03/42.html
http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/2013/03/mecz-32.html
http://niepotrafieprzestacciekochac.blogspot.com/
Dziękuję :) Twoje blogi czytam i są znakomite ^_^
UsuńZaskakujesz mnie z jaką łatwością lekkością piszesz ;)
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga ;)
zapraszam do siebie
http://two-love-one-life.blogspot.com/
Słodki rozdziałek :D Uwielbiam to opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;>
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na opowiadanie o BVB :) http://sylwunia09.blogspot.com/ komentarze mile widziane :>
Dziękuje. :) Napewno zajrze ^.^
Usuń