- Nic, tylko mały dał znać o sobie. Wracaj do treningu. - powiedziałam i nagle poczułam, że odchodzą mi wody.
- Kochanie co jest?
- Wody mi odeszły ! - krzyknęłam, że każdy usłyszał, nawet moja mama i trener.
Moritz:
- Moritz na co czekasz!? Leć się przebrać i do szpitala - krzyknął trener. Nic nie odpowiedziałem tylko sprintem pobiegłem do szatni i w mgnieniu oka się przebrałem i znalazłem się z powrotem na murawie. Wziąłem Klaudie na ręce i udałem się w stronę samochodu. Posadziłem ją z tyłu i wsiadłem za kierownice ruszając z piskiem opon. Po 15 minutach byliśmy już w szpitalu. Pomogłem jej wyjść z auta ruszyliśmy w stronę recepcji. Zaraz po wyjściu zauważyła nas pielęgniarka i podeszła do nas z wózkiem. Klaudia usiadła i pojechała na porodówkę, a ja poszedłem za nią. Po chwili wszedłem na salę i ujrzałem narzeczoną, która zwija się z bólu. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę. Po trzech godzinach na świat przyszedł nasz pierwszy syn. Klaudia leżała w sali, a ja poszedłem do niej. Pierwsze co zrobiłem po wejściu do sali, w której leżała to podszedłem do niej i ucałowałem ją namiętnie po czym z całej siły ja przytuliłem. Po jakiś 20 minutach do sali weszła pielęgniarka z naszą małą pociechą. Był bardzo podobny do Klaudii.
- Jaki on piękny! - powiedziała moja ukochana.
- Tak jak jego mamusia. - dodałem i wziąłem małego na rączki. Był taki mały i kruchy. Na początku bałem się, że coś mu mogę zrobić. - Jak damy mu na imię? - spytałem, bo byłem bardzo ciekawy jakie imię wymyśliła moja ukochana.
- Myślałam, żeby nazwać małego Nathaniel. - powiedziała i posłała mi swój słodki, a zarazem piękny uśmiech. - Co myślisz? - zapytała.
- Bardzo ładne. - stwierdziłem. - Skoro mamy pierwsze to może na drugie Robert po chrzestnym? - zapytałem i miałem nadzieję, że Klaudia się zgodzi.
- Myślę, że Robert będzie zadowolony. - odpowiedziała i na jej ustach znalazły się moje.
- Nathaniel Robert Leitner jak to ładnie brzmi. - stwierdziłem.
- Miejmy nadzieję, że Robert się zgodzi. - powiedziała Klaudia.
- Zgodzi się mówię Ci. - zapewniłem narzeczoną. - Chrzestnego mamy, więc pozostaje nam chrzestna. - powiedziałem.
- Myślałam, żeby Madzię poprosić.
- Dobry pomysł. Myślę, że nawet dzisiaj to zrobimy. - powiedziałem i do salo weszli chyba wszyscy zawodnicy Borussii. Trzymałem akurat małego na rękach.
Klaudia:
Poród był wykańczający, ale na szczęście po trzech godzinach było już po wszystkim. Urodziłam syna, który po wszystkich badaniach okazał się okazem zdrowia. Leżałam w sali kiedy nagle do niej wszedł Moritz. Odrazu po wejściu podszedł do mnie i pocałował, a następnie przytulił. Po niespełna 20 minutach pielęgniarka przywiozła naszego syna. Na szczęście wybranie imion nie było bardzo skomplikowane, bo odrazu je mieliśmy. Uradowany Mo nie mógł się oderwać od małego, cały czas trzymał go na rękach. Nagle do sali weszła chyba cała Borussia.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytała Weronika wchodząc do sali.
- Dobrze, wręcz bardzo. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- A mały jak? - zapytał Lewy.
- Zdrowy jak ryba. - odpowiedział Moritz. Chłopaki posiedzieli jeszcze trochę i poszli. Zostali tylko Weronika z Robertem.
- Lewy mamy do Ciebie prośbę. - zaczęłam.
- Chcielibyśmy Cię prosić, żebyś został chrzestnym. - dokończył mój narzeczony trzymając małego cały czas na rękach.
- Zaskoczyliście mnie, ale będzie mi bardzo miło, więc zgadzam się.
- Cieszymy się. - powiedziałam.
- Wybraliście już imię? - zapytała przyjaciółka.
- Tak. - powiedziałam, a Mo podszedł do nich.
- Jakie? - niecierpliwiła się Weronika.
- Nathaniel Robert Leitner. - powiedział dumnie pomocnik Borussii.
- Zdecydowaliśmy, że drugie damy mu po chrzestnym. - powiedziałam posyłając do nich uśmiech.
- Bardzo miło. - odpowiedział Robert zadowolony z naszego wyboru. Posiedzieli jeszcze chwilę i musieli się zbierać. Niedługo po nich z sali wyszedł również mój narzeczony. Zostałam sama z Nathanielem, którego pielęgniarka pewnie zabierze na noc. Nie myliłam się po pół godzinie do sali weszła pielęgniarka i zabrała małego.
- Przepraszam. - powiedziałam.
- Tak?
- Wie pani kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?
- Wydaję mi się, że jutro już panią lekarz wypisze i pani synka również. - powiedziała po czym opuściła salę. Zmęczona wydarzeniami z dzisiejszego dnia w mgnieniu oka zasnęłam. Rano obudziłam się bardzo wcześnie. Nie mogłam dłużej uleżeć i postanowiłam pójść zobaczyć swojego synka. Wyszłam z sali i ujrzałam Mo, który flirtuje z pielęgniarką. Wkurzyło mnie to, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi i iść dalej w zamierzone miejsce. Z niewielką pomocą pielęgniarki w końcu tam dotarłam. Mały już nie spał. Zapytałam się pielęgniarki czy mogę go zabrać na sale, ale powiedziała, że muszą mu zrobić jeszcze jakieś badania, ale po nich go przywiozą i będę mogła już wyjść do domu. Wracając do sali nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zobaczyłam. Poczułam się jak zwykła szmata, której zrobił dziecko i poszedł do następnej. DO oczu napłynęły mi łzy i mimo, że chciałam je powstrzymać nie udało mi się to. Leciały po moim policzku strumieniem, a ja nadal stałam na korytarzu jak głupia. W końcu postanowiłam wejść do sali. Zastałam w niej Adriana z Magdą i Kamilkiem.
- Hej ciocia! - podbiegł do mnie, a ja go podniosłam i mocno przytuliłam. - Czemu płaczesz? - zapytał, a ja kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Kamil chcesz coś słodkiego? - zapytał synka Adi.
- Takkk! - powiedział uradowany a ja odstawiłam go na ziemię.
- To chodź idziemy, a mama porozmawia z ciocią. - powiedział mój kuzyn i wyszli z sali. Bez słowa podeszłam do Magdy i się w nią wtuliłam.
- Co się stało? Coś z małym?
- Mały zdrowy jak ryba.
- To o co chodzi?
- Widziałam jak Mo.....
***********************************************************************
Udało mi się w końcu skończyć ten rozdział. Nie wiem czy wam się spodoba, ale mam nadzieję, że tak. Jeżeli tu zajrzycie i przeczytacie to zostawcie komentarz, bo to dodaję mi motywacji do dalszego pisania :)
Świetne musiałaś przerwać. Kiedy następny ??
OdpowiedzUsuńMusiałam :) Postaram się jak najszybciej w miarę swoich możliwości, ale teraz tydzień mam napięty w prace klasowe, więc podejrzewam, że będzie ciężko. Ale postaram się :)
UsuńJest bajeczny , śliczny synek i mam nadzieję , żę Mo nie zrobił nic głupiego ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Się okaże :D
UsuńChciałam wprowadzić troszkę niepewności. :) Zajrzę napewno :D
OdpowiedzUsuńJest nieziemski !! *.* Czemu przerwałaś ?;(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/
Dziękuję :* Chciałam zrobić taki moment niepewności i zachęcić do dalszego śledzenia losów bohaterów :)
UsuńGenialne opowiadanie, żałuję że dopiero teraz je znalazłam. Postaram się nadrobić. Kurcze, ciekawa jestem o co chodzi. Trzymasz w niepewności. Czekam na następny. Pozdrawiam, Paulina C:
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, zostaw po sobie ślad ;
http://now-its-good.blogspot.com/
http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/
Dziękuję za tak miłe słowa :) Z wielką chęcią zajrzę do Ciebie :)
OdpowiedzUsuń