Klaudia:
Wszystko wróciło do normy. Jestem szczęśliwą narzeczoną wspaniałego chłopaka oraz mamą już półrocznego synka. Życie znowu daje mi wielką radość. Codziennie budzę się obok najważniejszego z dwóch mężczyzn w moim życiu. Zdarza się, że mamy gorsze i lepsze dni, ale nie ma związku bez kłótni. Dzisiaj podopieczni Jürgen'a mają wolne, więc razem z Weroniką i Robertem wybieramy się za miasto. Nie mam pojęcia gdzie dokładnie jedziemy, ponieważ wyjazd organizują chłopaki. Byłam już gotowa, zostało mi tylko ubranie Nathaniela. Weszłam do pokoju małego i udałam się do szafki po jego ubranka. Z gotowym strojem podeszłam do łóżeczka i ujrzałam jak Nathan spokojnie sobie w nim leży obserwując otoczenie dookoła. Wzięłam go na ręce i ubrałam.
- Kochanie, przyjechali! - zawołał z dołu mój ukochany.
- Zaraz zejdziemy. - powiedziałam głośnym tonem. Mały był ubrany, więc opuściliśmy jego pokój i udaliśmy się do salonu. Wchodząc ujrzałam roześmianych gości wraz z Mo.
- Wam co tak wesoło?
- Bobek opowiadał historię ze swojego dzieciństwa. - powiedział Moritz prawie dławiąc się śmiechem.
- Strażak, jeżeli chcesz żeby Nathaniel stracił tatę to poopowiadaj mu jeszcze śmieszne historię. - powiedziałam.
- Okey.
- Kochanie, zaraz wracam. - powiedział młody piłkarz całując mnie i Nathana w czółko, a Lewandowski puścił mu oczko. Był to zły znak. Mogło to tylko oznaczać, że coś knują. Nie chcąc zabierać im frajdy poszłam do kuchni i zaraz za mną udała się przyjaciółka.
- Chcesz coś do picia? - zapytałam.
- Wody, jak bym mogła prosić. - odpowiedziała ciężarna. Podeszłam do szafki, wyjęłam z niej szklankę i nalałam do niej wody. Podałam przyjaciółce i zaczęłam zastanawiać się co zrobić na śniadanie. Po chwili namysłu postanowiłam zrobić kanapki. Mały bezpiecznie siedział na kolanach u swojej ulubionej cioci, więc ja spokojnie zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Po jakiś 10 minutach na stole stało już gotowe. Nie czekając na chłopaków zaczęłyśmy zajadać się kanapkami. Jedząc drugą kanapkę nagle poczułam jak robi mi się nie dobrze. Poderwałam się szybko z miejsca i pobiegłam w kierunku toalety. Było to trochę dziwne, ponieważ od kilku dni dziwnie się czuję, mam zmiany nastroju. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że od tygodnia nie dostałam miesiączki, a powinnam. Doprowadziłam się do porządku i zeszłam do kuchni, gdzie siedzieli już wszyscy. Teraz Nathaniel siedział na kolanach u swojego chrzestnego.
- Co za piękny widok. - powiedziałam posyłając im uśmiech.
- Kochanie, co ty taka blada? - spytał zmartwiony Mo.
- Źle się poczułam, ale już wszystko dobrze.
- Na pewno?
- Tak. - odpowiedziałam.
- Może pojedziemy do lekarza?
- Do jedynego lekarza jakiego muszę się udać to ginekolog. -pomyślałam. - Nie nie trzeba. Na prawdę już wszystko dobrze.
- Jeżeli tak mówisz to dobrze, ale jak coś to mów.
- Będę waliła jak w dym.
- To co zbieramy się? - zapytał Robert.
- Jasne. - powiedzieliśmy równocześnie.
- Tylko skoczę na górę po rzeczy. - powiedziałam po chwili.
- Nic nie będzie Ci potrzebne. - powiedział Mo.
- Ale dla małego.
- Wszystko mam w samochodzie.
- No dobrze. - powiedziałam i wszyscy zaczęliśmy się zbierać. Po niecałych 10 minutach byliśmy gotowi, aby wyruszyć w drogę.
Moritz:
Kiedy się obudziłem Klaudia jeszcze spała. Postanowiłem zajrzeć do Nathana, ale on też jeszcze spał. Wróciłem do pokoju. Z szafy wyciągnąłem swoje ulubione spodnie i bluzkę i udałem się do łazienki. Po chwili wyszedłem gotowy i poszedłem na dół do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do salonu. Usiadłem wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Leciały akurat wiadomości sportowe. Z początku je oglądałem, ale po chwili zorientowałem się, że to powtórka. Bez celu wpatrywałem się w ekran telewizora. Po dłuższej chwili zacząłem rozmyślać nad moim życiem. Wiedziałem, że nie mogę stracić Klaudii i Nathaniela, za wiele dla mnie znaczą. Razem z Lewym przygotowaliśmy dla dziewczyn niespodziankę w postaci wakacji na Mazurach. Od dłuższego czasu wspominały, że dawno nie były w Polsce i z chęcią by tam pojechały. Z trenerem wszystko ustaliliśmy. Co prawda trzeba było go przekonywać, ale na szczęście się zgodził. Miałem tylko nadzieję, że Klaudii spodoba się ta niespodzianka. Powiedziałem jej, że jedziemy za miasto.
**************************************************************************
W końcu udało mi się napisać rozdział, ale krótki :c Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale koniec szkoły i oceny muszę poprawiać :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeżeli czytacie to zostawcie komentarz :)
- Kochanie, przyjechali! - zawołał z dołu mój ukochany.
- Zaraz zejdziemy. - powiedziałam głośnym tonem. Mały był ubrany, więc opuściliśmy jego pokój i udaliśmy się do salonu. Wchodząc ujrzałam roześmianych gości wraz z Mo.
- Wam co tak wesoło?
- Bobek opowiadał historię ze swojego dzieciństwa. - powiedział Moritz prawie dławiąc się śmiechem.
- Strażak, jeżeli chcesz żeby Nathaniel stracił tatę to poopowiadaj mu jeszcze śmieszne historię. - powiedziałam.
- Okey.
- Kochanie, zaraz wracam. - powiedział młody piłkarz całując mnie i Nathana w czółko, a Lewandowski puścił mu oczko. Był to zły znak. Mogło to tylko oznaczać, że coś knują. Nie chcąc zabierać im frajdy poszłam do kuchni i zaraz za mną udała się przyjaciółka.
- Chcesz coś do picia? - zapytałam.
- Wody, jak bym mogła prosić. - odpowiedziała ciężarna. Podeszłam do szafki, wyjęłam z niej szklankę i nalałam do niej wody. Podałam przyjaciółce i zaczęłam zastanawiać się co zrobić na śniadanie. Po chwili namysłu postanowiłam zrobić kanapki. Mały bezpiecznie siedział na kolanach u swojej ulubionej cioci, więc ja spokojnie zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Po jakiś 10 minutach na stole stało już gotowe. Nie czekając na chłopaków zaczęłyśmy zajadać się kanapkami. Jedząc drugą kanapkę nagle poczułam jak robi mi się nie dobrze. Poderwałam się szybko z miejsca i pobiegłam w kierunku toalety. Było to trochę dziwne, ponieważ od kilku dni dziwnie się czuję, mam zmiany nastroju. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że od tygodnia nie dostałam miesiączki, a powinnam. Doprowadziłam się do porządku i zeszłam do kuchni, gdzie siedzieli już wszyscy. Teraz Nathaniel siedział na kolanach u swojego chrzestnego.
- Co za piękny widok. - powiedziałam posyłając im uśmiech.
- Kochanie, co ty taka blada? - spytał zmartwiony Mo.
- Źle się poczułam, ale już wszystko dobrze.
- Na pewno?
- Tak. - odpowiedziałam.
- Może pojedziemy do lekarza?
- Do jedynego lekarza jakiego muszę się udać to ginekolog. -pomyślałam. - Nie nie trzeba. Na prawdę już wszystko dobrze.
- Jeżeli tak mówisz to dobrze, ale jak coś to mów.
- Będę waliła jak w dym.
- To co zbieramy się? - zapytał Robert.
- Jasne. - powiedzieliśmy równocześnie.
- Tylko skoczę na górę po rzeczy. - powiedziałam po chwili.
- Nic nie będzie Ci potrzebne. - powiedział Mo.
- Ale dla małego.
- Wszystko mam w samochodzie.
- No dobrze. - powiedziałam i wszyscy zaczęliśmy się zbierać. Po niecałych 10 minutach byliśmy gotowi, aby wyruszyć w drogę.
Moritz:
Kiedy się obudziłem Klaudia jeszcze spała. Postanowiłem zajrzeć do Nathana, ale on też jeszcze spał. Wróciłem do pokoju. Z szafy wyciągnąłem swoje ulubione spodnie i bluzkę i udałem się do łazienki. Po chwili wyszedłem gotowy i poszedłem na dół do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i poszedłem do salonu. Usiadłem wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Leciały akurat wiadomości sportowe. Z początku je oglądałem, ale po chwili zorientowałem się, że to powtórka. Bez celu wpatrywałem się w ekran telewizora. Po dłuższej chwili zacząłem rozmyślać nad moim życiem. Wiedziałem, że nie mogę stracić Klaudii i Nathaniela, za wiele dla mnie znaczą. Razem z Lewym przygotowaliśmy dla dziewczyn niespodziankę w postaci wakacji na Mazurach. Od dłuższego czasu wspominały, że dawno nie były w Polsce i z chęcią by tam pojechały. Z trenerem wszystko ustaliliśmy. Co prawda trzeba było go przekonywać, ale na szczęście się zgodził. Miałem tylko nadzieję, że Klaudii spodoba się ta niespodzianka. Powiedziałem jej, że jedziemy za miasto.
**************************************************************************
W końcu udało mi się napisać rozdział, ale krótki :c Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale koniec szkoły i oceny muszę poprawiać :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeżeli czytacie to zostawcie komentarz :)
rozdział mimo, ze jest krótki to jest cudowny! super się czyta <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
Dziękuję :) Na pewno zajrzę :)
UsuńCzytam twojego bloga dopiero od niedawna ale bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJak nazywa się ta piosenka, która leci w tle?
Pozdrawiam
DZiękuję :) Miło mi to słyszeć ^_^ Piosenka to Zara Larsson - Uncover :)
UsuńMimo, że krótki, to wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Fajnie się czytało :>
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/06/rozdzia-28.html
Dziękuję :) Zajrzę :D
UsuńŚwietny co tu dużo mówić.!;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny;)
Dziękuję :)
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńRozumiem cię doskonale, u mnie też jeszcze walka o oceny ;) Czyżby szykowała się niespodzianka w postaci kolejnej pociechy u Moritza i Klaudii?? Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do sb http://borussia-dortmund-liebe.blogspot.com/
Naprawdę świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o kolejnych na moim blogu - http://marzeniasiespelniaja123.blogspot.com/ mozesz także zostawić komentarz :*
Dziękuję :)
UsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział u mnie ;)
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Super, jak zwykle <3 Czekam na kolejny i zapraszam do mnie, dopiero się rozkręcam ;c http://zpilkarzemnakoniecswiata.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń