-Klaudia ?
- Co?
- Mam pomysł. – rzucił szybko.
- Jaki? – zapytałam z podstępnym
wzrokiem.
- Może przyjdziesz z Weroniką do
nas na trening jutro?
- Jak dam radę to z wielką
chęcią. – powiedziałam uśmiechając się.
- Przyjadę po Ciebie przed
treningiem.
- Dobra. Tylko powiedz mi na
którą masz jutro ten trening.
- Na 11. – powiedział szczerząc
się w uśmiechu.
Weronika:
Po tym jak wyszliśmy z domu Robert
podwiózł mnie na uczelnię i pojechał na trening. Zajęci minęły szybko.
Wychodząc z uczelni ujrzałam samochód Lewego i ruszyłam w jego kierunku. Podeszłam
do niego i pocałowałam go, a on odwzajemnił mój pocałunek.
- To co jedziemy do naszych
gołąbeczków? – zapytał Robert śmiejąc się.
- Myślę, że tak. – powiedziałam
po czym wsiadłam do samochodu, to samo uczynił Lewy. Po drodze wstąpiliśmy
jeszcze do sklepu i zrobiliśmy zapasy na dziś wieczór. W domu byliśmy o 16. Kiedy
weszliśmy do salonu ujrzeliśmy tam Klaudie, ale nie było tam ani jednego śladu
Moritza.
- Gdzie nasz kochany pomocnik się
podział.? – spytał Lewy szczerząc twarz w uśmiechu.
- Pojechał na zakupy. Aż tak się
za nim stęskniłeś? – spytała przyjaciółka po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A żebyś wiedziała. – powiedział
i również zaczął się śmiać. W tym samym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do
salonu odwróciłam się i zobaczyłam Moritza z rękami pełnych toreb z zakupami.
- Daj pomogę Ci. – powiedziałam
po czym podeszłam i wzięłam od niego torbę z zakupami i ruszyłam w kierunku
kuchni, a piłkarz udał się za mną.
- A to jakaś wojna się szykuje,
że takie zapasy kazałaś mu zrobić? – spytał napastnik Borussii Klaudię.
- Nie. – krzyknął Leitner z
kuchni. Rozpakowaliśmy zakupy i poszliśmy do salonu.
- Muszę iść na chwile na górę. –
powiedziała Klaudia.
- Czekaj pomogę Ci. –
zaproponował pomocnik Borussii. Pomógł jej wstać i ruszyli w kierunku schodów.
Klaudia:
Poszliśmy na górę do mojego
pokoju. Podeszłam po laptopa do biurka i razem z nim poszłam usiąść wygodnie na
łóżku. Włączyłam go sobie i spojrzałam na Moritza po czym powiedziałam :
- Może obejrzymy jeszcze jakiś
film?
- Jasne, czemu nie. –
odpowiedział. – Tylko proszę oszczędź mi już tych komedii romantycznych na
dzisiaj, już dość ich mam.
- Nie martw się, też mam już ich
dość. – powiedziałam uśmiechając się. Po tych słowach dołączył do mnie.
Pogrzebałam trochę po laptopie i znalazłam w końcu jakąś komedie. Włączyłam i
zaczęliśmy oglądać. Oglądając ten film praktycznie przy każdej scenie
wybuchaliśmy śmiechem. Kiedy film się skończył odłożyłam laptopa na łóżko i
wtuliłam się w Moritza jak mała dziewczynka.
- Chciałbym Ci coś powiedzieć. –
zaczął.
- No to słucham uważnie. –
powiedziałam z niepewnym uśmiechem.
- Bo… bo… – zaczął, ale przerwali mu Robert z
Weroniką, którzy weszli do pokoju.
- My chyba nie w porę. –
powiedziałam patrząc na Klaudie.
- Ale chcieliśmy się tylko
pożegnać. Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz jak zabiorę Ci dzisiaj
Weronikę.? – powiedział Lewy.
- No coś ty. – powiedziałam
uśmiechając się do Lewego.
- Ale na pewno nie będziesz zła,
poradzisz sobie? – spytała troskliwie przyjaciółka.
- Napewno i nie martw się jakoś
dam sobie radę. A i zapomniałabym jutro Moritz zaprosił nas na trening. –
odpowiedziałam przyjaciółce.
- Ależ oczywiście, że
przyjdziemy. – powiedziała i spojrzała na Leitnera uśmiechając się do niego. –
A ty dasz radę?
- Dam. – odpowiedziałam.
- Dobra to w takim razie do
jutra. – powiedzieli po czym wyszli.
- To co mi chciałeś powiedzieć? –
zwróciłam się do piłkarza. On w tym czasie spojrzał na zegarek była 22.
- Późno już, powinienem się
zbierać pewnie chcesz się już położyć.
- Nawet o tym nie myśl, chyba nie
zostawisz mnie samej w pustym domu ? – spytałam. – A zresztą nie powiedziałeś
mi czegoś, bo przerwała Ci Weronika z Lewym
- Przynajmniej pozwól mi pojechać
do domu po rzeczy na przebranie. – powiedział.
- Zgoda, ale ja jadę z tobą. –
powiedziałam po czym wstałam ostrożnie z łóżka i skierowałam się w stronę
schodów.
- Dobra. – powiedział i pomógł mi
zejść po schodach. Udaliśmy się w stronę drzwi. Ubrałam buty i zarzuciłam na
siebie jakąś kurtkę pierwszą z brzegu. Złapałam klucze od domu, które leżały na
szafce w przedpokoju. I wyszliśmy. Droga do domu Moritza zajęła nam jakieś 15
minut.
- Może wejdziesz na chwilę?
–spytał.
- Nie, za nim ja się wyczłapie z
samochodu i wejdę po schodach.
- Okey to za jakieś 5 minut
wracam. – powiedział i poszedł. Minęło 5 minut i był z powrotem. Ruszyliśmy,
przez cała drogę nie zamieniliśmy ani słowa. Po 20 minutach byliśmy już z
powrotem. Moritz wysiadł z auta, wziął torbę i podszedł pod drzwi z mojej strony
i pomógł mi wysiąść. Ruszyliśmy w stronę domu. Kiedy weszliśmy zdjęłam szybko
buty i kurtkę i powędrowałam do kuchni po coś do picia. Wchodząc do kuchni
spojrzałam na zegarek była za 15 minut 23. Zaraz za mną do kuchni wszedł
Moritz.
- A teraz mi powiesz co chciałeś
mi powiedzieć? – spytałam. – Teraz już nikt i nic Ci nie przeszkodzi.
- Bo….. Chciałem Ci powiedzieć,
że…. że Cię Kocham. – powiedział z wielkim znakiem zapytania w oczach i z
niecierpliwością czekał na moja reakcję.
- Też Cię kocham. – powiedziałam
po czym poczułam jak mnie namiętnie całuję. Po chwili ruszyliśmy w stronę
sypialni po woli pozbywając się ubrań. Zmierzając na górę potknęłam się i
prawie bym się wywróciła, ale na szczęście złapał mnie po wziął mnie na ręce i zaniósł
do sypialni całując. Będąc już w pokoju położył mnie na łóżko a ja zaczęłam
zdejmować z niego pozostałe ubrania, on uczynił to samo ze mną. Zasnęliśmy
późno.
Następnego dnia:
Gdy rano się obudziłam
zobaczyłam, że przy mnie nie ma Moritza. Ubrałam się i postanowiłam że zejdę na
dół. Będąc już na dole udałam się do kuchni. Jak do niej weszłam na stole
ujrzałam śniadanie, ale ani jednego śladu Leitnera. Po chwili usłyszałam, że
ktoś zbliża się w moją stronę, nie zdążyłam się odwrócić i na swoich biodrach
czułam jego ręce. Trzymając mnie za biodra odwrócił mnie do siebie.
- Hej śpiochu. – powiedział po
czym mnie pocałował.
- Hej mój ty ranny ptaszku. –
odpowiedziałam i go namiętnie pocałowałam.
- No to co zapraszam do stołu. –
powiedział i usiedliśmy. – A jak noga? – zapytał.
- Trochę obolała, ale da się
wytrzymać. Na którą macie dzisiaj ten trening ? – spytałam.
- Na 16. - odpowiedział i
zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu pomogłam Moritzowi ogarnąć kuchnię, a później
poszłam na górę po laptopa. Zeszłam z nim na dół i udałam się do salonu na
kanapę. Zaraz koło mnie usiadł Leitner. Zaczęłam przeglądać ogłoszenia
dotyczące pracy, ale nie mogłam nic konkretnego dla siebie znaleźć.
- Co robisz ? – spytał piłkarz.
- Przeglądam ogłoszenia dotyczące
pracy.
- Słyszałem, że u nas w klubie
zwolniło się stanowisko psychologa.
- Naprawdę?
- Tak, myślę że nic nie zaszkodzi
jakbyś wzięła dzisiaj na trening swoje CV.
- Zawsze mogę spróbować. –
powiedziałam. Odłożyłam laptopa, włączyłam telewizor i położyłam głowę na
kolanach Moritza. Zaczęłam latać po kanałach szukając czegoś co dałoby się
obejrzeć. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i zerwałam się.
- Ja otworzę. – powiedział mój
towarzysz po czym wstał i udał się w kierunku drzwi.
- Kto to? - krzyknęłam.
- Lewy i Weronika.
- Hej. – krzyknęłam im na
powitanie.
- Cześć. – odkrzyknęli i po
chwili znaleźli się w salonie.
- To ja się pójdę ogarnąć i zaraz
do was wracam . – jak powiedziałam tak zrobiłam. Po jakiś 30 minutach zeszłam z
powrotem na dół. Gdy byłam na dole zauważyłam jak Lewy łaskocze Weronikę, a ta
tak się śmiała, że aż się popłakała.
- Haha widzę, że Robertowi się
nie nudzi. – zaśmiałam się do Moritza.
- No, on zawsze coś robi. – uśmiechnął
się. Podeszłam do przyjaciółki, aby jej pomóc bo wiedziałam, że nienawidzi
łaskotek.
- Lewy już dość tych łaskotek. –
stwierdziłam.
- No dobra. – wyszczerzył swoje
zęby.
- Dziękuje kochana. –
podziękowała mi Weronika i mnie przytuliła. Spojrzałam na zegarek.
- Dobra chłopaki trzeba się
zbierać jak nie chcecie się spóźnić na trening. – powiedziałam.
- To ja idę po torbę na górę. –
powiedział Moritz.
- Zaczekam na Ciebie przy samochodzie.
Klucze masz w przedpokoju na szafce. – powiedziałam uśmiechając się do niego i
ruszyłam w stronę wyjścia.
- My już będziemy jechać.
Spotkamy się na stadionie. – powiedział Lewy.
- Kochanie wzięłaś swoje CV? –
spytał Moritz schodząc na dół.
-
Tak mam w torbie. – powiedziałam. Byłam już gotowa do wyjścia,
poczekałam jeszcze tylko na Leitnera i wyszliśmy. Udaliśmy się w do auta.
Wsiedliśmy i pojechaliśmy w stronę stadionu. Byliśmy tam w przeciągu kilku
minut. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy. Idąc w stronę wejścia Moritz
złapał mnie za rękę. Zauważyłam, że przed wejściem czekają na nas Weronika,
Robert a z nimi jeszcze kilku innym zawodników Borussii. Wszyscy razem
weszliśmy do środka. Wraz z przyjaciółką odprowadziłyśmy chłopaków do szatni.
Moritz pocałował mnie i dopiero wszedł do szatni. Po tym wraz z przyjaciółką
udałyśmy się na murawę. Był już na niej trener Jurgen Klopp.
- Witam. – powitał nas.
- Witamy. – powiedziałyśmy równocześnie.
Iw tym samym czasie na murawę wybiegli piłkarze, a my udałyśmy się na ławkę
rezerwowych. Robert z Moritzem zamiast do trenera podbiegli do nas.
- Trening kończymy o 18, może po
treningu pójdziemy gdzieś na piwo? – spytał Robert.
- My nie możemy. –powiedział mój
chłopak.
- Jak to ? - zapytałam.
-
Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział i tajemniczo się uśmiechnął.
- Chłopaki wracać mi w tej chwili
na boisko. – krzyknął Klopp.
- Już idziemy trenerze. –
krzyknęli po czym pocałowali nas i pobiegli na murawę. Pozostali piłkarze widząc
jak chłopaki nas całują nie oszczędzili komentarzy. Trening skończył się o 18.
Chłopaki zeszli do szatni, a do mnie podszedł trener.
Świetne , moze bd pisać troche wiecej o Robercie i Weronice(bo ciagle o Klaudii i Moritzie)? Czakam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział !
OdpowiedzUsuńDzieki za opinie. Postaram sie czesciej o nich wspominac. :D
OdpowiedzUsuń