- Który miesiąc?
- Drugi. - odpowiedziałam.
- Kocham Cię ! - wykrzyczał i na powrót zaczął mnie całować. Kiedy skończyliśmy się całować Robert podniósł mnie i zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi. Nagle z szatni wybiegli piłkarze.
- Co się tu dzieje? - spytał podejrzliwie Łukasz. Robert odstawił mnie na ziemię i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Na znak zgody uśmiechnęłam się.
- Będziemy mieli dziecko! - wykrzyczał szczęśliwy.
- No stary! Postarałeś się. Gratulacje. - powiedział zadowolony Kuba.
- No to idziemy świętować. - powiedział zadowolony Götze.
- Jak Weronika się zgodzi. - powiedział Lewy i wszystkie oczy piłkarzy skierowały się w moją stronę.
- Prosimy. - powiedział Reus i zrobił maślane oczka.
- To może imprezę zrobimy u nas? - spytałam.
- Jesteś najlepsza! - mówili piłkarze i każdy po kolei mnie przytulił.
- I moja. - powiedział Lewusek i objął mnie w pasie.
- To co w takim razie o 20. - powiedziałam.
- Jasne. - odpowiedzieli chórem.
- Co to za zbiegowisko? - krzyknął trener.
- No wie trener składany gratulacje. - powiedział Roman wskazując na mnie i napastnika Borussii.
- A z jakiej okazji? - dopytywał się Klopp.
- No trenerze, bo Weronika jest w ciąży. - oznajmił Jürgenowi Lewandowski.
- No to gratulację! - krzyknął Klopp i wyściskał mnie. - Mam nadzieję, że będzie to chłopczyk i zastąpi nam tatusia w klubie. - dodał trener.
- Trenerze, ale nie tak szybko. - powiedział mój ukochany.
- No wiesz, jak będzie lepszy to czemu nie? - zaśmiali się piłkarze.
- Dobra weźcie. - powiedział obrażony Robert.
- Oj strażak nie denerwuj się. - powiedział rozbawiony Kuba.
- Kochanie, złość piękności szkodzi. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Dobra koniec tej pogawędki i na boisko! - krzyknął Jürgen. Zgodnie z jego rozkazem chłopaki niechętnie powędrowali na murawę.
- Idziesz z nami. - powiedział Robert łapiąc mnie za rękę i pociągnął w stronę, w którą szedł. Piłkarze wzięli się do trenowania natomiast ja zajęłam miejsce obok Klopp'a na ławce. Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś 20 minut. Chłopaki skończyli się rozgrzewać i trener podzielił ich na drużyny. Robert był w drużynie z Mario, Marco, Kubą, Romanem, Łukaszem, Moritzem i jeszcze kilkoma piłkarzami. W drugiej drużynie był Sven, Ilkay, Kevin, Leo, Neven i pozostali. Oczywiście drużyna, w której był Robert starała się wygrać i to zrobiła, pokazała na co ich stać. Po zakończonym treningu chłopaki poszli do szatni, natomiast ja wybrałam się do mojego gabinetu. Na biurku leżała teczka z papierami do wypełnienia. Żeby nie mieć żadnych zaległości wzięłam się za jej wypełnianie. Dużo tego nie było i po 10 minutach skończyłam. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam przed stadion. Myślałam, że będę skazana na samotne czekanie, ale na moje szczęście przed Signal Iduna stała moja przyjaciółka. Nie zauważyła mnie, więc postanowiłam zajść ją od tyłu. Podeszłam do niej i przytuliłam ją od tyłu zasłaniając oczy.
- Hej Weronika. - powiedziała śmiejąc się.
- Hej. - odpowiedziałam zdejmując swoje ręce z jej twarzy i pocałowałam ją w policzek.
- A ty co taka szczęśliwa? - spytała.
- No bo byłam u lekarza. - powiedziałam szczerząc się.
- I co dalej? - spytała nie wiedząc czemu się tak szczerzę.
- Wyniki były złe! - wykrzyczałam. - Jestem w ciąży. - dodałam po chwili i po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Gratulację! - wykrzyczała równie szczęśliwa jak ja. Zauważyłam, że po jej policzkach spływają łzy.
- Nie płacz wariatko! - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Kochanie czemu płaczesz? - spytał Mo podchodząc do nas.
- Ze szczęścia. - odpowiedziała Klaudia, a piłkarz ją przytulił.
- Dobra my się zbieramy i widzimy się o 20. - powiedział Robert.
- Jak to ? - spytała zdezorientowana przyjaciółka.
- Jest impreza. - odparł Lewy.
- Dobra to my zmykamy. - powiedziałam.
- Weronika, a może Ci w czymś pomóc? - spytała Klaudia.
- Nie nie trzeba. Dam radę. - odpowiedziałam i powędrowałam do samochodu. Z tego co zauważyłam to Klaudii i Moritza już nie było. Bez żadnego sowa wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy. Po drodze do domu zajechaliśmy do sklepu po zapas alkoholu i jakieś przekąski. Zakupy zrobiliśmy dość szybko i pojechaliśmy do domu. Minęło 20 minut i byliśmy pod naszym mieszkaniem. Wzięliśmy torby z samochodu i weszliśmy do domu. Odrazu udałam się do kuchni. Po 30 minutach wszystko było gotowe na wizytę gości. Zostało mi tylko przepranie się w wygodniejsze ciuchy. Poszłam na górę do pokoju, aby wyjąć odpowiednie ubrania. Następnie udałam się do łazienki. Po 15 minutach wyszłam ubrana i zeszłam na dół gdzie w salonie byli już pierwsi goście.
- Hej. - przywitała mnie żona kapitana reprezentacji.
- Hej. - odpowiedziałam z uśmiechem i przytuliłam ją.
- Gdzie zgubiliście Oliwkę? - zapytałam.
- Dziadkowie dawno jej nie widzieli. - powiedziała zadowolona.
- Weronika! - usłyszałam zadowolony głos Kuby.
- Kubuś! - krzyknęłam i uwiesiłam się piłkarzowi na szyi. - Jak ja Cię dawno nie widziałam. - zaśmiałam się.
- Aż całe dwie godziny. - dodał Błaszczykowski. Chłopaki zostali w salonie, a ja z Agatą udałyśmy się do kuchni. Nalewałam nam soku do szklanki i w tym czasie zadzwonił dzwonek.
- Przepraszam na chwilę. - powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. Przybyli kolejni goście.
- Cześć! - krzyknęli radośnie.
- Hej! - przywitałam ich równie entuzjastycznie.
- Robert z Kubą są w salonie. - powiedziałam i wskazałam ręką. Chłopaki bez chwili zastanowienia udali się do grających w Fifę piłkarzy. - Was dziewczyny zapraszam do kuchni. - powiedziałam i uściskałam je.
- Hej Klaudia. - przywitała przyjaciółkę Agata.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Ewcia! - krzyknęła zadowolona żona kapitana reprezentacji i zawiesiła się na jej szyi. Nalałam sok do szklanek dziewczyną dałam coś mocniejszego, ale niestety my z Klaudią nie mogłyśmy.
- Proszę. - powiedziałam podając każdej po kolei właściwą szklankę. - My oczywiście bez procentów. - powiedziałam do Klaudii.
- Jak to ? - zdziwiła się Ewa.
- Czy my o czymś nie wiemy? - zapytała Agata.
- To chłopaki wam nie powiedzieli? Byłam pewna, że się wygadają.
- Możesz przejść do rzeczy. - powiedziała zniecierpliwiona Ewcia.
- Jestem w ciąży. - powiedziałam szczerząc się.
- To gratulację kochana! - powiedziały równocześnie i przytuliły mnie.
- Chodźmy może do chłopaków. - powiedziała Klaudia i tak zrobiłyśmy. Tak jak myślałam Robert, Kuba, Moritz i Łukasz siedzieli na kanapie i grali w Fifę. Podeszłyśmy do nich i zajęłyśmy miejsca. Ledwo co usiadłam i po mieszkaniu rozleciał się dźwięk dzwonka.
- Ja pójde kochanie. - powiedział Lewandowski. Po chwili do salonu wparowali Mario, Marco, Mats ze swoją dziewczyną, Sven, i Leo.
- Hej! - przywitaliśmy ich.
- Hej! - odpowiedzieli.
- A gdzie reszta drużyny? - zapytałam.
- Roman nie może przyjść, bo dzieci, Mitchell ma jakąś rodzinną kolację. - odpowiedział Mats.
- Marcel dzwonił i powiedział, że się spóźni. - dodał po chwili Marco.
- Dobra to zaczynamy. - powiedział Mario szczerząc się. I zaczęło się chłopaki zaczęli świętowanie.
*********************************************************************
W końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję, ale miałam testy i nie miałam zbytnio czasu, żeby dokończyć ten rozdział :) Mam nadzieję, że się wam spodoba. Za dużo się w nim nie dzieję, ale powoli zmierzam do zakończenia. Zaczęłam pisać już drugie opowiadanie i teraz kieruję pytanie do was czy będziecie chcieli je czytać ? :D Proszę o odpowiedzi, bo to dla mnie bardzo ważne. ^_^
- Co się tu dzieje? - spytał podejrzliwie Łukasz. Robert odstawił mnie na ziemię i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Na znak zgody uśmiechnęłam się.
- Będziemy mieli dziecko! - wykrzyczał szczęśliwy.
- No stary! Postarałeś się. Gratulacje. - powiedział zadowolony Kuba.
- No to idziemy świętować. - powiedział zadowolony Götze.
- Jak Weronika się zgodzi. - powiedział Lewy i wszystkie oczy piłkarzy skierowały się w moją stronę.
- Prosimy. - powiedział Reus i zrobił maślane oczka.
- To może imprezę zrobimy u nas? - spytałam.
- Jesteś najlepsza! - mówili piłkarze i każdy po kolei mnie przytulił.
- I moja. - powiedział Lewusek i objął mnie w pasie.
- To co w takim razie o 20. - powiedziałam.
- Jasne. - odpowiedzieli chórem.
- Co to za zbiegowisko? - krzyknął trener.
- No wie trener składany gratulacje. - powiedział Roman wskazując na mnie i napastnika Borussii.
- A z jakiej okazji? - dopytywał się Klopp.
- No trenerze, bo Weronika jest w ciąży. - oznajmił Jürgenowi Lewandowski.
- No to gratulację! - krzyknął Klopp i wyściskał mnie. - Mam nadzieję, że będzie to chłopczyk i zastąpi nam tatusia w klubie. - dodał trener.
- Trenerze, ale nie tak szybko. - powiedział mój ukochany.
- No wiesz, jak będzie lepszy to czemu nie? - zaśmiali się piłkarze.
- Dobra weźcie. - powiedział obrażony Robert.
- Oj strażak nie denerwuj się. - powiedział rozbawiony Kuba.
- Kochanie, złość piękności szkodzi. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Dobra koniec tej pogawędki i na boisko! - krzyknął Jürgen. Zgodnie z jego rozkazem chłopaki niechętnie powędrowali na murawę.
- Idziesz z nami. - powiedział Robert łapiąc mnie za rękę i pociągnął w stronę, w którą szedł. Piłkarze wzięli się do trenowania natomiast ja zajęłam miejsce obok Klopp'a na ławce. Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś 20 minut. Chłopaki skończyli się rozgrzewać i trener podzielił ich na drużyny. Robert był w drużynie z Mario, Marco, Kubą, Romanem, Łukaszem, Moritzem i jeszcze kilkoma piłkarzami. W drugiej drużynie był Sven, Ilkay, Kevin, Leo, Neven i pozostali. Oczywiście drużyna, w której był Robert starała się wygrać i to zrobiła, pokazała na co ich stać. Po zakończonym treningu chłopaki poszli do szatni, natomiast ja wybrałam się do mojego gabinetu. Na biurku leżała teczka z papierami do wypełnienia. Żeby nie mieć żadnych zaległości wzięłam się za jej wypełnianie. Dużo tego nie było i po 10 minutach skończyłam. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam przed stadion. Myślałam, że będę skazana na samotne czekanie, ale na moje szczęście przed Signal Iduna stała moja przyjaciółka. Nie zauważyła mnie, więc postanowiłam zajść ją od tyłu. Podeszłam do niej i przytuliłam ją od tyłu zasłaniając oczy.
- Hej Weronika. - powiedziała śmiejąc się.
- Hej. - odpowiedziałam zdejmując swoje ręce z jej twarzy i pocałowałam ją w policzek.
- A ty co taka szczęśliwa? - spytała.
- No bo byłam u lekarza. - powiedziałam szczerząc się.
- I co dalej? - spytała nie wiedząc czemu się tak szczerzę.
- Wyniki były złe! - wykrzyczałam. - Jestem w ciąży. - dodałam po chwili i po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Gratulację! - wykrzyczała równie szczęśliwa jak ja. Zauważyłam, że po jej policzkach spływają łzy.
- Nie płacz wariatko! - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Kochanie czemu płaczesz? - spytał Mo podchodząc do nas.
- Ze szczęścia. - odpowiedziała Klaudia, a piłkarz ją przytulił.
- Dobra my się zbieramy i widzimy się o 20. - powiedział Robert.
- Jak to ? - spytała zdezorientowana przyjaciółka.
- Jest impreza. - odparł Lewy.
- Dobra to my zmykamy. - powiedziałam.
- Weronika, a może Ci w czymś pomóc? - spytała Klaudia.
- Nie nie trzeba. Dam radę. - odpowiedziałam i powędrowałam do samochodu. Z tego co zauważyłam to Klaudii i Moritza już nie było. Bez żadnego sowa wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy. Po drodze do domu zajechaliśmy do sklepu po zapas alkoholu i jakieś przekąski. Zakupy zrobiliśmy dość szybko i pojechaliśmy do domu. Minęło 20 minut i byliśmy pod naszym mieszkaniem. Wzięliśmy torby z samochodu i weszliśmy do domu. Odrazu udałam się do kuchni. Po 30 minutach wszystko było gotowe na wizytę gości. Zostało mi tylko przepranie się w wygodniejsze ciuchy. Poszłam na górę do pokoju, aby wyjąć odpowiednie ubrania. Następnie udałam się do łazienki. Po 15 minutach wyszłam ubrana i zeszłam na dół gdzie w salonie byli już pierwsi goście.
- Hej. - przywitała mnie żona kapitana reprezentacji.
- Hej. - odpowiedziałam z uśmiechem i przytuliłam ją.
- Gdzie zgubiliście Oliwkę? - zapytałam.
- Dziadkowie dawno jej nie widzieli. - powiedziała zadowolona.
- Weronika! - usłyszałam zadowolony głos Kuby.
- Kubuś! - krzyknęłam i uwiesiłam się piłkarzowi na szyi. - Jak ja Cię dawno nie widziałam. - zaśmiałam się.
- Aż całe dwie godziny. - dodał Błaszczykowski. Chłopaki zostali w salonie, a ja z Agatą udałyśmy się do kuchni. Nalewałam nam soku do szklanki i w tym czasie zadzwonił dzwonek.
- Przepraszam na chwilę. - powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. Przybyli kolejni goście.
- Cześć! - krzyknęli radośnie.
- Hej! - przywitałam ich równie entuzjastycznie.
- Robert z Kubą są w salonie. - powiedziałam i wskazałam ręką. Chłopaki bez chwili zastanowienia udali się do grających w Fifę piłkarzy. - Was dziewczyny zapraszam do kuchni. - powiedziałam i uściskałam je.
- Hej Klaudia. - przywitała przyjaciółkę Agata.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Ewcia! - krzyknęła zadowolona żona kapitana reprezentacji i zawiesiła się na jej szyi. Nalałam sok do szklanek dziewczyną dałam coś mocniejszego, ale niestety my z Klaudią nie mogłyśmy.
- Proszę. - powiedziałam podając każdej po kolei właściwą szklankę. - My oczywiście bez procentów. - powiedziałam do Klaudii.
- Jak to ? - zdziwiła się Ewa.
- Czy my o czymś nie wiemy? - zapytała Agata.
- To chłopaki wam nie powiedzieli? Byłam pewna, że się wygadają.
- Możesz przejść do rzeczy. - powiedziała zniecierpliwiona Ewcia.
- Jestem w ciąży. - powiedziałam szczerząc się.
- To gratulację kochana! - powiedziały równocześnie i przytuliły mnie.
- Chodźmy może do chłopaków. - powiedziała Klaudia i tak zrobiłyśmy. Tak jak myślałam Robert, Kuba, Moritz i Łukasz siedzieli na kanapie i grali w Fifę. Podeszłyśmy do nich i zajęłyśmy miejsca. Ledwo co usiadłam i po mieszkaniu rozleciał się dźwięk dzwonka.
- Ja pójde kochanie. - powiedział Lewandowski. Po chwili do salonu wparowali Mario, Marco, Mats ze swoją dziewczyną, Sven, i Leo.
- Hej! - przywitaliśmy ich.
- Hej! - odpowiedzieli.
- A gdzie reszta drużyny? - zapytałam.
- Roman nie może przyjść, bo dzieci, Mitchell ma jakąś rodzinną kolację. - odpowiedział Mats.
- Marcel dzwonił i powiedział, że się spóźni. - dodał po chwili Marco.
- Dobra to zaczynamy. - powiedział Mario szczerząc się. I zaczęło się chłopaki zaczęli świętowanie.
*********************************************************************
W końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję, ale miałam testy i nie miałam zbytnio czasu, żeby dokończyć ten rozdział :) Mam nadzieję, że się wam spodoba. Za dużo się w nim nie dzieję, ale powoli zmierzam do zakończenia. Zaczęłam pisać już drugie opowiadanie i teraz kieruję pytanie do was czy będziecie chcieli je czytać ? :D Proszę o odpowiedzi, bo to dla mnie bardzo ważne. ^_^
Dziękuję za miłe słowa <3 Dają chęci do dalszego pisania i wiem, że ktoś to czyta :) Napewno zajrzę ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :3
Zapraszam do mnie
sylwunia09.blogspot.com
bvbstory.blogspot.com
Mile widziane komentarze ;)
A Twoje następne opowiadanie również będę czytać, wspaniale piszesz ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję :) Napewno zajrzę ^_^
UsuńŚwietny rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego ;) a to nowe opowiadanie też bd o piłkarzach ^.^ ?
OdpowiedzUsuńtak też o piłkarzach z BVB :) Dziękuję :D
Usuńnie, nie mam konta na urstyle.pl :)
OdpowiedzUsuńświetne to jest !
OdpowiedzUsuńoczywiście że będę czytać !
zapraszam
http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-2.html
http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-26.html
Dziękuję :) Napewno zajrzę ^_^
Usuń