Obudziłam się o 10. Moritza nie było już przy mnie. Postanowiłam pójść do łazienki. Po drodze zahaczyłam jeszcze o szafę biorąc ubrania. Minęło 20 minut i gotowa zeszłam na dół do kuchni. Wchodząc do niej na stole ujrzałam pięknie podane śniadanie. Przez chwilę stałam i wpatrywałam się w ten stół. Nagle na swoich biodrach poczułam czyjeś ręce. Czułam jak jego usta błądzą po mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę i nasze usta się spotkały.
- Może zjemy ? - spytałam kiedy przestaliśmy się całować.
- A może później zjemy a teraz dokończymy coś innego? - spytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
- Kochanie nie przesadzaj. Głodna jestem. - powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
- No dobra. W taki razie wieczorem. - powiedział i pocałował mnie, a następnie usiedliśmy do stołu. Śniadanie było pyszne i jak zwykle od kiedy jestem w ciąży zjadłam za dwóch, ale Moritz'owi to nie przeszkadzało i to mnie cieszyło. Wzięłam sie za zmywanie naczyń po śniadaniu a Mo poszedł na górę spakować torbę na trening. Akurat kiedy skończyłam zmywać piłkarz gotowy zszedł na dół.
- To ja lecę na trening. - powiedział i podszedł aby mnie pocałować.
- Czekaj jadę z tobą.
- Masz zwolnienie.
- Wiem, ale sam powiedziałeś, że jak będę siedziała na ławce to mogę chodzić.
- Wiem. Dobra to zbieraj się i jedziemy. - powiedział. Pobiegłam szybko na górę po najważniejsze rzeczy. Wrzuciłam to torebki. Zbiegłam na dół, ubrałam sie i mogliśmy wychodzić. Droga na stadion zajęłam nam niecałe 30 minut. Wysiedliśmy z samochodu. Mo skierował się do szatni, a ja poszłam na murawę gdzie na chłopaków czekał już pewnie Klopp.
- Dzień Dobry trenerze. - powitałam go kiedy znalazłam sie dostatecznie blisko.
- Witam. - odpowiedział posyłając mi swój uśmiech. - Jak się cieszę, że Cię widzę. Mam nadzieję, że Moritz mnie nie zabiję jeżeli Cię przytulę. - powiedział i przytulił mnie.
- Niech tylko spróbuję. - odpowiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Jeszcze przez chwilę rozmawiałam z Jürgen'em i w końcu na boisko weszli piłkarze. Jak zwykle w dobrych humorach podeszli bliżej.
- No to co panowie na początek 5 kółeczek. - powiedział trener i piłkarze zaczęli biegać. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów.
- Ja idę po kawę, przynieść Ci coś do picia? - spytała Jürgen.
- Jeżeli to nie problem to wodę bym poprosiła.
- Żaden problem, zaraz wracam i mam nadzieję, że skończą te wygłupy. - powiedział i po chwili zniknął w tunelu. Chłopaki odrazu kiedy zobaczyli, że trener wyszedł zaczęli to wykorzystywać. Postanowiłam, że pomogę trochę Klopp'owi. Gwizdnęłam i w mgnieniu oka przy mnie znaleźli się zawodnicy.
- Możecie mi powiedzieć co wy robicie do cholery?
- To co zawsze. - odpowiedział jeden w imieniu wszystkich. Ma szczęście, że nie wiem, który to.
- Panowie, za dwa dni macie mecz. A wy zamiast trenować to się wygłupiacie.
- Czasami trzeba. - powiedział Marco.
- Na wygłupy przyjdzie czas po meczu. Chłopaki weźcie sie do roboty, a nie zachowujecie się gorzej niż dzieci w przedszkolu. Teraz raz dwa na boisko się rozgrzewać i nie widzę, żeby któreś z was się wygłupiało. Macie dać dzisiaj z siebie wszystko i nie tylko dzisiaj rzecz jasna jutro i w sobotę też. - powiedziałam a piłkarze grzecznie wykonali mój rozkaz. Na murawę własnie powrócił trener z kawą i wodą dla mnie.
- Prosze. - powiedział podając.
- Dziękuje. - powiedziałam i odebrałam od niego wodę.
- A im co się stało? - spytał zdziwiony.
- Dobry ochrzan nie jest zły. - powiedziała i uśmiechnęłam się.
- To teraz ja Ci dziękuje. - powiedział.
- Nie ma za co. - odpowiedziałam i poszłam zając miejsce na ławce. Siedział chwilę patrząc na chłopaków, lecz usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam na trybunach Agatę z Oliwką. Pospiesznym krokiem dołączyłam do nich.
- Hej. - przywitałam żonę kapitana reprezentacji Polski.
- Hej. - odpowiedziała i przytuliła mnie na powitanie.
- Cieść ciocia. - powiedziała pociecha Błaszczykowskich.
- Witaj księżniczko. - odpowiedziałam i wzięłam małą na ręce.
- Chcesz iść na dół do tatusia? - spytałam.
- Tiak. - odpowiedziała i razem z Agatą skierowałyśmy sie na murawę. Wchodząc na boisko odstawiłam mała na ziemię, a ta podbiegła do Kuby krzycząc :
- Tiatuś !!! - Kuba bez zastanowienia wziął małą na ręce i przywitał buziakiem w policzek. Kiedy Oliwka była jeszcze na boisku razem z Agatą podeszłyśmy do Jürgen'a.
- Witam! - przywitał małżonkę swojego piłkarza.
- Dzień Dobry. - odpowiedziała. - Oliwka chodź tatuś musi trenować. - krzyknęła do małej, a ta posłusznie przybiegła.
- Cześć. - powitał trener mała.
- Dzień Dobly. - odpowiedziała.
- Choć idziemy sobie usiąść. - powiedziałam i złapałam małą za rączkę. Poszłyśmy na ławkę. Oliwka wzięła piłkę i zaczęła za nią biegać.
- Jak się czujesz? - spytała Agata.
- Dobrze. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiadomo czy chłopiec czy dziewczynka?
- Chłopiec.
- To Moritz pewnie dumny.
- I to jak. - odpowiedziałam. Tematom nie było końca. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Po godzinie trening chłopaków się skończył. Wyjęłam z torebki telefon i ujrzałam nieodebrane połączenie, było od mamy. Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj przyjeżdża. Szybko do niej oddzwoniłam.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Cześć mamuś, przepraszam, ale nie słyszałam jak dzwoniłaś. Coś się stało.
- Chciałam Cię tylko poinformować, że właśnie jestem na lotnisku i za chwilę wylatuję. Za jakieś 2 godziny będę w Dortmundzie.
- To przyjedziemy po Ciebie.
- Nie chcę robić wam problemu. Sama mogę dojechać do was.
- Żadne sama. Za dwie godziny na lotnisku. Do zobaczenia. - powiedziałam i się rozłączyłam. Piłkarze schodzili właśnie do szatni.
- Moritz ! - zawołałam.
- Tak kochanie?
- Za dwie godziny moja mama przylatuję. - powiedziałam.
- To za dwie godziny będziemy na lotnisku. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- To leć sie przebrać.
- Już ide. - powiedział i zniknął w tunelu. Ja natomiast powoli szłam w stronę samochodu.
*********************************************************************************
Podoba się? Przeliczyłam się 5 rozdziałów mi nie starczy na zakończenie. Mam nadzieję, że was to ucieszy. :)
- Może zjemy ? - spytałam kiedy przestaliśmy się całować.
- A może później zjemy a teraz dokończymy coś innego? - spytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
- Kochanie nie przesadzaj. Głodna jestem. - powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
- No dobra. W taki razie wieczorem. - powiedział i pocałował mnie, a następnie usiedliśmy do stołu. Śniadanie było pyszne i jak zwykle od kiedy jestem w ciąży zjadłam za dwóch, ale Moritz'owi to nie przeszkadzało i to mnie cieszyło. Wzięłam sie za zmywanie naczyń po śniadaniu a Mo poszedł na górę spakować torbę na trening. Akurat kiedy skończyłam zmywać piłkarz gotowy zszedł na dół.
- To ja lecę na trening. - powiedział i podszedł aby mnie pocałować.
- Czekaj jadę z tobą.
- Masz zwolnienie.
- Wiem, ale sam powiedziałeś, że jak będę siedziała na ławce to mogę chodzić.
- Wiem. Dobra to zbieraj się i jedziemy. - powiedział. Pobiegłam szybko na górę po najważniejsze rzeczy. Wrzuciłam to torebki. Zbiegłam na dół, ubrałam sie i mogliśmy wychodzić. Droga na stadion zajęłam nam niecałe 30 minut. Wysiedliśmy z samochodu. Mo skierował się do szatni, a ja poszłam na murawę gdzie na chłopaków czekał już pewnie Klopp.
- Dzień Dobry trenerze. - powitałam go kiedy znalazłam sie dostatecznie blisko.
- Witam. - odpowiedział posyłając mi swój uśmiech. - Jak się cieszę, że Cię widzę. Mam nadzieję, że Moritz mnie nie zabiję jeżeli Cię przytulę. - powiedział i przytulił mnie.
- Niech tylko spróbuję. - odpowiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Jeszcze przez chwilę rozmawiałam z Jürgen'em i w końcu na boisko weszli piłkarze. Jak zwykle w dobrych humorach podeszli bliżej.
- No to co panowie na początek 5 kółeczek. - powiedział trener i piłkarze zaczęli biegać. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów.
- Ja idę po kawę, przynieść Ci coś do picia? - spytała Jürgen.
- Jeżeli to nie problem to wodę bym poprosiła.
- Żaden problem, zaraz wracam i mam nadzieję, że skończą te wygłupy. - powiedział i po chwili zniknął w tunelu. Chłopaki odrazu kiedy zobaczyli, że trener wyszedł zaczęli to wykorzystywać. Postanowiłam, że pomogę trochę Klopp'owi. Gwizdnęłam i w mgnieniu oka przy mnie znaleźli się zawodnicy.
- Możecie mi powiedzieć co wy robicie do cholery?
- To co zawsze. - odpowiedział jeden w imieniu wszystkich. Ma szczęście, że nie wiem, który to.
- Panowie, za dwa dni macie mecz. A wy zamiast trenować to się wygłupiacie.
- Czasami trzeba. - powiedział Marco.
- Na wygłupy przyjdzie czas po meczu. Chłopaki weźcie sie do roboty, a nie zachowujecie się gorzej niż dzieci w przedszkolu. Teraz raz dwa na boisko się rozgrzewać i nie widzę, żeby któreś z was się wygłupiało. Macie dać dzisiaj z siebie wszystko i nie tylko dzisiaj rzecz jasna jutro i w sobotę też. - powiedziałam a piłkarze grzecznie wykonali mój rozkaz. Na murawę własnie powrócił trener z kawą i wodą dla mnie.
- Prosze. - powiedział podając.
- Dziękuje. - powiedziałam i odebrałam od niego wodę.
- A im co się stało? - spytał zdziwiony.
- Dobry ochrzan nie jest zły. - powiedziała i uśmiechnęłam się.
- To teraz ja Ci dziękuje. - powiedział.
- Nie ma za co. - odpowiedziałam i poszłam zając miejsce na ławce. Siedział chwilę patrząc na chłopaków, lecz usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam na trybunach Agatę z Oliwką. Pospiesznym krokiem dołączyłam do nich.
- Hej. - przywitałam żonę kapitana reprezentacji Polski.
- Hej. - odpowiedziała i przytuliła mnie na powitanie.
- Cieść ciocia. - powiedziała pociecha Błaszczykowskich.
- Witaj księżniczko. - odpowiedziałam i wzięłam małą na ręce.
- Chcesz iść na dół do tatusia? - spytałam.
- Tiak. - odpowiedziała i razem z Agatą skierowałyśmy sie na murawę. Wchodząc na boisko odstawiłam mała na ziemię, a ta podbiegła do Kuby krzycząc :
- Tiatuś !!! - Kuba bez zastanowienia wziął małą na ręce i przywitał buziakiem w policzek. Kiedy Oliwka była jeszcze na boisku razem z Agatą podeszłyśmy do Jürgen'a.
- Witam! - przywitał małżonkę swojego piłkarza.
- Dzień Dobry. - odpowiedziała. - Oliwka chodź tatuś musi trenować. - krzyknęła do małej, a ta posłusznie przybiegła.
- Cześć. - powitał trener mała.
- Dzień Dobly. - odpowiedziała.
- Choć idziemy sobie usiąść. - powiedziałam i złapałam małą za rączkę. Poszłyśmy na ławkę. Oliwka wzięła piłkę i zaczęła za nią biegać.
- Jak się czujesz? - spytała Agata.
- Dobrze. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiadomo czy chłopiec czy dziewczynka?
- Chłopiec.
- To Moritz pewnie dumny.
- I to jak. - odpowiedziałam. Tematom nie było końca. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Po godzinie trening chłopaków się skończył. Wyjęłam z torebki telefon i ujrzałam nieodebrane połączenie, było od mamy. Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj przyjeżdża. Szybko do niej oddzwoniłam.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Cześć mamuś, przepraszam, ale nie słyszałam jak dzwoniłaś. Coś się stało.
- Chciałam Cię tylko poinformować, że właśnie jestem na lotnisku i za chwilę wylatuję. Za jakieś 2 godziny będę w Dortmundzie.
- To przyjedziemy po Ciebie.
- Nie chcę robić wam problemu. Sama mogę dojechać do was.
- Żadne sama. Za dwie godziny na lotnisku. Do zobaczenia. - powiedziałam i się rozłączyłam. Piłkarze schodzili właśnie do szatni.
- Moritz ! - zawołałam.
- Tak kochanie?
- Za dwie godziny moja mama przylatuję. - powiedziałam.
- To za dwie godziny będziemy na lotnisku. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- To leć sie przebrać.
- Już ide. - powiedział i zniknął w tunelu. Ja natomiast powoli szłam w stronę samochodu.
*********************************************************************************
Podoba się? Przeliczyłam się 5 rozdziałów mi nie starczy na zakończenie. Mam nadzieję, że was to ucieszy. :)
Świetny! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-52.html mile widziany komentarz :3
Pozdrawiam!
Dziękuje <3 Napewno zajrzę :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział zreszta jak każdy zapraszam do mnie http://problemysawsrodnas.blogspot.com/2013/03/rozdzia-2.html miły byłby komentarz
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Napewno zajrzę ^_^
UsuńDziękuje :) Z chęcią zajrzę ;d
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam tego bloga, zostanę do końca ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem ja zapraszam do siebie, dziś pierwszy rozdział ;)
http://pamietnik-alicji.blogspot.com/
Miło :)
UsuńNapewno zajrzę :D