czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 32

- To o co chodzi?
- Widziałam jak Mo obściskiwał się z jakąś pielęgniarką na korytarzu. - powiedziałam i jeszcze bardziej poleciały mi łzy. Magda nic nie mówiąc mocniej przytuliła mnie do siebie. Stałyśmy tak przez chwilę do póki do sali nie wszedł lekarz.
- Dzień Dobry. - przywitał się.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałyśmy równocześnie.
- Mam dla pani wypis do podpisu. - powiedział podając mi kartę. - No to może pani się zbierać. Zaraz pielęgniarka przyniesie małego. - powiedział z uśmiechem i opuścił salę.
- Madzia mam do Ciebie, a właściwie do was prośbę.
- Zamieniam się w słuch.
- Mogłabym się u was na kilka dni zatrzymać?
- Jasne, że tak . odpowiedziała i w tym momencie do sali wszedł Adrian z Kamilkiem a za nimi zdyszany Moritz.
- Cześć kochanie. - powiedział Mo i podszedł do mnie. Chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. - Co jest? - spytał.
- Nic. - odpowiedziałam. I poszłam się przebrać. Po chwili wyszłam już gotowa. Na sali był już Nathaniel, którego na rękach trzymała żona kuzyna.
- To co jedziemy? - spytał piłkarz.
- Możesz jechać ja z małym jadę do Adriana i Magdy. - powiedziałam oschle.
- Nie, nie zgadzam się. Ty i Nathan jedziecie ze mną do naszego domu.
- Mówię, że jadę do Magdy i zdania nie zmienię. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Adrian, Magda, Kamil i Nathan wyszli wcześniej niż ja. Cholernie bolało mnie to co zobaczyłam, ale nadal bardzo go kocham tylko nie wiem czy jestem jeszcze w stanie mu zaufać. Wyszłam przed szpital miałam już kierować się w stronę samochodu, gdzie byli, ale zatrzymał mnie mój jeszcze narzeczony.
- Możesz ze mną porozmawiać? - spytał.
- Myślę, że nie mamy o czym. - odpowiedziałam i ruszyłam w dalszą drogę, lecz daleko nie zaszłam, bo Mo zdążył złapać mnie za rękę. - Puść mnie! - powiedziałam głośno, prawie krzycząc.
- Nie dopóki ze mną nie porozmawiasz. - odpowiedział ostro.
- Moritz myślę, że oboje potrzebujecie czasu, więc puść ją ochłoń i dopiero spróbuj porozmawiać. - wtrącił Adrian. Nic nie powiedziałam tylko ruszyłam w stronę samochodu Adriana. Po chwili dołączył do nas mój kuzyn i zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego starego domu. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wiedziałam, że moją mamę może zmartwić i zdenerwować to, że nie przyjechałam do domu, ale ja musiałam ochłonąć i wszystko na spokojnie przemyśleć i poukładać. Weszłam do domu i Madzia od razu skierowała się ze mną na górę, aby pokazać mi nasz tymczasowy pokój. Mały smacznie spał więc położyłam go na łóżku, a sama podeszłam do okna i bez sensu wpatrywałam się w przestrzeń za oknem. Wcześniej zastanawiałabym się czy moje życie ma sens, ale odkąd na świat przyszedł mój pierwszy syn jestem pewna, że mam dla kogo żyć. Teraz najważniejszy był dla mnie własnie on. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Na ekranie ujrzałam "Mama" wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie, ale nie miałam teraz siły jej tego wszystkiego tłumaczyć. Dla świętego spokoju odebrałam.
- Co to sobie wyobrażasz? Ja tu na was czekam z niecierpliwością, ale do domu wraca sam Mo. Powiesz mi co się stało, że nie wróciłaś z nim? Dlaczego wprowadziłaś się do Adriana? - z jej ust wypłynęła tona pytań.
- Mamo proszę Cię przywieź mi torbę z ubraniami moimi i małego i jeszcze pieluchy.
- Klaudia powiedź mi co ty wyprawiasz?
- Mamo proszę Cie. - powiedziałam.
- Dobra przywioze, ale masz mi to wszystko wytłumaczyć.
- Jak przyjedziesz to Ci wszystko wyjaśnię.
- Mam nadzieję. - powiedziała i rozłączyła się. Odłożyłam telefon i położyłam się obok małego. Nawet nie wiem kiedy, ale usnęłam zmęczona tą sytuacją.
Moritz:
Dzisiaj obudziłem się wcześniej niż zwykle, ponieważ byłem bardzo podekscytowany tym, że Klaudia i Nathaniel wracają dzisiaj do domu.Szybko się ubrałem i zszedłem na dół do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Ku mojemu zaskoczeniu stało już na stole.
- Dzień Dobry. - powiedziałem wchodząc do kuchni.
- Dzień Dobry. - odpowiedziała mi mama mojej ukochanej. - Głodny?
- Tak troszkę. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się. Zająłem miejsce przy stole i zacząłem zajadać się kanapkami przygotowanymi przez moją przyszłą teściową. Po skończonym śniadaniu poszedłem na górę i zebrałem rzeczy dla małego. Wszystko już miałem, więc wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Była dopiero 9. Zszedłem na dół i udałem się do salonu, żeby zabić czas. Usiadłem wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Ruszyłem w poszukiwaniu czegoś interesującego. Jak zwykle nic nie było, więc włączyłem w stację muzyczną. Siedziałem tak bezczynnie patrząc się w ekran i rozmyślając na tym jak rodzice mogli mi nie powiedzieć, że mam brata bliźniaka. Nie mieściło mi się to w głowie. Od kilku dni mnie to nurtowało, ale przed Klaudią starałem się to ukryć, żeby jej nie denerwować.
- Mo, nie jedziesz po Klaudie? - zapytała mnie pani Asia tym samym wyrywając mnie z moich myśli.
- Co? A tak jadę. - odpowiedziałem i zacząłem się zbierać.
- Coś się stało? Jesteś taki nie obecny. - zmartwiła się rodzicielka Klaudii.
- Niedawno dowiedziałem się, że mam brata bliźniaka. - powiedziałem i na mojej twarzy pojawił się smutek.
- Klaudia wie?
- Nie, nie powiedziałem jej.
- To zdaj sobie sprawę z tego, że możesz mieć przez to problemy.
- Wiem, Tym bardziej, że jego dziewczyna pracuje jako pielęgniarka.
- Módl się, aby Klaudia nie pomyślała, że to ty się obściskujesz z pielęgniarką na korytarzu. - powiedziała Aśka.
- Mam taką nadzieję. - powiedziałem i ruszyłem do wyjścia. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem po moją ukochaną i synka do szpitala. Miałem nadzieję, że nic złego nie wyniknie z tego, że mam bliźniaka. Spojrzałem na samochodowy zegarek, widniała na nim 10. Już powinienem być u Klaudii. Przyśpieszyłem i w ciągu 10 minut dotarłem na miejsce. Wysiadłem z auta i czym prędzej pobiegłem do środka. Cały zdyszany wpadłem na korytarzu na Adriana i Kamila.
- Hej. - powiedziałem ledwo łapiąc oddech.
- Cześć. - odpowiedział Adrian.
- Hej wujek. - powiedział zadowolony Kamil i zaczął zajadać się batonikiem.
- Co ty taki zdyszany?
- Miałem być o 10 i się jak widać spóźniłem.
- A ty nie byłeś tu przed chwilą? - zapytał zdziwiony.
- Nie jakieś niecałe 15 minut temu wyszedłem dopiero z domu.
- Dobra chodź do sali. - powiedział Adi i ruszyliśmy.
- Cześć kochanie. - powiedziałem i chciałem ją pocałować, ale odsunęła się. - Co jest? - spytałem.
- Nic. - odpowiedziała oschle i poszła się przebrać. Po chwili wyszła już przebrana.
- To co jedziemy? - spytałem.
- Możesz jechać, ja z małym jadę do Adriana i Magdy. - powiedziała oschle.
- Nie, nie zgadzam się. Ty i Nathan jedziecie ze mną do NASZEGO domu. te przed ostatnie słowo podkreśliłem.
- Mówię, że jade do Magdy i zdania nie zmiene. - powiedziała i skierowała się do wyjścia. Postąpiłem podobnie. Widziałem jak zmierza do samochodu Adiego, ale postanowiłem z nią jeszcze porozmawiać.
- Możesz ze mną porozmawiać? - spytałem.
- Myślę, że nie mamy o czym. - odpowiedziała i ruszyła w dalszą drogę, lecz daleko nie zaszła, bo zdążyłem złapać ją za rękę. - Puść mnie! - powiedziała głośno, prawie krzycząc.
- Nie dopóki ze mną nie porozmawiasz. - odpowiedziałem ostro.
- Moritz myślę, że oboje potrzebujecie czasu, więc puść ją ochłoń i dopiero spróbuj porozmawiać. - wtrącił Adrian. Wiedząc, że nic nie wskóram ruszyłem do samochodu. Siedziałem tam chwilę i wpatrywałem się w Klaudię. Lecz po chwili odjechali i nie miałem już na kogo patrzeć. Nie wiedząc jak mam ją odzyskać ruszyłem w drogę powrotną do domu. Starałem się jechać wolno, żeby nie spowodować wypadku. Będąc pod domem zaparkowałem samochód i wszedłem do domu. Bez żadnego słowa wyjaśnienia skierowałem się od razu na górę do naszej sypialni. Wszystkie wspomnienia powróciły, zastanawiał mnie fakt czemu mnie tak potraktowała? Co ja takiego zrobiłem? Miałem nadzieję, że mój brat nie ma z tym nic wspólnego.  No właśnie brat i  w tym momencie mnie olśniło. Klaudia musiała widzieć jak Sebastian całował się z tą swoją dziewczyną Martyn. Próbowałem dodzwonić się do ukochanej, ale niestety odrzucała moje połączenia. Postanowiłem, że pojadę do niej i spróbuję jeszcze raz. Jeżeli to nie wyjdzie będę musiał poprosić Sebastiana o pomoc. Zszedłem na dół, byłem pewien, że spotkam tam mamę Klaudii, ale się myliłem. Skierowałem się do wyjścia i zasiadłem za kółkiem. Nie zastanawiając się długo odpaliłem auto i ruszyłem pod dom Adriana. Miałem nadzieję, że uda mi się ją jakoś przekonać, że to nie mnie widziała i że ja nigdy jej czegoś takiego bym nie zrobił za bardzo ją kocham.
**********************************************************************
Miałam dodać jutro, ale udało mi się dokończyć pisać go dzisiaj. :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeżeli już tu jesteście i czytacie to pozostawcie po sobie komentarz. Każdy daje mi chęć do dalszego pisania :)

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajne, czekam na następny rozdział :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba i to jak bardzo , ale on ma brata bliźniaka łał ;)
    Mam nadzieję , że wszystko sobie wyjaśnią ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :)
    Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do mnie http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html komentarz mile widziany :3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo :) No w moim opowiadaniu ma xd Zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń