Weronika:
- Pani Weroniko? - zwróciła się do mnie recepcjonistka.
- Tak? - spytałam.
- Lekarz już na panią czeka.
- Dobrze. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę gabinetu spoglądając na zdziwioną przyjaciółkę. Wiedziała, że teraz nie mam czasu jej tego wytłumaczyć. Zapukałam do gabinetu i usłyszałam :
- Prosze. - i weszłam do środka.
- Dzień Dobry.
- Witam. - odpowiedział i wskazał mi miejsce, na które się skierowałam. Strasznie się bałam, miałam nadzieje, że słowa, które zaraz usłyszę ucieszą mnie, ale myliłam się.
- A więc może odrazu przejdziemy to konkretów?
- Słucham. - powiedziałam zniecierpliwiona.
- Nie ma dla pani dobrych wiadomości. - powiedział i w moich oczach pojawiły się łzy. Przez kolejne 20 minut starałam się wsłuchać w słowa lekarza, ale bardziej byłam skupiona na tym, że nigdy nie będę mogła dać Robertowi potomka.
- Dziękuje i dowidzenia. - powiedziałam i opuściłam gabinet. Wyszłam podążyłam do przyjaciółki. Bez słowa sie do niej wtuliłam i wybuchnęłam głośnym płaczem. Klaudia przytuliła mnie jeszcze mocniej do siebie. Stałyśmy tak jakiś czas gdy w końcu postanowiłyśmy opuścić to miejsce. Byłyśmy już na parkingu.
- Powiesz mi co się stało? - spytała Klaudia.
- No bo ja wcześniej robiłam badania i dzisiaj miałam odebrać wyniki i okazało się, że.... że nie... nie mogę mieć dzieci. - odpowiedziałam i znowu wybuchłam głośnym płaczem, no co natychmiast zareagowała przyjaciółka i mocno przytuliła.
- Ej wszystko będzie dobrze. - mówiła Klaudia.
- Nie, ja nie mogę mieć dzieci, a wiem jak Robert tego chcę. Nigdy nie będę mogła mu tego dać.
- Nie zapominaj, że on Cie kocha.
- Też go kocham, ale chcę, żeby był szczęśliwy.
- Skąd wiesz, że nie jest. Weronika, Robert cię kocha i jest z tobą szczęśliwy.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - spytałam.
- Widzę, jak na ciebie patrzy, jak się przy tobie zachowuje. Jesteś dla niego najważniejsza.
- Ale...
- Żadne ale. A teraz dawaj kluczyki i wsiadaj do samochodu. - powiedziała Klaudia, a ja jej grzecznie posłuchałam. Całą drogę do domu Klaudii nie zamieniłyśmy ani słowa. Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do domu. Na samym wejściu słyszałyśmy głos chłopaków grających w Fifę. Klaudia weszła do salonu a ja udałam się za nią.
- Yhhyy. - wypowiedziała i zaraz chłopaki zauważyli, że nie są już sami.
- Cześć kochanie. - powiedział Robert i podszedł, aby mnie pocałować. Czułam na sobie czyjś wzrok. Domyślałam się, że może to być wzrok przyjaciółki. Patrzyła na mnie wzrokiem, który mówił sam za siebie. Wiedziałam, że chodzi jej o naszą wcześniejszą rozmowę.
- To jak w takim razie już jesteśmy we czwórkę to może zjemy jakiś obiad? - spytała Klaudia.
- Z chęcią. - odpowiedział Lewy i pocałował mnie w policzek.
- To w takim razie my pójdziemy do sklepu, a wy tu sobie posiedźcie i pogadajcie. - powiedziała Klaudia i pociągnęła Moritza w stronę wyjścia. W pewnym momencie myślałam, że ją zabiję, ale stwierdziłam, że prędzej czy później będę musiała z Robertem o tym porozmawiać. Fakt nie byłam na to przygotowana, ale stało się.
- Coś się stało, bo widze, że płakałaś? - spytał napastnik BvB.
- Robert, bo ja byłam u lekarza.
- Czemu ? Co się stało? - pytał zdenerwowany.
- Robiłam badania i...- mówiłam i po policzkach zaczęły spływać mi łzy. - Robert ja nie będę mogła mieć dzieci. - po wypowiedzeniu tych słów schowałam twarz w dłoniach, bo bałam się spojrzeć mu prosto w oczy.
*********************************************************************************
Przepraszam dzisiaj krócej niż zwykle, ale nie mam weny. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
- Dobrze. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę gabinetu spoglądając na zdziwioną przyjaciółkę. Wiedziała, że teraz nie mam czasu jej tego wytłumaczyć. Zapukałam do gabinetu i usłyszałam :
- Prosze. - i weszłam do środka.
- Dzień Dobry.
- Witam. - odpowiedział i wskazał mi miejsce, na które się skierowałam. Strasznie się bałam, miałam nadzieje, że słowa, które zaraz usłyszę ucieszą mnie, ale myliłam się.
- A więc może odrazu przejdziemy to konkretów?
- Słucham. - powiedziałam zniecierpliwiona.
- Nie ma dla pani dobrych wiadomości. - powiedział i w moich oczach pojawiły się łzy. Przez kolejne 20 minut starałam się wsłuchać w słowa lekarza, ale bardziej byłam skupiona na tym, że nigdy nie będę mogła dać Robertowi potomka.
- Dziękuje i dowidzenia. - powiedziałam i opuściłam gabinet. Wyszłam podążyłam do przyjaciółki. Bez słowa sie do niej wtuliłam i wybuchnęłam głośnym płaczem. Klaudia przytuliła mnie jeszcze mocniej do siebie. Stałyśmy tak jakiś czas gdy w końcu postanowiłyśmy opuścić to miejsce. Byłyśmy już na parkingu.
- Powiesz mi co się stało? - spytała Klaudia.
- No bo ja wcześniej robiłam badania i dzisiaj miałam odebrać wyniki i okazało się, że.... że nie... nie mogę mieć dzieci. - odpowiedziałam i znowu wybuchłam głośnym płaczem, no co natychmiast zareagowała przyjaciółka i mocno przytuliła.
- Ej wszystko będzie dobrze. - mówiła Klaudia.
- Nie, ja nie mogę mieć dzieci, a wiem jak Robert tego chcę. Nigdy nie będę mogła mu tego dać.
- Nie zapominaj, że on Cie kocha.
- Też go kocham, ale chcę, żeby był szczęśliwy.
- Skąd wiesz, że nie jest. Weronika, Robert cię kocha i jest z tobą szczęśliwy.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - spytałam.
- Widzę, jak na ciebie patrzy, jak się przy tobie zachowuje. Jesteś dla niego najważniejsza.
- Ale...
- Żadne ale. A teraz dawaj kluczyki i wsiadaj do samochodu. - powiedziała Klaudia, a ja jej grzecznie posłuchałam. Całą drogę do domu Klaudii nie zamieniłyśmy ani słowa. Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do domu. Na samym wejściu słyszałyśmy głos chłopaków grających w Fifę. Klaudia weszła do salonu a ja udałam się za nią.
- Yhhyy. - wypowiedziała i zaraz chłopaki zauważyli, że nie są już sami.
- Cześć kochanie. - powiedział Robert i podszedł, aby mnie pocałować. Czułam na sobie czyjś wzrok. Domyślałam się, że może to być wzrok przyjaciółki. Patrzyła na mnie wzrokiem, który mówił sam za siebie. Wiedziałam, że chodzi jej o naszą wcześniejszą rozmowę.
- To jak w takim razie już jesteśmy we czwórkę to może zjemy jakiś obiad? - spytała Klaudia.
- Z chęcią. - odpowiedział Lewy i pocałował mnie w policzek.
- To w takim razie my pójdziemy do sklepu, a wy tu sobie posiedźcie i pogadajcie. - powiedziała Klaudia i pociągnęła Moritza w stronę wyjścia. W pewnym momencie myślałam, że ją zabiję, ale stwierdziłam, że prędzej czy później będę musiała z Robertem o tym porozmawiać. Fakt nie byłam na to przygotowana, ale stało się.
- Coś się stało, bo widze, że płakałaś? - spytał napastnik BvB.
- Robert, bo ja byłam u lekarza.
- Czemu ? Co się stało? - pytał zdenerwowany.
- Robiłam badania i...- mówiłam i po policzkach zaczęły spływać mi łzy. - Robert ja nie będę mogła mieć dzieci. - po wypowiedzeniu tych słów schowałam twarz w dłoniach, bo bałam się spojrzeć mu prosto w oczy.
*********************************************************************************
Przepraszam dzisiaj krócej niż zwykle, ale nie mam weny. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, co wydarzy się dalej? Czekam na kolejny ;)
http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-36.html wpadniesz? mile widziany komentarz ;]
Pozdrawiam.
Świetne po mimo wszystko. U mnie pojawiła się już dwójka po długiej nieobecności. Zapraszam cię serdecznie bo jutro pojawi się kolejny rozdział http://aaaasik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z przyjemnością zajrzę :)
Usuń