środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 9


- Co to za niespodzianka?  - spytała zaciekawiona?
- Niespodzianka to w sumie dopiero będzie jak się zgodzisz.
- Na co mam się zgodzić?
- Chciałbym żebyśmy…. kurde no Kocham Cię i chciałbym żebyś ze mną zamieszkała. – powiedział po czym wbił wzrok w ziemię.
- Nie wiem co mam powiedzieć, zaskoczyłeś mnie.
- Powiedz, że się zgadzasz. – powiedział błagalnym tonem, ale dalej jego wzrok błądził gdzieś po ziemi.
- Oczywiście, że się zgadzam. Też Cię Kocham. – powiedziałam po czym namiętnie go pocałowałam, co nie uszło uwadze Mario i Marco, którzy właśnie wyszli przed stadion.
- Jak słodziutko. – odezwał się Goetze.
- Szczęściarz z Ciebie. – dodał Reus.
- Wiem.
- Skromny jesteś. – zaśmiał się Mario.
- Marco jestem pewna, że już niedługo spotkasz tą jedną jedyną. – powiedziałam i posłałam mu uśmiech pełen nadziei.
- Idziemy? – spytał Moritz.
- Jasne. Do zobaczenia chłopaki. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.
- Narazie. – odpowiedzieli równocześnie, a my ruszyliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy. Byłam przekonana, że pojedziemy do mnie lub do niego, ale nie jechaliśmy w żadnym z tych kierunków.
- Gdzie jedziemy? – spytałam.
- Niespodzianka. – odpowiedział uradowany, a ja postanowiłam dalej nie drążyć tego tematu bo wiedziałam, że z nim i tak nie wygram. W końcu zatrzymaliśmy się . Moritz wysiadł z auta więc ja zrobiłam to samo. Podszedł do mnie i chciał zacząć zawiązywać mi oczy.
- Ej co ty robisz to się może nie udać. – powiedziałam.
- Ufasz mi ?
- Tak.
- Kocham mnie?
- Oczywiście, że tak.
- No więc pozwól żebym zawiązał Ci oczy, bo to ma być niespodzianka. – powiedział zawiązując mi oczy po czym musnął moje wargi i ruszyliśmy. Nagle poczułam, że weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba. – powiedział po czym zdjął mi opaskę z oczu, a ja zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy.
- I jak podoba Ci się ? – spytał i skierował niepewny wzrok na mnie.
- Bardzo. – powiedziałam i pocałowałam.
- Teraz tylko pozostaje nam je urządzić.
- Dziękuje.
- Za co?
- Za ten dom. - odpowiedziałam. – Kocham Cię. – dodałam.
- Ja bardziej. – powiedział, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Po pocałunkach rozejrzałam się jeszcze po naszym nowym mieszkaniu. Po jakiś 20 minutach wyszliśmy z niego i udaliśmy się do samochodu. Stał on jakieś 3 minuty od nowego domu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do mojego już starego mieszkania. Podjechaliśmy pod dom i zdziwiłam się, że Weronika jest w nim, bo miała być dzisiaj u Roberta.  Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do domu. Byłam pewna, że w domu jest Weronika ale kiedy na kanapie w salonie ujrzałam Michała bałam się, że przez niego stracę chłopaka, którego kocham i na którym mi zależy jak na nikim innym.
- Co ty tu kurwa robisz? – spytałam zdenerwowana.
- Siedzę.
- To kurwa widzę. Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam i jak wszedłeś do środka?
- Mam swoje sposoby. Możemy porozmawiać?
- Wszystko co miałam do powiedzenia powiedziałam Ci ostatnim razem.
- Ale daj mi się chociaż wytłumaczyć.
- Z tego, że zdradziłeś mnie z moja kuzynką i to jeszcze na moich oczach i u mnie w domu ? Śmieszny jesteś.
- Dobrze wiesz, że byłem pijany.
- To niczego nie usprawiedliwia.
- Wybacz mi proszę.
- Wyjdź i nie pokazuj mi się więcej na oczy.
- Ale.. – chciał coś jeszcze powiedzieć ale przerwał mu Moritz.
- Słyszałeś co powiedziała?
- Tak.
- Więc na co czekasz?
- Ja ją kocham i chce żeby była szczęśliwa ze mną.
- Jakbyś nie zauważył  jestem szczęśliwa ale nie z tobą  mam chłopaka, którego kocham nad życie nie możesz tego zauważyć?
- Wiec jeżeli chcesz żeby była szczęśliwa to zniknij z jej życia raz a na zawsze.
- Wyjdź ! – krzyknęłam nie chcąc już na niego patrzeć i nie mając sił na dalszą rozmowę. O dziwo posłuchał. Przechodząc koło mnie popatrzył na mnie tym swoim przepraszającym wzrokiem i w końcu wyszedł, a ja poszłam usiąść na kanapie. Po chwili dosiadł się do mnie Moritz a ja się w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak z dobre dwie godziny nie rozmawiając kiedy stwierdziłam, że zgłodniałam.
- Zgłodniałam, masz jakieś specjalne życzenia? – spytałam próbując wygramolić się z kanapy.
- Spaghetti. – mówiąc to zrobił taki sam wyraz jak kot ze shrek’a co mnie rozbawiło.
- Dla ciebie wszystko. – powiedziałam i Moritz mnie pocałował.
- Obiad się sam nie zrobi. – przypomniałam mu i już mnie puścił. Poszłam do kuchni aby sprawdzić czy mam wszystkie składniki do przygotowania dzisiejszego obiadu, okazało się, że wszystko mam więc zaczęłam go przygotowywać. Nalewając wodę do garnka nagle na swoich biodrach poczułam ręce mojego chłopaka.
- Może Ci w czymś pomóc?
- Nie musisz dam sobie radę. – powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
- To ja pójdę do salonu, ale jakbyś jednak chciała żebym Ci pomógł to wołaj.
- Jak coś to zawołam. – powiedziałam i zabrałam się do przygotowywania obiadu, a Moritz tak powiedział poszedł do salonu i zaczął oglądać powtórkę meczy Borussii z Werderem Bremą. Minęło jakieś 40 minut i obiad był już gotowy.
- Obiad gotowy. – krzyknęłam i w mgnieniu oka w kuchni znalazł się pomocnik BvB. Zasiedliśmy i zjedliśmy obiad w milczeniu. Po obiedzie miałam pozmywać naczynia, ale Moritz stwierdził, że skoro ja zrobiłam obiad to on pozmywa naczynia. Chłopak zabrał się do sprzątania a ja poszłam do salonu.
Weronika:
Po wyjściu ze szpitala od przyjaciółki pojechaliśmy z powrotem do Roberta. Będąc już w domu od razu podążyłam na górę do łazienki wziąć prysznic. Po prysznicu przebrałam się w piżamy i poszłam położyć się bo byłam zmęczona wydarzeniami z tego dnia. Leżąc w łóżku czekałam na Roberta, ale nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
 Następnego dnia:
Wstałam dość wcześnie ale zauważyłam, że Roberta już nie ma na górze. Spojrzałam na zegarek była 8 a trening miał dzisiaj na 11. Postanowiłam, że pierw pójdę się ogarnąć i dopiero zejdę na dół. Więc poszłam do łazienki i wzięłam poranną kąpiel. Ubrałam się, uczesałam i schodziłam właśnie na dół do kuchni żeby zrobić sobie kawę. Wchodząc do kuchni zobaczyłam już gotowe śniadanie i Roberta, który na mnie czeka.
- Hej mój kochany śpiochu. – zawołał radośnie na powitanie.
- Hej kochanie. – powiedziałam i pocałowałam.
- Śniadanie już gotowe więc zapraszam. – powiedział z uśmiechem na twarzy po czym podszedł ze mną do jednego z krzeseł i odsunął mi krzesło, a następnie sam poszedł zając drugie miejsce.
- Smacznego. – powiedziałam z uśmiechem. Zjedliśmy śniadanie i zaczęłam po nim sprzątać.
- Daj spokój ja sprzątnę. – powiedział.
- Ja posprzątam a ty idź się szykować na trening, bo dochodzi 9 a za nim ty się przygotujesz minie  40 minut i będziesz już musiał wychodzić. – odpowiedziałam i zabrałam się za sprzątanie.
- A może pójdziesz ze mną na trening?
- Dzisiaj mam zamiar się trochę po leniwić. Nie obrazisz się jak nie pójdę?
- No co ty głuptasie. To ja idę się pakować. – powiedział i powędrował na górę. Tak jak mówiłam minęło 40 minut zanim Robert na powrót zszedł na dół i była już 10.30 więc musiał już jechać na trening. Kiedy Roberta już nie było postanowiłam, że ogarnę trochę w domu a później obejrzę jakiś film. Sprzątanie zajęło mi jakieś 2 godziny, więc skończyłam o 12.30. Poszłam do salonu, usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam skakać po kanałach, żeby znaleźć coś ciekawego. W końcu znalazłam jaką komedię romantyczną. Oglądając ja straciłam poczucie czasu, bo nawet nie zauważyłam kiedy Robert wrócił z treningu.
- Hej kochanie już jestem. – powiedział Lewy wchodząc do salonu.
- Hej słońce. – powiedziałam, a on pocałował mnie.
- Głodna?
- Trochę. – powiedziałam uśmiechając się.
- To ja idę przygotować obiad.
- Może Ci pomóc?
- Dam sobie radę. Jak będzie gotowy to dam znać. – powiedział i zniknął w kuchni a ja wróciłam do oglądania filmu. Po półtorej godzinie skończył się film i miałam iść do kuchni sprawdzić jak mu idzie robienie obiadu, ale w tym samym czasie Robert przyszedł do salonu i zawołał mnie na gotowy już obiad. Nie wiedziałam co on przygotuję ale byłam pewna, że będzie to pyszne bo wiedziałam, że dobrze gotuje. Zasieliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść przygotowaną przez napastnika BvB zapiekankę z makaronem. Nie myliłam się była pyszna. Po obiedzie to ja posprzątałam a Robert w tym czasie wybierał nam film.
- Film już przygotowany.  – krzyknął Robert z salonu.
- Już idę. – powiedziałam i po chwili byłam już w salonie na kanapie. Robert siedział a ja wygodnie położyłam się na jego kolanach. Gdy zaczęliśmy oglądać film była już 16.30. Lewy wybrał jakiś film akcji, bo za komediami to on nie przepadał. Mimo, że dzisiaj nie za bardzo się przemęczyłam to i tak byłam zmęczona. Nie obejrzałam nawet całego filmu bo pewnie jakoś w połowie zasnęłam.

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 8


Weronika:
Po telefonie od Moritza razem z Robertem jak najszybciej pojechaliśmy do szpitala. Będąc już na miejscu napisałam sms’a do Moritza, żeby wyszedł po nas przed szpital. Po chwili przyszedł po nas i zaprowadził pod salę gdzie leżała Klaudia. Będąc pod sala siedzieliśmy jak na szpilkach czekając na lekarza. Długo czkać nie musieliśmy, bo po jakiś dwóch minutach naszego czekania lekarz w końcu wyszedł.
- I co z nią ? – spytał zniecierpliwiony Moritz.
- Dobrze, stan się ustabilizował. Pańska dziewczyna jak mniemam przedawkowała leki nasenne, ale wszystko wróciło już do normy. – powiedział lekarz.
 - Dzięki bogu. – powiedziałam po czym wtuliłam się w Roberta.
- A czy ja mogę teraz do niej wejść? – spytał Leitner.
- Tak, tylko pacjentka jest troszkę osłabiona.  – odpowiedział lekarz, a Moritza już przy nim nie było.
Klaudia:
 - Hej. – powiedział Moritz, podszedł do mnie i pocałował.
- Hej. – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- I jak się czujesz?  - spytał z zatroskana mina.
- Bywało lepiej.
- Wiesz jakiego stracha mi napędziłaś? Więcej nie rób takich głupstw.
- Przepraszam. Obiecuję, że już nigdy tego nie zrobię. – powiedziałam i pocałowałam go.
- Na korytarzu jest Weronika z Robertem, zawołać ich?
- No pewnie. – powiedziałam, a po moich słowach Leitner podszedł do drzwi, otworzył je i zawołał ich.
- Hej kochana. – przywitała mnie przyjaciółka obdarowując uśmiechem.
- Hej mała. – powitał mnie Robert.
- Hej. – odpowiedziałam.
- Jak się czujesz? – spytała przyjaciółka z zatroskana miną.
- Powoli coraz lepiej.
- Słońce chcesz coś ze sklepiku?  - spytał mój chłopak.
- Jakiegoś soku bym się napiła.
- Nie ma sprawy. Robert idziesz ze mną. ?
- Jasne. – powiedział Lewy i wyszli a ja zostałam z przyjaciółką.
- A teraz powiedz mi czemu to zrobiłaś.? – powiedziała przyjaciółka.
- Chciałam choć na trochę móc o tym zapomnieć o dzisiejszym zdarzeniu i usnąć. Wiedziałam, że jak Moritz będzie w domu to nie spuści mnie ani na chwilę z oczu. Więc poprosiłam żeby poszedł do sklepu.
- Warto było przez niego wziąć aż tyle tych tabletek żeby teraz leżeć w szpitalu? Wydaje mi się, że nie.
- No nie było warto.
- No właśnie. – powiedziała i do Sali weszli chłopacy.
- Rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że jutro o 10 Cię wypisują. – powiedział Leitner z uśmiechem.
- My będziemy się już zbierać. – stwierdziła przyjaciółka.
- To w takim razie do jutra. – powiedziałam z uśmiechem.
- Trzymaj się i nie rób więcej takich głupstw , bo nam Moritz tu na zawał padnie. – powiedział Robert śmiejąc się.
- Obiecuję, że nie zrobię.
- Pa. – powiedziała Weronika.
- Pa. – odpowiedziałam.
- Jutro przyjadę po ciebie o 10. – powiedział Leitner.
- Nie masz wtedy treningu? – spytałam.
- Mam, ale dopiero na 11.- powiedział. – Zapomniałbym trener prosił, żebyś przyszła jutro na trening.
- No dobrze.
- Do jutra. Kocham Cię. – powiedział, pocałował mnie w namiętnie po czym opuścił salę, nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Zmęczona po całym dzisiejszym zajściu szybko usnęłam.
Następnego dnia:
  Wstałam o 9.00. 15 minut po 9 przyszła pielęgniarka.
- Może się pani już zbierać, lekarz przyjdzie za 20 minut z wypisem. – powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Dobrze. – odpowiedziałam jej odwzajemniając uśmiech. Poszłam do łazienki z torbą, którą przywiózł mi wczoraj Moritz. W torbie znalazłam niebieskie rurki, białą bluzkę i niebieską bejsbolówkę. Wrzuciłam to na siebie. Włosy związałam w wysokiego kitka. Wchodząc z powrotem do sali, w której leżałam ujrzałam mojego chłopaka czekającego na mnie.
- Hej skarbie. – powiedział kiedy weszłam do Sali.
- Hej misiu. – powiedziałam po czym podeszłam do niego i pocałowałam go na powitanie.
- Co za miłe powitanie. – powiedział śmiejąc się.
- Ciebie zawsze będę tak witała. – powiedziałam i również zaczęłam się śmiać.
- Gotowa?
- Gotowa, jeszcze tylko lekarz musi przyjść z wypisem powiedziałam, a po moich słowach do sali wszedł lekarz z wypisem.
- Widzę, że pani już w pełni gotowa do wyjścia. – zauważył lekarz.
- Jeszcze tylko wypisu mi brakuje. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie podszedł i wręczył wypis.
- Teraz ma już pani wszystko.
- Teraz już tak.
- Tylko proszę uważać z lekarstwami na następny raz.
- Będę uważała. Do widzenia. – powiedziałam i razem z Leitnerem ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Do widzenia. – rzucił lekarz. Jak opuszczaliśmy szpital wyciągnęłam telefon i spojrzałam na zegarek była 10.30.
- Powinniśmy się pośpieszyć jeżeli nie chcemy się spóźnić. – powiedziałam.
- Zdążymy. – uśmiechnął się Leitner. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Signal Iduna Park. Na miejscu byliśmy w ciągu 20 minut. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy na stadion. Moritz poszedł do szatni a ja wyszłam na murawę widząc, że jest tam już trener Klopp.
- Dzień Dobry. – przywitałam się z Jurgenem.
- Dzień Dobry. Dobrze, że Cię widzę. – odpowiedział.
- Coś się stało? – spytałam trochę nie pewna tego co on chce mi powiedzieć.
- Pamiętasz ja rozmawialiśmy o twojej ewentualnej pracy jako psycholog u nas?
- No jasne, że pamiętam.
- No więc tak, wczoraj po tym jak dałaś mi swoje CV poszedłem do zarządu, aby je im pokazać. I możesz być z siebie dumna, bo od dzisiaj jesteś panią psycholog BvB. – powiedział z uśmiechem Klopp.
- Naprawdę? – spytałam go nie dowierzając.
- Tak.
- Dziękuję bardzo. – powiedziałam po czym przytuliłam Kloppa. Po chwili usłyszałam :
- Ej bo będę zazdrosny. – powiedział ktoś stojący za mną i w tym momencie oderwałam się od Jurgena i odwróciłam się.
- Weź bo nam naszego kochanego trenera udusisz. – dodał Mario.
- I co my wtedy zrobimy? – wtrącił Reus.
- Nie uduszę. – odpowiedziała im.
- Co ty taka szczęśliwa?  - spytał Piszczek podchodząc z Kubą, Robertem i Moritzem.
- Jutro się wszystkiego dowiecie. A teraz na rozgrzewkę 10 kółeczek. – rzekł trener. Chłopaki zaczęli biegać wyznaczone 10 kółek przez Kloppa, kiedy już byli na tyle daleko, że nie mogli nas usłyszeć:
- Tylko nic nie mów Moritzowi, bo nasz kochany pomocnik zaraz się wszystkim pochwali jaką ma wspaniałą dziewczynę. – powiedział a ja się zaczerwieniłam.
- Bez przesady zaraz taką wspaniałą. – powiedziałam i poszłam usiąść na ławkę rezerwowych.  Przez następne dwie i pół godziny siedziałam i oglądałam chłopaków. Oczywiście chłopacy jak zawsze odwalali na treningu. Nareszcie trening dobiegł końca. Wstałam z ławki i podeszłam do trenera kiedy chłopaki kierowali się już w stronę szatni.
- Trenerze, o której mam jutro być? – spytałam.
-  Trening zaczyna się o 14, więc bądź na 13.30.
- Dobrze. – rzekłam i wtedy przy nas znalazł się Moritz.
- To ja lecę się przebrać i idziemy. – powiedział po czym musnął moje wargi i zniknął w tunelu, a ja skierowałam się w stronę wyjścia. Wyszłam przed stadion, przed nim stali już Kuba i Łukasz. Podeszłam do nich.
- Nie nudziło Cię siedzenie i patrzenie się na nas dwie i pół godziny? – zapytał Błaszczykowski.
- Skąd od razu pomysł, że patrzyłam się na was.
- A no tak zapomniałem. – zaśmiał się Piszczek. – Patrzyłaś na Moritza.
- A tak właśnie na niego . – również się zaśmiałam, a przed stadion wyszedł właśnie mój kochany chłopak.
- Może wpadniecie do nas? – spytał Kuba. – Agata Cię pozna. – dodał i uśmiechnął się.
- Z przyjemnością.
- No to jeszcze się zdzwonimy.
- Okey.
- To w takim razie do zobaczenia. – powiedział Kuba i już go nie było.
- Też będę się już zbierał. – powiedział Piszczek.
- Na razie. – pożegnaliśmy się i zostaliśmy sami przed stadionem.
- Może zaprosimy wszystkich na grilla do nas? – spytał Moritz.
- Do nas? – powiedziałam zdziwiona.
- O kurczę zupełnie zapomniałem o niespodziance dla Ciebie.
- Jaka to niespodzianka? – spytałam zaciekawiona.
- Chciałbym, żebyśmy….

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 7


Trening skończył się o 18. Chłopaki zeszli do szatni, a do mnie podszedł trener.
- Słyszałem, że pani studiuje psychologię. Czy to prawda?  - spytał.
- Tak studiuję. – odpowiedziałam. - Ale jakbym mogła pana prosić żeby zwracał się pan do mnie po imieniu. – powiedziałam z uśmiechem.
- Oczywiście nie ma problemu. Wracając to wcześniejszego tematu. Nasza pani psycholog na zaciążyła i szukamy nowej, słyszałem o tobie.
- Aha, mam przy sobie CV i jakby trener był zainteresowany to mogę dać. – uśmiechnęłam się.
- O! Mogę przejrzeć i odezwę się do pa… do Ciebie. – odwzajemnił uśmiech. Sięgnęłam do torby po CV i je mu podałam.

Weronika:
Po skończonym treningu do Klaudii podszedł trener a ja postanowiłam, że pójdę za chłopakami. Postanowiłam, że poczekam na nich wszystkich przed stadionem. Wychodząc przed stadion zauważyłam, że przed nim stoi jakiś chłopak, który wyglądał strasznie znajomo. Po chwili odwrócił się i zaczął iść w moim kierunku, wtedy zdałam sobie sprawę skąd go znam.
- Co ty tu w ogóle robisz? – spytałam kiedy podszedł bliżej.
- Przyjechałem odwiedzić swoją dziewczynę.
- Byłą dziewczynę. – poprawiłam go i usłyszałam jak ktoś nad chodzi z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę.
- Co ty tu robisz? – spytała.
- Przyjechałem Cię odwiedzić. – powiedział.
- Skąd wiedziałeś, że akurat o tej porze tu będę? – spytała podirytowana.
- Od twojej kochanej kuzynki.
- Zatłukę tą kurwę. – powiedziałam. I w tym momencie wyszedł Robert, Moritz i jeszcze kilku innych piłkarzy BvB. W sekundę przy mnie znalazł się Lewy a przy Klaudii Moritz.
- Kto to jest? – spytał Leitner.
-  Michał, były Klaudii. – powiedziałam.
- Czego chcesz? – spytała przyjaciółka.
- Chcę żebyś do mnie
- Między nami już wszystko skończone, nie wrócę do Ciebie zapomnij! – krzyczała Klaudia.
- Tak łatwo Ci tego nie odpuszczę. Nie pozwolę Ci na to.
- Ja już od Ciebie odeszłam, i nie wrócę. Zapomniałeś już co zrobiłeś? Mam Ci kurwa przypomnieć? Odpierdol się ode mnie raz na zawsze.
- Słyszałeś co powiedziała, czy ogłuchłeś?  -spytał Moritz.
- O widzę, że znalazłaś już sobie nowego.
- Huj Ci do tego. – powiedziała.
- Dużo mi do tego, bo ja Cie nadal Kocham.
- Teraz Cię wzięło na romantyzm. Trzeba było jej nie zdradzać z jej kuzynką. –
powiedziałam.
- Nie moja wina, że pchała mi się do łóżka.
- Nie mam zamiaru go dłużej oglądać. – rzuciła Klaudia i ruszyła w stronę naszego domu, a zaraz za nią pobiegł Moritz.
- Daj jej spokój. – powiedziałam i złapałam Roberta za rękę i pociągnęłam za sobą do naszego domu. Będą już po mieszkaniem
- Może dajmy im trochę czasu. – powiedział Robert.
- Może i masz rację. – powiedziałam po czym poszliśmy do samochodu Roberta i pojechaliśmy do niego. Po doradzę nie rozmawialiśmy, dopiero kiedy dojechaliśmy pod dom i wysiedliśmy z auta Lewy podszedł i powiedział :
- Będzie dobrze. Poradzą sobie. Moritz jej nie zostawi możesz być spokojna.
- To wiem. Widać, że mu na niej zależy.
- To o co chodzi?
- Ciężko przeżyła rozstanie z nim. Zdradził ją z jej kuzynka. One były dla siebie jak siostry.- powiedziałam ze łzami w oczach. Kiedy zauważył, że płacze podszedł i mnie przytulił. Po chwili weszliśmy do domu. Zdjęłam kurtkę, buty i poszłam usiąść na sofę do salonu. Robert poszedł do kuchni.
- Chcesz coś do picia? – spytał
- Nie dziękuje. – powiedziałam. Po chwili do salonu wszedł tez Robert.
- Zgłodniałem, może coś zamówimy? – spytał.
- Pizze. – powiedziałam z uśmiechem.
- Tą co zwykle?
- Tak. – powiedziałam sięgając po pilota. Zaczęłam skakać po kanałach a Robert w tym czasie zadzwonił do pizzerii.
- To co dziś oglądamy? – spytał.
- W sumie to nie wiem.
- Może jakąś komedię, żeby poprawić sobie humor choć na trochę. ?
- Możesz coś włączyć. – powiedziałam. Zaczęliśmy oglądać film i po jakiś 20 minutach jego trwania, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę. – powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam w nich dwie kobiety, jedna z nich była starsza a druga młoda.
- Dzień Dobry. Jest Robert? – zapytała starsza.
- Dzień Dobry. Tak jest. Proszę niech panie wejdą.  – odpowiedziałam. – Robert !
- Co jest słońce.?
- To do Ciebie.
- Już idę. – powiedział i po chwili był już w przedpokoju. – Mamo ! Co wy tu robicie? Czemu nie zadzwoniłyście, że przyjeżdżacie wyjechał bym po was na lotnisko.
- Cześć synku. Chciałyśmy zrobić Ci niespodziankę.
- Mam nadzieję, że się udała. – powiedziała młodsza kobieta.
- Udała się. – powiedział uśmiechając się.
- Nie przedstawisz nas? – spytała siostra Roberta.
- Mamo to moja dziewczyna Weronika.
- Dzień Dobry. – powiedziała mama Roberta.
- Dzień Dobry. – również się przywitałam.
- Iwona.
- Weronika.
- A mnie to już nie przedstawisz. – powiedziała obrażonym głosem jego siostra.
- A to moja siostra.
- Milena. Cześć.
- Weronika. Hej. – odpowiedziałam jej z uśmiechem.
- Wejdźcie do środka. – powiedział Lewy do siostry i mamy wskazując im salon. Kobiety zdjęły kurtki i poszły w kierunku wskazanego miejsca. My również ruszyliśmy w tamtym kierunku. Każdy siedział już wygodnie na kanapie, kiedy nagle mama Roberta spytała :
- Jak się poznaliście?
- Długo by opowiadać. – odpowiedział mamie Lewy.
- Mamy czas. – powiedziała jego siostra.
- Może się panie czegoś napiją? – spytałam.
- Ja bym poprosiła kawę. – powiedziała pani Iwona.
- A ja herbatę.- powiedziała Milena.
- Robert a ty coś chcesz?
- To może ja pójdę zrobić, a wy tu sobie porozmawiacie. – powiedział po czym podszedł i pocałował mnie w policzek.
- Dobrze. – odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Lewy poszedł do kuchni a ja zostałam z jego mamą i siostrą.
- Skoro nasz kochany Robert się zmył to może ty nam opowiesz jak się poznaliście? – spytała i zarazem poprosił jego siostra.
- Kochanie a ty co chcesz do picia? – zawołał z kuchni Robert.
- Herbatę. – powiedziałam.
- To jak dowiemy się jak się poznaliście? – spytała jeszcze raz pani Iwona.
 - Jakiś czas temu przyjechałam razem z przyjaciółką do Dortmundu na studia. Drugiego dnia naszego pobytu Klaudia dowiedziała się, że Borussia ma otwarty trening i z wielką chęcią poszłyśmy. Będąc na stadionie przyjaciółka pobiegła pędem na trybuny a ja sobie powoli szłam w ich stronę. Po drodze napotkałam Roberta co mnie bardzo ucieszyło. Później dołączyłam do przyjaciółki. Po treningu chłopaki zeszli z murawy a my zostałyśmy jeszcze trochę na trybunach rozmawiając. Po chwili usłyszałyśmy, że ktoś się zbliża, przestałyśmy rozmawiać i się odwróciłyśmy. Byli to piłkarze BvB. Kolega Roberta w imieniu ich wszystkich zapytał się nas czy nie poszłybyśmy z nimi do pobliskiej kawiarni. My się zgodziłyśmy no i poszłyśmy. I tam się wszystko zaczęło. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy i w tym samym momencie do salonu wszedł Robert z zamówieniami.  
- No to znacie już historię naszego poznania. – powiedział i usiadł koło mnie. Rozmawialiśmy jeszcze dobre dwie godziny.
- Dobra synek my będziemy już lecieć, bo za godzina mamy samolot. – powiedziała pani Iwona.
- To zaczekajcie ja was odwiozę. – powiedział po czym wszyscy skierowali się w stronę przedpokoju. Wszyscy byli już ubrani.
- Miło było Cię poznać Weroniko, mam nadzieję, że się jeszcze nie raz spotkamy. – powiedziała mama Roberta z uśmiechem na twarzy.
- Mi również było miło panią poznać. – powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Do zobaczenia, mam wielką nadzieję, że nie długo. – dodała Milena.
- Również mam taką nadzieję do zobaczenia. –powiedziałam i dwie kobiety po chwili były już na zewnątrz.
- Wracam niedługo. – powiedział Lewy i pocałował mnie zanim wyszedł. Jak zostałam sama poszłam do salonu po szklanki, które tam stały, zaniosłam je do kuchni i umyłam. Potem poszłam do salonu i włączyłam sobie telewizor. Zaczęłam skakać po kanałach, aż w końcu znalazłam jakąś komedię. W końcu do domu wrócił Robert.
- Już jestem. – krzyknął wchodząc do domu. Po chwili znalazł się w salonie. Usiadł koło mnie i pocałował. Spojrzałam na zegarek była już 22.
- Ja już będę się zbierać. – powiedziałam do Lewego.
- Może zostaniesz u mnie na noc?
- Przecież nie mam żadnych rzeczy. – powiedziałam i usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Leżał na stoliku. Szybko po niego pobiegłam. Odebrałam i usłyszałam zaniepokojony głos Moritza:
- Cześć. – powiedział.
- Cześć. Coś się stało? – spytałam zdenerwowana.
- Pogotowie zabrało przed chwilą Klaudie do szpitala….
- Czemu?
- Właściwie to nie wiem. Wróciłem do domu z zakupów. Zostawiłem je w kuchni. Myślałem, że Klaudia jest w salonie, ale jak do niego wszedłem jej tam nie było, więc poszedłem na górę,  zobaczyłem ja leżącą na podłodze w łazience a koło niej leżała jakieś pudełko po lekarstwach…..

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 6


-Klaudia ?
- Co?
- Mam pomysł. – rzucił szybko.
- Jaki? – zapytałam z podstępnym wzrokiem.
- Może przyjdziesz z Weroniką do nas na trening jutro?
- Jak dam radę to z wielką chęcią. – powiedziałam uśmiechając się.
- Przyjadę po Ciebie przed treningiem.
- Dobra. Tylko powiedz mi na którą masz jutro ten trening.
- Na 11. – powiedział szczerząc się w uśmiechu.
Weronika:
Po tym jak wyszliśmy z domu Robert podwiózł mnie na uczelnię i pojechał na trening. Zajęci minęły szybko. Wychodząc z uczelni ujrzałam samochód Lewego i ruszyłam w jego kierunku. Podeszłam do niego i pocałowałam go, a on odwzajemnił mój pocałunek.
- To co jedziemy do naszych gołąbeczków? – zapytał Robert śmiejąc się.
- Myślę, że tak. – powiedziałam po czym wsiadłam do samochodu, to samo uczynił Lewy. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu i zrobiliśmy zapasy na dziś wieczór. W domu byliśmy o 16. Kiedy weszliśmy do salonu ujrzeliśmy tam Klaudie, ale nie było tam ani jednego śladu Moritza.
- Gdzie nasz kochany pomocnik się podział.? – spytał Lewy szczerząc twarz w uśmiechu.
- Pojechał na zakupy. Aż tak się za nim stęskniłeś? – spytała przyjaciółka po czym  wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A żebyś wiedziała. – powiedział i również zaczął się śmiać. W tym samym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do salonu odwróciłam się i zobaczyłam Moritza z rękami pełnych toreb z zakupami.
- Daj pomogę Ci. – powiedziałam po czym podeszłam i wzięłam od niego torbę z zakupami i ruszyłam w kierunku kuchni, a piłkarz udał się za mną.
- A to jakaś wojna się szykuje, że takie zapasy kazałaś mu zrobić? – spytał napastnik Borussii Klaudię.
- Nie. – krzyknął Leitner z kuchni. Rozpakowaliśmy zakupy i poszliśmy do salonu.
- Muszę iść na chwile na górę. – powiedziała Klaudia.
- Czekaj pomogę Ci. – zaproponował pomocnik Borussii. Pomógł jej wstać i ruszyli w kierunku schodów.
Klaudia:
Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Podeszłam po laptopa do biurka i razem z nim poszłam usiąść wygodnie na łóżku. Włączyłam go sobie i spojrzałam na Moritza po czym powiedziałam :
- Może obejrzymy jeszcze jakiś film?
- Jasne, czemu nie. – odpowiedział. – Tylko proszę oszczędź mi już tych komedii romantycznych na dzisiaj, już dość ich mam.
- Nie martw się, też mam już ich dość. – powiedziałam uśmiechając się. Po tych słowach dołączył do mnie. Pogrzebałam trochę po laptopie i znalazłam w końcu jakąś komedie. Włączyłam i zaczęliśmy oglądać. Oglądając ten film praktycznie przy każdej scenie wybuchaliśmy śmiechem. Kiedy film się skończył odłożyłam laptopa na łóżko i wtuliłam się w Moritza jak mała dziewczynka.
- Chciałbym Ci coś powiedzieć. – zaczął.
- No to słucham uważnie. – powiedziałam z niepewnym uśmiechem.
- Bo…  bo… – zaczął, ale przerwali mu Robert z Weroniką, którzy weszli do pokoju.
- My chyba nie w porę. – powiedziałam patrząc na Klaudie.
- Ale chcieliśmy się tylko pożegnać. Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz jak zabiorę Ci dzisiaj Weronikę.? – powiedział Lewy.
- No coś ty. – powiedziałam uśmiechając się do Lewego.
- Ale na pewno nie będziesz zła, poradzisz sobie? – spytała troskliwie przyjaciółka.
- Napewno i nie martw się jakoś dam sobie radę. A i zapomniałabym jutro Moritz zaprosił nas na trening. – odpowiedziałam przyjaciółce.
- Ależ oczywiście, że przyjdziemy. – powiedziała i spojrzała na Leitnera uśmiechając się do niego. – A ty dasz radę?
- Dam. – odpowiedziałam.
- Dobra to w takim razie do jutra. – powiedzieli po czym wyszli.
- To co mi chciałeś powiedzieć? – zwróciłam się do piłkarza. On w tym czasie spojrzał na zegarek była 22.
- Późno już, powinienem się zbierać pewnie chcesz się już położyć.
- Nawet o tym nie myśl, chyba nie zostawisz mnie samej w pustym domu ? – spytałam. – A zresztą nie powiedziałeś mi czegoś, bo przerwała Ci Weronika z Lewym
- Przynajmniej pozwól mi pojechać do domu po rzeczy na przebranie. – powiedział.
- Zgoda, ale ja jadę z tobą. – powiedziałam po czym wstałam ostrożnie z łóżka i skierowałam się w stronę schodów.
- Dobra. – powiedział i pomógł mi zejść po schodach. Udaliśmy się w stronę drzwi. Ubrałam buty i zarzuciłam na siebie jakąś kurtkę pierwszą z brzegu. Złapałam klucze od domu, które leżały na szafce w przedpokoju. I wyszliśmy. Droga do domu Moritza zajęła nam jakieś 15 minut.
- Może wejdziesz na chwilę? –spytał.
- Nie, za nim ja się wyczłapie z samochodu i wejdę po schodach.
- Okey to za jakieś 5 minut wracam. – powiedział i poszedł. Minęło 5 minut i był z powrotem. Ruszyliśmy, przez cała drogę nie zamieniliśmy ani słowa. Po 20 minutach byliśmy już z powrotem. Moritz wysiadł z auta, wziął torbę i podszedł pod drzwi z mojej strony i pomógł mi wysiąść. Ruszyliśmy w stronę domu. Kiedy weszliśmy zdjęłam szybko buty i kurtkę i powędrowałam do kuchni po coś do picia. Wchodząc do kuchni spojrzałam na zegarek była za 15 minut 23. Zaraz za mną do kuchni wszedł Moritz.
- A teraz mi powiesz co chciałeś mi powiedzieć? – spytałam. – Teraz już nikt i nic Ci nie przeszkodzi.
- Bo….. Chciałem Ci powiedzieć, że…. że Cię Kocham. – powiedział z wielkim znakiem zapytania w oczach i z niecierpliwością czekał na moja reakcję.
- Też Cię kocham. – powiedziałam po czym poczułam jak mnie namiętnie całuję. Po chwili ruszyliśmy w stronę sypialni po woli pozbywając się ubrań. Zmierzając na górę potknęłam się i prawie bym się wywróciła, ale na szczęście złapał mnie po wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni całując. Będąc już w pokoju położył mnie na łóżko a ja zaczęłam zdejmować z niego pozostałe ubrania, on uczynił to samo ze mną. Zasnęliśmy późno.
Następnego dnia:
Gdy rano się obudziłam zobaczyłam, że przy mnie nie ma Moritza. Ubrałam się i postanowiłam że zejdę na dół. Będąc już na dole udałam się do kuchni. Jak do niej weszłam na stole ujrzałam śniadanie, ale ani jednego śladu Leitnera. Po chwili usłyszałam, że ktoś zbliża się w moją stronę, nie zdążyłam się odwrócić i na swoich biodrach czułam jego ręce. Trzymając mnie za biodra odwrócił mnie do siebie.
- Hej śpiochu. – powiedział po czym mnie pocałował.
- Hej mój ty ranny ptaszku. – odpowiedziałam i go namiętnie pocałowałam.
- No to co zapraszam do stołu. – powiedział i usiedliśmy. – A jak noga? – zapytał.
- Trochę obolała, ale da się wytrzymać. Na którą macie dzisiaj ten trening ? – spytałam.
- Na 16. - odpowiedział i zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu pomogłam Moritzowi ogarnąć kuchnię, a później poszłam na górę po laptopa. Zeszłam z nim na dół i udałam się do salonu na kanapę. Zaraz koło mnie usiadł Leitner. Zaczęłam przeglądać ogłoszenia dotyczące pracy, ale nie mogłam nic konkretnego dla siebie znaleźć.
- Co robisz ? – spytał piłkarz.
- Przeglądam ogłoszenia dotyczące pracy.
- Słyszałem, że u nas w klubie zwolniło się stanowisko psychologa.
- Naprawdę?
- Tak, myślę że nic nie zaszkodzi jakbyś wzięła dzisiaj na trening swoje CV.
- Zawsze mogę spróbować. – powiedziałam. Odłożyłam laptopa, włączyłam telewizor i położyłam głowę na kolanach Moritza. Zaczęłam latać po kanałach szukając czegoś co dałoby się obejrzeć. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i zerwałam się.
- Ja otworzę. – powiedział mój towarzysz po czym wstał i udał się w kierunku drzwi.
- Kto to?  - krzyknęłam.
- Lewy i Weronika.
- Hej. – krzyknęłam im na powitanie.
- Cześć. – odkrzyknęli i po chwili znaleźli się w salonie.
- To ja się pójdę ogarnąć i zaraz do was wracam . – jak powiedziałam tak zrobiłam. Po jakiś 30 minutach zeszłam z powrotem na dół. Gdy byłam na dole zauważyłam jak Lewy łaskocze Weronikę, a ta tak się śmiała, że aż się popłakała.
Haha widzę, że Robertowi się nie nudzi. – zaśmiałam się do Moritza.
- No, on zawsze coś robi. – uśmiechnął się. Podeszłam do przyjaciółki, aby jej pomóc bo wiedziałam, że nienawidzi łaskotek.
- Lewy już dość tych łaskotek. – stwierdziłam.
- No dobra. – wyszczerzył swoje zęby.
- Dziękuje kochana. – podziękowała mi Weronika i mnie przytuliła. Spojrzałam na zegarek.
- Dobra chłopaki trzeba się zbierać jak nie chcecie się spóźnić na trening. – powiedziałam.
- To ja idę po torbę na górę. – powiedział Moritz.
- Zaczekam na Ciebie przy samochodzie. Klucze masz w przedpokoju na szafce. – powiedziałam uśmiechając się do niego i ruszyłam w stronę wyjścia.
- My już będziemy jechać. Spotkamy się na stadionie. – powiedział Lewy.
- Kochanie wzięłaś swoje CV? – spytał Moritz schodząc na dół.
-  Tak mam w torbie. – powiedziałam. Byłam już gotowa do wyjścia, poczekałam jeszcze tylko na Leitnera i wyszliśmy. Udaliśmy się w do auta. Wsiedliśmy i pojechaliśmy w stronę stadionu. Byliśmy tam w przeciągu kilku minut. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy. Idąc w stronę wejścia Moritz złapał mnie za rękę. Zauważyłam, że przed wejściem czekają na nas Weronika, Robert a z nimi jeszcze kilku innym zawodników Borussii. Wszyscy razem weszliśmy do środka. Wraz z przyjaciółką odprowadziłyśmy chłopaków do szatni. Moritz pocałował mnie i dopiero wszedł do szatni. Po tym wraz z przyjaciółką udałyśmy się na murawę. Był już na niej trener Jurgen Klopp.
- Witam. – powitał nas.
- Witamy. – powiedziałyśmy równocześnie. Iw tym samym czasie na murawę wybiegli piłkarze, a my udałyśmy się na ławkę rezerwowych. Robert z Moritzem zamiast do trenera podbiegli do nas.
- Trening kończymy o 18, może po treningu pójdziemy gdzieś na piwo? – spytał Robert.
- My nie możemy. –powiedział mój chłopak.
- Jak to ?  - zapytałam.
-  Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział i tajemniczo się uśmiechnął.
- Chłopaki wracać mi w tej chwili na boisko. – krzyknął Klopp.
- Już idziemy trenerze. – krzyknęli po czym pocałowali nas i pobiegli na murawę. Pozostali piłkarze widząc jak chłopaki nas całują nie oszczędzili komentarzy. Trening skończył się o 18. Chłopaki zeszli do szatni, a do mnie podszedł trener.