Weronika:
Po telefonie od Moritza razem z Robertem jak najszybciej
pojechaliśmy do szpitala. Będąc już na miejscu napisałam sms’a do Moritza, żeby
wyszedł po nas przed szpital. Po chwili przyszedł po nas i zaprowadził pod salę
gdzie leżała Klaudia. Będąc pod sala siedzieliśmy jak na szpilkach czekając na
lekarza. Długo czkać nie musieliśmy, bo po jakiś dwóch minutach naszego
czekania lekarz w końcu wyszedł.
- I co z nią ? – spytał zniecierpliwiony Moritz.
- Dobrze, stan się ustabilizował. Pańska dziewczyna
jak mniemam przedawkowała leki nasenne, ale wszystko wróciło już do normy. –
powiedział lekarz.
- Dzięki
bogu. – powiedziałam po czym wtuliłam się w Roberta.
- A czy ja mogę teraz do niej wejść? – spytał Leitner.
- Tak, tylko pacjentka jest troszkę osłabiona. – odpowiedział lekarz, a Moritza już przy nim
nie było.
Klaudia:
- Hej. –
powiedział Moritz, podszedł do mnie i pocałował.
- Hej. – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- I jak się czujesz?
- spytał z zatroskana mina.
- Bywało lepiej.
- Wiesz jakiego stracha mi napędziłaś? Więcej nie
rób takich głupstw.
- Przepraszam. Obiecuję, że już nigdy tego nie
zrobię. – powiedziałam i pocałowałam go.
- Na korytarzu jest Weronika z Robertem, zawołać
ich?
- No pewnie. – powiedziałam, a po moich słowach
Leitner podszedł do drzwi, otworzył je i zawołał ich.
- Hej kochana. – przywitała mnie przyjaciółka
obdarowując uśmiechem.
- Hej mała. – powitał mnie Robert.
- Hej. – odpowiedziałam.
- Jak się czujesz? – spytała przyjaciółka z
zatroskana miną.
- Powoli coraz lepiej.
- Słońce chcesz coś ze sklepiku? - spytał mój chłopak.
- Jakiegoś soku bym się napiła.
- Nie ma sprawy. Robert idziesz ze mną. ?
- Jasne. – powiedział Lewy i wyszli a ja zostałam z
przyjaciółką.
- A teraz powiedz mi czemu to zrobiłaś.? –
powiedziała przyjaciółka.
- Chciałam choć na trochę móc o tym zapomnieć o
dzisiejszym zdarzeniu i usnąć. Wiedziałam, że jak Moritz będzie w domu to nie
spuści mnie ani na chwilę z oczu. Więc poprosiłam żeby poszedł do sklepu.
- Warto było przez niego wziąć aż tyle tych tabletek
żeby teraz leżeć w szpitalu? Wydaje mi się, że nie.
- No nie było warto.
- No właśnie. – powiedziała i do Sali weszli
chłopacy.
- Rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że jutro o 10
Cię wypisują. – powiedział Leitner z uśmiechem.
- My będziemy się już zbierać. – stwierdziła
przyjaciółka.
- To w takim razie do jutra. – powiedziałam z
uśmiechem.
- Trzymaj się i nie rób więcej takich głupstw , bo
nam Moritz tu na zawał padnie. – powiedział Robert śmiejąc się.
- Obiecuję, że nie zrobię.
- Pa. – powiedziała Weronika.
- Pa. – odpowiedziałam.
- Jutro przyjadę po ciebie o 10. – powiedział
Leitner.
- Nie masz wtedy treningu? – spytałam.
- Mam, ale dopiero na 11.- powiedział. –
Zapomniałbym trener prosił, żebyś przyszła jutro na trening.
- No dobrze.
- Do jutra. Kocham Cię. – powiedział, pocałował mnie
w namiętnie po czym opuścił salę, nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Zmęczona
po całym dzisiejszym zajściu szybko usnęłam.
Następnego dnia:
Wstałam o
9.00. 15 minut po 9 przyszła pielęgniarka.
- Może się pani już zbierać, lekarz przyjdzie za 20
minut z wypisem. – powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Dobrze. – odpowiedziałam jej odwzajemniając
uśmiech. Poszłam do łazienki z torbą, którą przywiózł mi wczoraj Moritz. W
torbie znalazłam niebieskie rurki, białą bluzkę i niebieską bejsbolówkę.
Wrzuciłam to na siebie. Włosy związałam w wysokiego kitka. Wchodząc z powrotem
do sali, w której leżałam ujrzałam mojego chłopaka czekającego na mnie.
- Hej skarbie. – powiedział kiedy weszłam do Sali.
- Hej misiu. – powiedziałam po czym podeszłam do
niego i pocałowałam go na powitanie.
- Co za miłe powitanie. – powiedział śmiejąc się.
- Ciebie zawsze będę tak witała. – powiedziałam i
również zaczęłam się śmiać.
- Gotowa?
- Gotowa, jeszcze tylko lekarz musi przyjść z
wypisem powiedziałam, a po moich słowach do sali wszedł lekarz z wypisem.
- Widzę, że pani już w pełni gotowa do wyjścia. –
zauważył lekarz.
- Jeszcze tylko wypisu mi brakuje. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie podszedł i wręczył wypis.
- Teraz ma już pani wszystko.
- Teraz już tak.
- Tylko proszę uważać z lekarstwami na następny raz.
- Będę uważała. Do widzenia. – powiedziałam i razem
z Leitnerem ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Do widzenia. – rzucił lekarz. Jak opuszczaliśmy
szpital wyciągnęłam telefon i spojrzałam na zegarek była 10.30.
- Powinniśmy się pośpieszyć jeżeli nie chcemy się
spóźnić. – powiedziałam.
- Zdążymy. – uśmiechnął się Leitner. Wsiedliśmy do
samochodu i ruszyliśmy w stronę Signal Iduna Park. Na miejscu byliśmy w ciągu
20 minut. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy na stadion. Moritz poszedł do szatni a
ja wyszłam na murawę widząc, że jest tam już trener Klopp.
- Dzień Dobry. – przywitałam się z Jurgenem.
- Dzień Dobry. Dobrze, że Cię widzę. – odpowiedział.
- Coś się stało? – spytałam trochę nie pewna tego co
on chce mi powiedzieć.
- Pamiętasz ja rozmawialiśmy o twojej ewentualnej
pracy jako psycholog u nas?
- No jasne, że pamiętam.
- No więc tak, wczoraj po tym jak dałaś mi swoje CV
poszedłem do zarządu, aby je im pokazać. I możesz być z siebie dumna, bo od
dzisiaj jesteś panią psycholog BvB. – powiedział z uśmiechem Klopp.
- Naprawdę? – spytałam go nie dowierzając.
- Tak.
- Dziękuję bardzo. – powiedziałam po czym
przytuliłam Kloppa. Po chwili usłyszałam :
- Ej bo będę zazdrosny. – powiedział ktoś stojący za
mną i w tym momencie oderwałam się od Jurgena i odwróciłam się.
- Weź bo nam naszego kochanego trenera udusisz. –
dodał Mario.
- I co my wtedy zrobimy? – wtrącił Reus.
- Nie uduszę. – odpowiedziała im.
- Co ty taka szczęśliwa? - spytał Piszczek podchodząc z Kubą, Robertem
i Moritzem.
- Jutro się wszystkiego dowiecie. A teraz na
rozgrzewkę 10 kółeczek. – rzekł trener. Chłopaki zaczęli biegać wyznaczone 10
kółek przez Kloppa, kiedy już byli na tyle daleko, że nie mogli nas usłyszeć:
- Tylko nic nie mów Moritzowi, bo nasz kochany
pomocnik zaraz się wszystkim pochwali jaką ma wspaniałą dziewczynę. –
powiedział a ja się zaczerwieniłam.
- Bez przesady zaraz taką wspaniałą. – powiedziałam
i poszłam usiąść na ławkę rezerwowych. Przez następne dwie i pół godziny siedziałam i
oglądałam chłopaków. Oczywiście chłopacy jak zawsze odwalali na treningu.
Nareszcie trening dobiegł końca. Wstałam z ławki i podeszłam do trenera kiedy
chłopaki kierowali się już w stronę szatni.
- Trenerze, o której mam jutro być? – spytałam.
- Trening
zaczyna się o 14, więc bądź na 13.30.
- Dobrze. – rzekłam i wtedy przy nas znalazł się
Moritz.
- To ja lecę się przebrać i idziemy. – powiedział po
czym musnął moje wargi i zniknął w tunelu, a ja skierowałam się w stronę
wyjścia. Wyszłam przed stadion, przed nim stali już Kuba i Łukasz. Podeszłam do
nich.
- Nie nudziło Cię siedzenie i patrzenie się na nas
dwie i pół godziny? – zapytał Błaszczykowski.
- Skąd od razu pomysł, że patrzyłam się na was.
- A no tak zapomniałem. – zaśmiał się Piszczek. –
Patrzyłaś na Moritza.
- A tak właśnie na niego . – również się zaśmiałam,
a przed stadion wyszedł właśnie mój kochany chłopak.
- Może wpadniecie do nas? – spytał Kuba. – Agata Cię
pozna. – dodał i uśmiechnął się.
- Z przyjemnością.
- No to jeszcze się zdzwonimy.
- Okey.
- To w takim razie do zobaczenia. – powiedział Kuba
i już go nie było.
- Też będę się już zbierał. – powiedział Piszczek.
- Na razie. – pożegnaliśmy się i zostaliśmy sami
przed stadionem.
- Może zaprosimy wszystkich na grilla do nas? –
spytał Moritz.
- Do nas? – powiedziałam zdziwiona.
- O kurczę zupełnie zapomniałem o niespodziance dla
Ciebie.
- Jaka to niespodzianka? – spytałam zaciekawiona.
- Chciałbym, żebyśmy….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz