poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 24

(...) - Lewy biegnij po lekarza! - wydarłam się i wybiegł z sali. Po chwili wrócił z lekarzami, którzy zabrali przyjaciółkę na oddział dla kobiet w ciąży, aby wykonać wszystkie badania.
- Moritz, co ty tu jeszcze robisz? Idź z nimi. - powiedziałam zdenerwowana a piłkarz zrobił jak powiedziałam. Zostałam sama z Lewym. Robert usiadł na łóżku łapiąc mnie za rękę. Siedzieliśmy w ciszy. Wiedział, że nie mam ochoty na rozmowę. Po chwili nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego wybuchając płaczem.
- Słońce, nie płacz. - powiedział.
- Jak mam nie płakać skoro nie wiem co jest z moją przyjaciółką, a jeżeli ona straci dziecko.
- Nawet tak nie myśl.
- Ale to może być wszystko przeze mnie. Ja ją nakłoniłam do stresu.
- To nie jest twoja wina. - powiedział i mnie przytulił.
Klaudia:
Obudziłam się na jednym ze szpitalnych łóżek. Nie wiedziałam co się stało. W sali nikogo nie zauważyłam. Odwróciłam głowę w stronę okna i wpatrywałam sie w nie. Po chwili usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali. Był to Moritz.
- Jak się czujesz?  - spytał wchodząc.
- Nie najgorzej. - odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając. - Czemu właściwie tu jestem ? - spytałam zdezorientowana.
- Byłaś u Weroniki w sali po czym zasłabłaś.
- Czemu?
- Za dużo stresu jak na twój stan. Lekarz kazał Cię dopilnować, żebyś nie chodziła do pracy i żebyś odpoczywała.
- Ale wiesz, że ja nie lubię siedzieć bezczynnie w domu.
- Będziesz musiała polubić. - powiedział i pocałował nie namiętnie w usta.
- Ale kocha...
-  Żadne ale słońce. - powiedział i na powrót jego usta znalazły się na moich.
- No dobra będę odpoczywała, ale na treningi będę przychodziła.
- Pod warunkiem, że będziesz cały czas siedziała na ławce.
- Zgoda. - powiedziałam z triumfalnym uśmiechem i teraz to moje usta zagościły na jego w ramach podziękowania. Siedział u mnie dopóki pielęgniarka nie przyszła i go nie wyprosiła. Po wyjściu piłkarza od razu zasnęłam, bo byłam zmęczona.
Następnego dnia :
Obudziłam się dość wcześnie. Kiedy otworzyłam oczy w sali ujrzałam Moritza. Stał przy oknie i wpatrywał się w krajobraz, który za nim widać. Zanim zorientował się, że się obudziłam sprawdziłam godzinę. Wzięłam telefon do ręki, widniała na nim 9. Postanowiłam mu nie przeszkadzać, więc włączyłam sobie grę na komórce. Minęło jakieś 10 minut i w końcu się odwrócił.
- Cześć misiu. - powiedział podchodząc.
- Hej słońce. - odpowiedziałam a piłkarz nachylił się nade mną i złożył na moich ustach wielkiego buziaka.
- Długo nie śpisz?
- No z jakieś 10 minut.
- To czemu mnie nie zawołałaś?
- Nie chciałam Ci przeszkadzać.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. - powiedział i pocałował mnie. - A teraz mów jak się czujesz?
- Dobrze. - odpowiedziałam powiedziałam i moje usta ułożyły się w uśmiech.
- No to dobrze, bo dzisiaj wychodzisz do domu.- powiedział a ja zerwałam się z łóżka i przytuliłam go. - Dobra, bo mnie za chwilę udusisz.
- Oj nie przesadzaj.
- Łap torbę i idź się przebrać. - powiedział podając mi ją. Pośpiesznie poszłam do łazienki wyjęłam zawartość torby po czym ubrałam ubrania, które były się w niej znajdowały i zapakowałam wczorajsze. Włosy związałam w kucyka i wyszłam z łazienki.
- Możemy iść. - powiedziałam kierując się do wyjścia z sali. - Na którą jest trening?
- Na 15, ale ty leżysz w domu i odpoczywasz.
- Ale... - nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem.
- To jak idziemy ? - spytał Mo.
- Po drodze zajdźmy do Weroniki.
- Jej już nie ma. Lewy zabrał ją do domu.
- To my też jedźmy. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Szpital opuściliśmy w dobrych nastrojach. Udaliśmy się do samochodu piłkarza. Razem wsiedliśmy do auta. Moritz rzucił torbę na tylne siedzenie i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Do domu dotarliśmy po jakiś 30 minutach. Zanim wysiadłam z samochodu spojrzałam na zegarek była dopiero 11. Wysiadłam z samochodu i udałam się do domu. Odrazu po wejściu udałam się do salonu i usiadłam na wygodnej kanapie. Zdążyłam jeszcze sięgnąć po pilota i dołączył do mnie pomocnik BvB.
- Co oglądamy? - spytał.
- Wszystko mi jedno.
- To co powiesz na horror ?
- Wyjątkowo zgadzam się. - odpowiedziałam a piłkarz poszedł i włączył film. Szczerze mówiąc nie uśmiechało mi sie żeby oglądać horror, ale zawsze mogłam się wtulić w Moritza. Po dwóch godzinach filmu na zegarku widniała 13. Postanowiłam, że pójdę do kuchni zrobić coś do jedzenia.
- Gdzie ty idziesz?
- Zrobić obiad. - rzekłam.
- Pomogę Ci.
- Nie musisz.
- Ale chce. - powiedział mój ukochany i wraz ze mną udał się do kuchni. Z racji tego, że za dużo składników nie było zrobiliśmy spaghetti. Po zjedzonym obiedzie Mo pozmywał naczynia natomiast ja poszłam po laptopa. Kiedy weszłam z laptopem do salonu piłkarz siedział już na kanapie. Podeszłam bliżej i sama umieściłam się wygodnie na sofie.  Spojrzałam na zegarek była 14.30.
- Kochanie, a ty przypadkiem nie spóźnisz się na trening?
- Nie.
- Jest 14.30, a mówiłeś, że trening jest na 15.
- No bo jest, ale ja nie powiedziałem, że ide. - stwierdził i wrócił do oglądania telewizji. Postanowiłam nie zadawać mu więcej pytań i włączyłam sobie skype'a. Była dostępna akurat Magda, więc postanowiłam do niej zadzwonić. Po czterech sygnałach odebrała.
- Hej. - powiedziała uradowana. - Co sie nie odzywasz?
- Hej. - odpowiedziałam równie zadowolona. - Dużo teraz mam na głowie.
- Jak tam maleństwo?
- Wszystko dobrze. - odpowiedziałam pomijając informację, że właśnie dzisiaj wróciłam ze szpitala.
- Tak wszystko dobrze poza tym, że dzisiaj wyszła ze szpitala. - powiedział Mo, który siedział przy mnie.
- Jak to? Czemu mi nic nie powiedziałaś?
- Bo to było chwilowe. Wczoraj jak byłam u Weroniki to zasłabłam i zostawili mnie na badania, a że dzisiaj było już wszystko okej to mnie wypuścili. - odpowiedziałam. - Tylko proszę Cię nie mów nic Adrianowi.
- Za późno młoda. - powiedział Adi.
- No to się zacznie. - mruknęłam pod nosem.
- Wiesz, że się musisz oszczędzać zwłaszcza, że jesteś w ciąży. Dbasz nie tylko o swoje życie, a także twojego dziecka.
- Wiem, ja to wszystko wiem.
-  Lekarz kazał jej odpoczywać i zabronił chodzić do pracy aż do rozwiązania. - wtrącił Mo.
- Dziękuję. - skierowałam te słowa do piłkarza.
- Jak się dowiem, że chodziłaś do pracy urwe Ci łeb. - powiedział kuzyn.
- Przecież wiecie, że nie lubię siedzieć bezczynnie w domu cały dzień.
- Wiemy. - odpowiedzieli moi rozmówcy.
- Umówiłem sie Klaudia, że może chodzić na stadion pod warunkiem, że cały czas będzie siedziała na ławce.
- Przystaje na to. - odpowiedział Adrian.
- Dobra koniec tego tematu. Powiedzcie mi lepiej jak sie ma mój kochany chrześniak.
- Cały uradowany. - stwierdził Adrian.
- Czemu? - spytałam kiedy zauważyłam dziwny uśmiech na twarzy Magdy.
- Jak się spotkamy to wam powiemy.
- Zgoda, czyli jutro u nas o 20 przy okazji spotkacie się z moja mama.
- Co Aśka przyjeżdża? - spytał zdziwiony Adrian.
- Tak dzwoniła do mnie przedwczoraj i zaprosiłam do nas.
- No okey. Czyli jutro u was o 20.
- Owszem. - odpowiedział piłkarz Borussii.
- To do zobaczenia. - powiedzieli zgodnie i się rozłączyli. Wyłączyłam laptopa, odłożyłam go na stolik i przytuliłam sie do Moritza.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły za to, że zaprosiłam mamę do nas?
- No co ty słońce. Gdzie indziej miałaby nocować w hotelu? Skoro ma Ciebie tutaj to nie ma takiej potrzeby. - powiedział a ja pocałowałam go.
- Wiesz, że Cię kocham.
-  Wiem ja Ciebie też. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło a ja ułożyłam głowę na jego kolanach. Zgłodniałam, więc poszłam zrobić kolację. Po jakiś 20 minutach mojej nieobecności w salonie do kuchni wszedł piłkarz. Kolacja była już gotowa, więc zasiedliśmy do stołu. Po zjedzonej kolacji poszliśmy na powrót do salonu. Przez  pół godziny siedzieliśmy bezczynnie wpatrując się w ekran telewizora. Postanowiłam przerwać tę ciszę.
- To czemu mi nic wczoraj nie powiedziałaś?
- Chciałam żebyś miał niespodziankę i dowiedział się dopiero po porodzie, ale zmieniłam zdanie.
- Więc będziemy mieć chłopca czy dziewczynkę?
- Chłopca. - powiedziałam i czekałam na reakcje piłkarza.
-  Naprawdę? - spytał niedowierzając.
- Tak. - powiedziałam i na moich ustach zagościły wargi mojego ukochanego. Z każdym pocałunkiem pożądaliśmy się coraz bardziej i bardziej. W końcu zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań. Nie miałam na sobie już prawie nic, kiedy Mo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżko i zaczął całować moja szyję, piersi, brzuch i schodził coraz niżej. Po chwili pieszczot jego usta na powrót znalazły sie na moich. Za każdym razem kiedy sie całowaliśmy pocałunki były coraz bardziej namiętne.  W końcu już żadne z nas nie miało na sobie ubrań. Moritz zaczął powoli i delikatnie we mnie wchodzić, aby nasze ciała złączyły się w jedną całość. Było to bardzo przyjemne. Każde jego posunięcie dawało mi coraz to więcej przyjemności. Z moich ust wydobywały sie ciche jęki, które przybierały na głośności. Kiedy zakończyliśmy akt miłości wtuliłam sie w ukochanego i nie wiedząc nawet kiedy zasnęłam.
*********************************************************************************
 Wiem , że długo nie piałam, ale niestety wena mnie opuściła. Na szczęście w końcu powróciła i napisałam ten oto rozdział :)  Mam nadzieje, że przez ten czas kiedy nic nie dodawałam nie zapomnieliście o tym blogu i, że spodoba wam sie to co napisałam dzisiaj. Powoli mój blog dobiega końca. Myślę, że jeszcze około 5 rozdziałów i koniec. :)

6 komentarzy:

  1. Super!
    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że niedługo się pojawi :)
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-50.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Również mam nadzieję, że uda mi się coś napisać. :)

      Usuń
  2. genialny !!
    czekam na następny !! <33
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział . Dodaj szybko nowy

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje :) Postaram się dodać dzisiaj, ale nie obiecuje, bo nie wiem czy się wyrobie :)

    OdpowiedzUsuń